Jacek Kiełb: Byłem w ciemnościach, ale teraz jest zdecydowanie lepiej [ROZMOWA]

Dorota Kułaga/Echo Dnia
Korona Kielce - Górnik Łęczna
Korona Kielce - Górnik Łęczna SLAWOMIR STACHURA/POLSKA PRESS
- Przed nami następne mecze, trzeba łapać kolejne punkty, bo cały czas walczymy o miejsce w pierwszej ósemce. Cel jest coraz bliżej - mówi Jacek Kiełb, pomocnik Korony Kielce.

Byłeś jednym z bohaterów meczu z Górnikiem Łęczna, wygranego 2:0. To już jest ten Jacek Kiełb w najwyższej formie?
Jeszcze mi trochę brakuje. Nie można się zachwycać tym, co jest, trzeba cały czas iść do przodu. Pewnie ludzie będą mnie chwalić po tym meczu, ale błędy też popełniałem. Trzeba pracować nad tym, żeby było ich jak najmniej, żeby kibice mieli radość z naszej gry i z wyników.

W tej rundzie na pewno mają. Nadal jesteście niepokonani...
I oby ta seria trwała jak najdłużej. Przed nami następne mecze, trzeba łapać kolejne punkty, bo cały czas walczymy o miejsce w pierwszej ósemce. Cel jest coraz bliżej. Nie ma co jednak chodzić z podniesioną głową. W niedzielę czeka nas ciężki pojedynek z Lechem w Poznaniu. Trzeba się do niego dobrze przygotować.

Lech jest wiceliderem. Stać was na to, żeby uzyskać tam przynajmniej remis?
Oczywiście. Musimy w to wierzyć. Kto nie wierzy, niech nie wsiada do autokaru. Wiem, że nasi kibice jadą do Poznania, żeby nas wspierać. A skoro oni się wybierają, to znaczy, że w nas wierzą.

Ty w trzech ostatnich meczach zdobyłeś cztery bramki. Świetna statystyka... Uda się ją poprawić w pojedynku z twoim byłym klubem?
Byłoby super, gdyby się udało. Zobaczymy. Mam nadzieję, że moja forma się utrzyma. Będą robił wszystko, żeby tak było. Najważniejsze, że Koronka wygrywa. Można powiedzieć, że byłem w ciemnościach, ale teraz jest zdecydowanie lepiej. Jest poprawa, sam to czuję. Skoro wy też to widzicie, mnie to cieszy i mobilizuje do dalszej pracy.

Trener Ryszard Tarasiewicz pozwala ci na swobodę w ofensywie, na indywidualne akcje?
Trener pozwala, ale na połówce przeciwnika. Bardziej dostaje mi się za błędy taktyczne, niż indywidualne. Trener wpaja nam też cierpliwość. Tak było choćby w meczu z Łęczną. W przerwie mówił, żeby grać spokojnie, nie starać się rozstrzygnąć spotkania w ciągu pierwszych pięciu minut, bo mecz trwa 90 minut. Atakowaliśmy i gole padły. Trener miał rację. Trzeba go dalej słuchać. Jesteśmy na dobrej drodze.

Czy twoja rodzina była na meczu z Górnikiem Łęczna?
Nie. Mój brat tym razem oglądał spotkanie w telewizji. Święta spędziłem z żoną, córeczką i rodzicami Gosi.

Po bramce pokazałeś koszulkę ze zdjęciem Nikoli. Kolejny gol z dedykacją dla córeczki?
Oczywiście. Z tą koszulką praktycznie się nie rozstaję (śmiech). Teraz wszystko robię dla mojej córeczki. Bardzo ją kocham. To moje wielkie szczęście, mój power. Olivier Kapo śmiał się nawet ostatnio, że musi się postarać o drugie dziecko, to będzie w jeszcze lepszej formie.

źródło: Echo Dnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24