II liga. Raków wpadł do ROWu i wrócił z punktami

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Michał Gąciarz
Już tradycyjnie w piątek o osiemnastej, ROW Rybnik jak praktycznie co tydzień, otworzył na swym stadionie weekend pełen drugoligowych spotkań. Na własnym obiekcie podjął pretendujący do awansu do 1. ligi Raków Częstochowa i po raz pierwszy w tym roku opuścił murawę bez punktu. Mimo początkowego prowadzenia gospodarze ulegli częstochowianom 1-2.

U podopiecznych Piotra Piekarczyka na początku rundy wiosennej wszystko przebiegało według planu. W pierwszych trzech meczach zdobyli siedem punktów, dwukrotnie zwyciężając na własnym boisku w tym także z wyżej notowaną Olimpią Zambrów. Dzięki temu udało im się uciec ze strefy spadkowej na wysokie dziesiąte miejsce w tabeli. Do starcia z Rakowem pochodzili więc w dobrych nastrojach i pełni wiary we własne umiejętności. Zwłaszcza, że niepokonani jesienią częstochowianie zanotowali drobny falstart. Rok 2017 rozpoczęli od dwóch porażek. Na zwycięską ścieżkę powrócili dopiero przed tygodniem, kiedy wygrali z Legionovią 5:1. W tamtym spotkaniu między słupkami Rakowa oficjalnie debiutował Mateusz Lis.

Młody golkiper znalazł się w składzie również na piątkowe spotkanie. Marek Papszun podobnie jak stojący po drugiej stronie barykady Piotr Piekarczyk zgodnie z sentencją „Zwycięskiego składu się nie zmienia.” nie dokonał zresztą żadnej roszady. Lepszą decyzją okazało się to dla trenera gości. Jego podopieczni dosłownie z pierwszym gwizdkiem ruszyli do ataku. Daniel Kajzer uwijał się jak w ukropie broniąc strzałów Jakuba Łabojko czy Tomasa Petraska. Wynik otworzyli jednak goście. W 11. minucie Łukasz Sołowiej sfaulował jednego z rywali w polu karnym, a Mariusz Zganiacz pewnie zamienił rzut karny na gola.

Na tym skończyło się szczęście gospodarzy. Później stało ono jedynie po stronie gości, ale jak mówią sprzyja ono lepszym. Zegar nie wskazywał jeszcze nawet pół godziny gry, a częstochowianom udało się wyrównać. Przemysław Oziębała głową wpakował piłkę do siatki po podaniu Petera Mazana. Do końca pierwszej połowy Raków mocno przeważał, jednak nie zdołał już wyjść na prowadzenie.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Rybniczanie po raz pierwszy w tej rundzie byli po prostu słabsi od swojego rywala. Toczyli kolejne ataki, ostrzeliwali bramkę Daniela Kajzera, jednak nie potrafili dopisać sobie kolejnego trafienia z gry. Udało im się to dopiero z rzutu karnego. Arbiter wycenił faul na Adamie Czerkasie na warty podyktowania jedenastki, a Rafał Figiel spokojnie to wykorzystał. Częstochowianie nie oddali już prowadzenia, ale nie udało im się również podwyższyć wyniku. Mimo, że grali w przewadze – w drugiej połowie dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną obejrzał Dominik Budzik.

Ostatecznie Raków zwyciężył 2-1, tym samym stając się pierwszą w 2017 roku drużyną, która opuściła Rybnik bogatsza o punkty. Pozwoliło im to utrzymać się przed sobotnimi meczami na drugim ,iejscu w tabeli.

ROW 1964 Rybnik – Raków Częstochowa 1-2 (1-1)
1-0 Mariusz Zganiacz (12 min.)
1-1 Przemysław Oziębała (26 min.)
1-2 Rafał Figiel (62 min.)
ROW 1964 Rybnik: Daniel Kajzer - Jan Janik, Marián Jarabica, Dawid Bober, Dawid Gojny - Dominik Budzik, Szymon Jary (70. Mariusz Muszalik), Mariusz Zganiacz, Paweł Jaroszewski (70. Sebastian Siwek) - Sebastian Musiolik (79. Kamil Spratek), Przemysław Brychlik (78. Marek Gładkowski)

Raków Częstochowa: Mateusz Lis - Łukasz Sołowiej, Tomáš Petrášek, Łukasz Góra (80. Adam Mesjasz) - Przemysław Oziębała (46. Przemysław Mizgała), Jakub Łabojko, Rafał Figiel, Peter Mazan, Tomasz Wróbel (88. Filip Kowalczyk), Piotr Malinowski - Adam Czerkas (86. Tomasz Płonka)

Najgorsze stadiony w Polsce [TOP 10]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24