Kawa z Kraju Kawy: Błysk Neymara, pobudka Freda

Krzysztof Kawa
Brazylia wreszcie zagrała tak, jak się od niej oczekuje Piękno gry? Z Chile piękne będą gole.

Korespondencja Krzysztofa Kawy z Rio de Janeiro
Kawa z Kraju Kawy - czytaj blog naszego wysłannika w Brazylii

Brazylijska prasa, dotychczas skąpa w pochwałach na temat drużyny Luiza Felipe Scolariego, tym razem zalała ją komplementami.

Wysokie i łatwe zwycięstwo nad Kamerunem 4:1 wzmocniło przekonanie, że zespół „Selecao” podąża we właściwym kierunku. Okładki gazet zdobią olbrzymie zdjęcia Neymara, zdobywcy dwóch goli. Tak też było już po inauguracji mistrzostw z Chorwacją, gdy wszystkie dzienniki, z wyjątkiem jednego, ogłosiły bohaterem cudowne dziecko z Santosu. Wówczas wyłamał się tylko „Brasil Economico” zwracając uwagę na drugiego z bohaterów rozgrywki w Sao Paulo – Oscara. I tym razem dziennikarze tej gazety zadali sobie trud bardziej dogłębnej analizy występu „Canarinhos”.

„Neymar znów zabłysnął. Ale piłkarzem, który zmienił oblicze poniedziałkowego meczu był Fernandinho. Koło zamachowe Manchesteru City, imponujący świetnymi występami w Premier League, zastąpił Paulinho, który znów zagrał apatycznie. Od tej pory Brazylia ruszyła z miejsca, pomocnicy zaczęli bombardować bramkę Kamerunu i nawet Fred się obudził, zdobywając trzeciego gola w meczu” - czytamy w najbardziej interesującym komentarzu dnia. Dziennikarz „O Globo” dodaje: „Jeśli chodzi o grę zespołową, był to nasz najlepszy mecz. Z każdym spotkaniem czynimy postępy”.

Mogą dziwić te zachwyty, zważywszy na to, z kim Brazylia się mierzyła. Złośliwi podkreślają, że dla zawodników Kamerunu, którzy w niedzielę poprzedzającą rozpoczęcie mundialu odmówili wejścia na pokład prezydenckiego samolotu, byłoby lepiej, gdyby w ogóle do Brazylii nie przylecieli. Ale nawet piłkarze wielkich drużyn potrzebują takich spotkań, w których zauważają, że wyćwiczone na treningach schematy okazują się całkiem przydatne, a strzelenie kilku goli wprawia ich w dobry nastrój. Po meczu z Chorwacją, w którym dużą rolę odegrała decyzja sędziowska o przyznaniu gospodarzom rzutu karnego oraz po spotkaniu z Meksykiem, zremisowanym bezbramkowo w kiepskim stylu, „Canarinhos” po raz pierwszy zadowolili publiczność. Z jednym małym zastrzeżeniem, gdy stracili bramkę.

Po poniedziałkowych meczach Neymar z czterema golami znalazł się na czele listy strzelców mundialu. W gronie najlepszych snajperów z Brazylii zrównał się bramkami z Socratesem. Jeśli zdobędzie kolejnego gola, dogoni Garrinchę, Zico i Romario. Miłe towarzystwo, prawda? Z przodu na razie nieosiągalni dla niego Rivaldo (8 bramek), Jairzinho i Vava (9), Pele (12) i oczywiście Ronaldo z rekordowymi 15 golami na koncie. Ale wszystko przed nim, przecież to dla niego dopiero pierwsze mistrzostwa.

Nic dziwnego, że popisy Neymara wprawiają naród w euforię. Ale trzeba było widzieć minę Scolariego, gdy trafił Fred. Jedyny zawodnik w wyjściowej jedenastce, który reprezentuje klub brazylijski (Fluminense), zebrał do tej pory najwięcej krytycznych uwag na temat swojej gry. Selekcjoner odetchnął, bo wie, że ten gol zdejmie z jego ulubionego napastnika nieco presji. Wywierana jest ona nawet ze strony byłych piłkarzy, którzy obecnie pełnią rolę komentatorów. Do największych krytyków Freda zalicza się Alan Shearer.

- Nie rozumiem, dlaczego on ciągle jest wystawiany do gry. Nie biega, nie strzela i tylko marnuje wysiłek drużyny. Nie wiem, czy Brazylia powinna zmienić system gry, czy może wystawiać Neymara jako fałszywą „dziewiątkę”, ale fakt bezsporny jest taki, że Fred jest fatalnym wyborem – powiedział były napastnik reprezentacji Anglii. Nie musiał długo czekać na odpowiedź z obozu Brazylii. Pospieszył z nią Dani Alves: - To jeden z najbardziej idiotycznych komentarzy, jaki kiedykolwiek został wypowiedziany.

Można też krytykować styl gry obecnej Brazylii, daleki od tego, jaki pamiętamy z zapisanych na taśmie filmowej dawnych meczów z udziałem Pelego czy Garrinchy. Dzisiaj „Selecao” ma niewiele wspólnego z joga bonito (dosłownie: graj pięknie), ale każdy, kto wie, skąd pochodzi Scolari nie będzie oczekiwał od jego zawodników samby na boisku. Felipao jest z Passo Fundo, miejscowości położonej na północ od Porto Alegre w najbardziej na południe wysuniętym stanie Brazylii. To kraj w państwie, gdzie olbrzymie przestrzenie przy granicach z Argentyną i Urugwajem wzięli we władanie gaucho. Dzisiaj jest tam też spora populacja ludności pochodzenia europejskiego, która wniosła jako wiano zamiłowanie do ciężkiej pracy i dyscypliny. Takie właśnie wartości wyznaje Scolari, w którego żyłach płynie nieco włoskiej krwi.

- W Rio de Janeiro i Sao Paulo piłkarze są uczeni przede wszystkim techniki. Ale w Rio Grande do Sul gra opiera się na sile fizycznej. I dlatego moje drużyny nigdy nie będą grać pięknie – tłumaczy.
W sobotę, gdy Brazylia zmierzy się w 1/8 finału z Chile będzie się liczyło tylko jedno piękno – strzelonych goli.

Krzysztof Kawa, Rio de Janeiro
Kawa z Kraju Kawy - czytaj blog naszego wysłannika w Brazylii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24