Gorąca zima Śląska. Kto zapłacze za Milą?

Maciek Jakubski
Sebastian Mila ze łazami w oczach pożegnał się ze Śląskiem Wrocław
Sebastian Mila ze łazami w oczach pożegnał się ze Śląskiem Wrocław Paweł Relikowski/Polskapresse
Kilka lat temu trener Ryszard Tarasiewicz zwoływał konferencje prasowe przy Oporowskiej, by poinformować, jakich zawodników... nie udało się pozyskać. Dziś wrocławianie takich problemów już nie mają, w zimowym okienku ruch transferowy w obie strony był całkiem duży, choć o przydatności nowych piłkarzy dopiero się przekonamy.

Wydarzeniem zimy we Wrocławiu była oczywiście sprzedaż Sebastiana Mili do Lechii Gdańsk. Z mojego punktu widzenia mistrzostwo świata, bo za takie trzeba uznać sprzedaż 33-letniego piłkarza za sumę ok. 1,3 miliona złotych. Zawodnika, którego wkład w sukcesy Śląska w ostatnich latach doceniam, ale pamiętam również, jak w zeszłym sezonie nie miał siły dokopać piłki z rzutu rożnego w pole karne albo stał przez cały mecz w kółku na środku boiska. Owszem, Sebastian miał świetną jesień, przypomnę tylko asystę przy bramce Flavio z Górnikiem Zabrze czy gola w doliczonym czasie gry z Łęczną. Z drugiej strony po zgrupowaniach kadry Mila grał słabiej, nie dawał za wiele drużynie. Do byłego kapitana miałem jednak od dłuższego czasu żal głównie za postawę poza boiskiem. Praktycznie co rundę razem z menadżerem szantażowali klub i cały Wrocław odstawiając cyrk pt. "Mila odchodzi". Jeśli dodać do tego wygłupy w postaci ubierania się dres Valencii czy obrażania się na kibiców, to śmiem twierdzić, że Lechia zafundowała sobie całą masę problemów.

Nawet odejście Sebastiana ciężko ocenić jednoznacznie. Łzy na konferencji przy Oporowskiej, a w pierwszym wywiadzie w Gdańsku mówi, że na treningach w Śląsku się nudził. Ciekawe czy mówił o okresie, gdy był spasiony jak świnia, czy o treningach u Tadeusza Pawłowskiego? Dlatego powtórzę jeszcze raz: ten transfer to bardzo dobra wiadomość dla Śląska. Dużo gorsze byłoby odejście Marco Paixao lub Lukasa Droppy, bo wokół obu też dużo się działo w tym okienku. Droppę próbowała kupić Malaga, ale z jakichś względów do transferu nie doszło. Dzięki temu trener Pawłowski ma w środku pola olbrzymie pole manewru, bo jest Droppa, Danielewicz, Hateley i Hołota. Olbrzymia burza rozpętała się o Marco Paixao. Jedna z gazet poinformowała, że podpisał on obowiązujący od lipca kontrakt z Lechem, ale być może opuści Śląsk już zimą. Kilka godzin później Śląsk, Lech i Paixao zdementowali te rewelacje, ale jaka jest prawda dowiemy się pewnie dopiero za jakiś czas.

Na dziś pewne jest, że kontrakt Marco kończy się w czerwcu. Portugalczyk chce podwyżki, co jest zrozumiałe, bo jest maszynką do strzelania goli. Może jeszcze pograć ze 2 lata w Ekstraklasie na wysokim poziomie. Z drugiej strony nie ma ludzi niezastąpionych, co pokazały jesienne mecze. Paixao zatem zmieni klub, a jedyne pytanie kiedy? Zimą? Raczej nie, ale latem odejdzie na pewno. Kibice Śląska muszą po prostu z tym się oswoić. Klub zresztą już się zabezpieczył, sprowadzając w zimie dwóch nowych napastników. Pozostałe rozstania nie mają dla Śląska większego znaczenia. Rafał Grodzicki jesień spędził na ławce rezerwowych, Tadeusz Socha w rezerwach, podobnie jak Wojciech Pawłowski i Waldemar Gancarczyk.

Na ich miejsce pozyskano graczy, którzy w przeciwieństwie do nich, wchodząc z ławki mają dać drużynie Pawłowskiego jakość. Z nowych nabytków chyba tylko Peter Grajciar ma szansę na pierwszy skład, bo gra teoretycznie na tej samej pozycji, co Sebastian Mila. Słowak jest jednak bardziej mobilny i szybszy, więcej też strzela, co pokazały sparingi. Słowak zdobył w nich bramkę, ale mógł zdobyć dwie, trzy więcej. Kiedyś Grajciar grał w Sparcie i Slavii Praga, nie jest więc zawodnikiem przypadkowym. Pytanie tylko, czy po poważnej kontuzji dojdzie do siebie i będzie błyszczał w Ekstraklasie? Tadeusz Pawłowski właśnie na to liczy, a trzeba przyznać, że do kombinacyjnej i szybkiej gry Śląska, Słowak pasuje lepiej niż Mila. Drugi z pozyskanych Słowaków, Milos Lacny, prawdopodobnie od lata będzie napastnikiem numer jeden w ataku wrocławian. W sparingach popisał się piękną bramką i kilka razy błysnął. CV ma ciekawe i wiosną będzie wchodził najpewniej z ławki. Pozostali nowi zawodnicy to melodia przyszłości. Napastnik Andrei Ciolacu, pomocnik Bartosz Machaj i obrońca Szymon Przystalski mają póki co terminować w pierwszym zespole.

W sparingach Śląsk grał w kratkę, choć należy pamiętać, że w każdym meczu Tadeusz Pawłowski korzystał z dwóch różnych jedenastek. Wrocławianie wygrali 2 mecze (z Górnikiem Łęczna 1:0 i S.C. Rheindorf Altach 3:0), zremisowali sparing z Zoria Ługańsk 2:2 i przegrali trochę pechowo z CSKA Sofia 0:1. Wrocławian czeka jeszcze sparing z Miedzią Legnica, a potem 12 lutego pierwszy mecz z Legią w Pucharze Polski. Najlepszym strzelcem okresu przygotowawczego okazał się Piotr Celeban, który wraz z Mariuszem Pawelecem ma tworzyć parę stoperów. Forma Celebana nie jest żadnym zaskoczeniem, bo trzeba pamiętać, że już jesienią grał dobrze, a zimą przepracował cały okres przygotowawczy.

To czy zespół jest przygotowany i czy poprawiła się jakość wrocławian, dowiemy się już za tydzień. Trener Pawłowski zapowiada, że będzie walczył o ligę i Puchar Polski, ale mam wątpliwości, czy krótka ławka pozwoli na to. Z drugiej strony zespół ten jesienią pokazał, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24