Podopieczni Jana Urbana z Białegostoku wracali ze spuszczonymi głowami. Wrocławianie przegrali z walczącą w tym sezonie o mistrzostwo Jagiellonią aż 1:4, w czym spora zasługa Mariusza Pawełka. Doświadczony golkiper interweniując przed własnym polem karnym zdemolował wręcz wychodzącego z nim sam na sam napastnika „Jagi” Fedora Cernycha, za co zobaczył czerwony kartonik.
Urban musiał więc ściągnąć jednego gracza z pola (padło na Łukasza Madeja - przyp. red.) i posłać do boju rezerwowego golkipera, którym dość nieoczekiwanie nie był Słowak Lubos Kamenar, lecz Dominik Budzyński. Dla 24-letniego wychowanka Lewarta Lubartów był to debiut na najwyższym poziomie rozgrywkowym.
Niestety dla niego, pojawił się na murawie już w momencie kiedy Śląsk przegrywał 1:3, a kilka sekund po wejściu na boisko musiał wyciągać piłkę z siatki. Co prawda dobrze obronił trudny strzał Konstantina Vassiljeva z rzutu wolnego parując piłkę do boku, ale z dobitką pospieszył Przemysław Frankowski i z ostrego kąta zdobył czwartą bramkę dla gospodarzy. W tej sytuacji zawalił Robert Pich, który nie upilnował młodzieżowego reprezentanta Polski.
- Proszę nie doszukiwać się żadnych podtekstów w tym, że na ławce zasiadł Budzyński, a nie Kammenar. To była zwykła decyzja sztabu szkoleniowego - mówił na pomeczowej konferencji Jan Urban.
- Chcieliśmy żeby Lubos zakończył mikrocykl treningowy meczem, stąd decyzja, by zagrał w spotkaniu rezerw. Ostatnio postąpiliśmy tak z Dominikiem. Między chłopakami jest bardzo zdrowa rywalizacja, „Budzik” nie ustępuje bardziej doświadczonym kolegom i była to dla niego zasłużona nagroda. On bardzo fajnie napędza nam rywalizację pomiędzy Mariuszem i Lubosem. Wiemy, że w najbliższym spotkaniu będziemy musieli radzić sobie bez Pawełka, ale nie panikujemy z tego powodu. Decyzja o tym kto zagra z Piatem jeszcze nie zapadła - zapewnił nas trener bramkarzy Śląska Wrocław Krzysztof Osiński.
- Dominik grał za krótko by go oceniać, ale zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie zawinił przy bramce. Dobrze obronił bardzo trudny strzał Vassiljeva, ale zabrakło trochę szczęścia, bo Frankowski zdążył z dobitką. Nie ma sensu już do tego wracać. Skupiamy się na tym co przed nami - powiedział Osiński.
Komisja Ligi jeszcze nie ogłosiła jak długo pierwszy bramkarz WKS-u będzie musiał pauzować, ale zdaniem ekspertów nie będzie to więcej niż jedna kolejka. Niektórzy twierdzą nawet, że Pawełek nie zasłużył na czerwony kartonik. Niemniej ten kto wskoczy w piątek do bramki na pewno będzie chciał zrobić wszystko, by wykorzystać swoją szansę i zakotwiczyć w podstawowym składzie na dłużej.
Absencja Pawełka nie będzie jedyną, z którą będzie musiał poradzić sobie trener Urban. Ósmą żółtą kartkę w Białymstoku zobaczył Adam Kokoszka. „Kokos” na Podlasiu dość nieoczekiwanie został przesunięty do drugiej linii, a za jego plecami partnerem Piotra Celebana na środku obrony był Mariusz Pawelec.
Wiele wskazuje na to, że na taki sam wariant w obronie sztab Śląska postawi w piątek, bo tak naprawdę... nie ma innej alternatywy. W minionym tygodniu gruziński stoper Lasha Dvali został wypożyczony do końca sezonu do kazachskiego Irtyszu Pawłodar, więc w odwodzie zostaje już tylko młody Łukasz Wiech, nie znający jeszcze smaku gry w LOTTO Ekstraklasie.
Dla Śląska zwycięstwo w piątek będzie wręcz obowiązkiem. Gliwiczanie w 2017 roku nie wygrali jeszcze żadnego meczu o stawkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?