Gole ze stałych fragmentów Iwańskiego dały Podbeskidziu zwycięstwo w Bełchatowie

Grzegorz Ignatowski
Podbeskidzie Bielsko-Biała przywiozło z Bełchatowa trzy punkty.
Podbeskidzie Bielsko-Biała przywiozło z Bełchatowa trzy punkty. mw
Maciej Iwański był bohaterem meczu 20. kolejki Ekstraklasy pomiędzy GKS-em Bełchatów i Podbeskidziem. Pomocnik "Górali" w pierwszej połowie wykorzystał rzut karny oraz zdobył piękną bramkę z rzutu wolnego. "Brunatni" odpowiedzieli w drugiej połowie trafieniem debiutującego w nowym zespole Arkadiusza Piecha. Ostatnie pięć minut spotkania Podbeskidzie grało w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Bartosza Śpiączki

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z MECZU

Mecz mógł zacząć się idealnie dla bełchatowian. Arkadiusz Piech popisał się efektownym rajdem, który zakończył dokładnym podaniem do Michała Maka. Ten stanął przed doskonałą szansą na zdobycie gola i już składał się do strzału, ale w ostatniej chwili piłka podskoczyła na jakiejś nierówności i zamiast wpaść do siatki pofrunęła w zupełnie innym kierunku. Mak miał czego żałować, bo później GKS już nie miał zbyt wiele do powiedzenia.

Trzy minuty później Paweł Baranowski sfaulował w polu karnym jednego z zawodników "Górali". Do piłki podszedł Maciej Iwańskim, który przy stałych fragmentach myli się bardzo rzadko, i po chwili goście prowadzili 1:0. 20 minut później Iwański raz jeszcze podszedł do stałego fragmentu gry. Tym razem był to rzut wolny wykonywany z odległości około 25 metrów. 33-letni pomocnik uderzył ponad murem, kierując piłkę blisko prawego słupka bramki strzeżonej przez Emilijusa Zubasa, który mógł się tylko przyglądać jak wpada ona do siatki.

Bełchatów miał w pierwszej połowie ogromnego pecha. Nie dość, że stracił dwa gole, to stracił jeszcze dwóch zawodników. Z powodu kontuzji w pierwszych 45 minutach boisko opuścili Adrian Basta i Bartosz Ślusarski. Zresztą, w Podbeskidziu też była jedna wymuszona zmiana. W 24. minucie z zakrwawioną twarzą z murawy zszedł Piotr Malinowski. Sądząc po tym jak wyglądał, mógłby natychmiast pojechać na plan filmu "Teksańska masakra piłą mechaniczną".

Druga połowa rozpoczęła się tak samo jak pierwsza - od zaprzepaszczonej szansy na zdobycie gola przez gospodarzy. Piech próbował zaskoczyć Peskovicia sprytnym strzałem głową, ale golkiper "Górali" pokazał, że takie numery to dla niego nic nadzwyczajnego.

Tym razem "Brunatni" poszli za ciosem i po kilku kolejnych atakach w końcu udało im się dopiąć swego. Arkadiusz Piech otrzymał w polu karnym znakomite prostopadłe podanie, po czym przyjął piłkę i posłał piłkę do siatki tuż obok golkipera Podbeskidzia. Problem w tym, że Piech był przynajmniej na dwumetrowym spalonym, co umknęło uwadze sędziego. Jakim cudem? Trudno powiedzieć. Natychmiast podniosły się jednak głosy, że sponsorem sędziów powinna być firma Vision express.

Bełchatów starał się za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania, jednak "Górale" nie pozwolili im rozwinąć skrzydeł. Nie pomogła nawet czerwona kartka dla Bartosza Śpiączki. Napastnik Podbeskidzia najpierw obejrzał głupią żółtą kartkę za niesportowe zachowanie, a chwilę później zobaczył drugi żółty kartonik za faul w strefie środkowej. Mimo przewagi jednego zawodnika GKS wciąż był bezradny pod bramką rywali. Ostatecznie Podbeskidzie zwyciężyło, choć ta sztuka udała się podopiecznym trenera Leszka Ojrzyńskiego tylko dzięki dwóm stałym fragmentom gry wykonywanym przez słynnego "pączka", czyli Macieja Iwańskiego. Czy to efekt tłustego czwartku? Ciekawe czy "pączek" usłyszy po meczu takie pytanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24