Jagiellonia skutecznie wypunktowała Czarne Koszule. Hajto uratował posadę

Daniel Kawczyński
Zespół Jagiellonii Białystok w meczu przeciwko Polonii objął szybkie prowadzenie. Długo trwało ustalenie autora bramki, ale ostatecznie przyznano go Tomaszowi Frankowskiemu. Decydujący cios zadał nieskutecznym w piątkowy wieczór "Czarnym Koszulom" Dawid Plizga. Dla "Franka" był to gol nr 166 w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Kibice wzdychają i kiwają głowami patrząc na postawę Jagiellonii. Tak fatalny początek wiosny dawno się nie zdarzył. Pięć spotkań: zaledwie jedno zwycięstwo (z Górnikiem Zabrze), cztery porażki, koniec przygody z Pucharem Polski, aż trzynaście straconych bramek - te liczby budzą w Białymstoku wielkie przerażenie. Denerwować zaczęli się też klubowi włodarze i -jak napisał "Przegląd Sportowy" - Tomasz Hajto dostał ultimatum: albo pokona Polonię i przełamie fatalną serię, albo pożegna się z posadą prawdopodobnie na rzecz Dariusza Wdowczyka. Hajto się zdenerwował, nie chciał stracić posady. Zabrał piłkarzy na przedmeczowe zgrupowanie, które ci mieli pokryć z... własnej kieszeni.

Zaczęło się szczęśliwie dla Jagiellonii i Hajty. W 2. minucie Maciej Gajos płasko kopnął z rzutu wolnego z lewej strony, piłka zmieściła się przy krótszym rogi i wpadła do bramki. I teraz pytanie - czy wturlała się bezpośrednio po uderzeniu Gajosa i rękawicach Mariusza Pawełka, czy też Tomasz Frankowski zdążył wpakować ją do siatki jeszcze zanim całym obwodem przekroczyła linię bramkową i tym samym wpisał się na listę strzelców?

Po zdobyciu bramki gospodarze starali się utrzymać kontrolę nad spotkaniem. Akcje fenomenalnie napędzał niezwykle dynamiczny i zwrotny Dani Quintana. Co z tego, skoro brakowało wykończenia? W 17. minucie po podaniu Hiszpana, Dawid Plizga trafił do siatki, ale sędzia Paweł Pskit odgwizdał pozycję spaloną i bramki nie uznał.

W ostatnich dwudziestu minutach role się odwracać - to Polonia przejmowała inicjatywę, z większą częstotliwością wychodziła z akcjami ofensywnymi. Już w 33. minucie Piotr Stokowiec zdecydował się na pierwsza zmianę: słabo spisującego się Wojciech Szymanka zmienił Jacek Kiełb.

Na świetne sytuacje strzeleckie "Czarnych Koszul" należało poczekać to końcówki, wcześniej brakowało dokładności w zagraniach, czasami też szybkość przy wychodzeniu do podań. W 39. minucie Tomasz Hołota odstąpił w polu karnym Michała Pazdana i z woleja usiłował strzelić między nogami Jakuba Słowika. Bramkarz gospodarzy zorientował się i zdołał dobrze interweniować. Chwilę później wybronił z bliższego słupka fantastyczne uderzenie Miłosza Przybeckiego z półobrotu. Szansy szukał jeszcze Paweł Wszołek, lecz minimalnie się pomylił.

Przez pierwszy kwadrans przyjezdni nadal byli stroną wyraźnie przeważającą. Od razu wyszli z wysokim pressingiem, nie ustawali w szybkim rozgrywaniu piłki, dalekich podaniach, częstych dośrodkowaniach, a co za tym idzie - poszukaniu dogodnych okazji. Pięć minut po zmianie stron po kiksie Filipa Modelskiego, Piotr Grzelczak przymierzył obok słupka. W 55. minucie "polonistom" należał się rzut karny, po tym jak wpadający w pole karne Jakub Tosik został sfaulowany przez wychodzącego z bramki Słowika. Gwizdek sędziego milczał. Najlepsza szansa na wyrównanie nadarzyła się w 74. minucie. Tuż przed linią końcową rozgrywający niezłe zawody Wszołek położył na ziemię Modelskiego, ale dograł wzdłuż zbyt mocno, żeby któryś z kolegów mógł w porę dostawić nogę.

Gospodarze w końcu zdali sobie sprawę, że za bierność i minimalizm mogą zostać srogo pokarani. Sygnał do ataku dał w 61.minucie Plizga, ale nie zdołał przelobować zbyt wysuniętego Pawełka(golkiper Polonii wypiąstkował na korner). Choć "Jaga" sprawiała wrażenie przebudzonej, do trafienia było jej daleko. Tak przynajmniej się wydawało do 80. minuty. Na własnej połowie Aleksandar Todorovski zanotował stratę na rzecz Quintany, który natychmiastowo uruchomił rozpędzonego Plizgę. 27-letni pomocnik przebiegł prawie pół boiska, pozostawił w tyle obrońców i w sytuacji jeden na jeden pewnie strzelił obok wychodzącego Pawełka. Jagiellonia prowadziła 2:0, a Polonia znalazła się w patowym położeniu - to jej druga porażka z rzędu.

Strzelec drugiej bramki chciał się jeszcze pokusić o kolejną. Na cztery minuty przed końcowym gwizdkiem przebojem wdarł się w pole karne i za bardzo wypuścił piłkę do przodu. Wiedział, że nic już tego wyniknie, dlatego przewrócił się usiłując wymusić jedenastkę po rzekomym przewinieniu golkipera. Ale arbiter nie dał się nabrać i ukarał go żółtą kartką. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie. Po tym zwycięstwie Jagiellonia awansowała na na 9. miejsce w tabeli.

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24