Kiełb bohaterem Korony! Górnik Łęczna stracił wygraną na własne życzenie

Kaja Krasnodębska
Korona Kielce - Górnik Łęczna 2:1
Korona Kielce - Górnik Łęczna 2:1 Dawid Łukasik/Polska Press
W pierwszym piątkowym meczu 24. kolejki Lotto Ekstraklasy, Korona Kielce wygrała na własnym boisku z Górnikiem Łęczna (2:1). Wynik otworzył tuż po przerwie Bartosz Śpiączka, a dwa gole w końcówce strzelił Jacek Kiełb.

Z uwagi na sytuację w tabeli faworytem tego starcia byli gospodarze, jednak podopieczni Franciszka Smudy nie mogli poddać się bez walki. Już przed tygodniem pokazali, że są gotowi dawać z siebie wszystko aż do ostatnich minut co zaowocowało zwycięstwem z Piastem.

W wyjściowym składzie Górnika nastąpiły dwie zmiany - od pierwszej minuty pojawili się Leandro oraz strzelec bramki z niebiesko-czerwonymi Piotr Grzelczak. Z uwagi na niekorzystny rezultat starcia z Arką Maciej Bartoszek również zdecydował się na dwie zmiany. I tak od początku kibice zgromadzeni w Kielcach mogli oglądać Jakuba Mrozika, a także Marcina Cebulę.

W pierwszych minutach lepiej wyglądali gospodarze. To oni ruszyli z natarciami i to oni dłużej utrzymywali się przy piłce. Na stworzenie groźniejszych sytuacji nie pozwalały im jednak proste błędy. Nieśmiałe strzały Jacka Kiełba oraz Ilijana Micanskiego były zdecydowanie najjaśniejszymi momentami premierowego kwadransa.

Do przerwy starcie w Kielcach nie należało do najbardziej porywających. Gospodarze sprawdzili refleks Sergiusza Prusaka po stałych fragmentach gry, ale największe emocje miały dopiero nadejść. Tak jak w pierwszej części gry Górnicy grali bardzo zachowawczo skupiając się głównie na defensywie, tak w drugiej połowie weszły w nich nowe siły. Rozpoczęli bardzo ofensywnie, długimi minutami praktycznie zamykając rywali na ich połowie.

Tak - łęcznianie mieli przewagę, a defensywa Macieja Bartoszka średnio radziła sobie z ich kolejnymi atakami. Strzały oddawali Piotr Grzelczak, Grzegorz Bonin, Grzegorz Piesio, ale na listę strzelców zdołał się wpisać tylko jeden - Bartosz Śpiączka. Prawą stroną uciekł obrońcom i głową pokonał Milana Borjana.

Minuty mijały,a obraz gry się nie zmieniał. Łęczna przeważała, kreowała sobie kolejne sytuacje. Wydawało się, że sentencja "Smuda czyni cuda" może rzeczywiście okazać się prawdziwą. Na dwadzieścia minut przed końcem wszystko układało się po myśli przyjezdnych.

Jeden głupi faul w środku pola i znowu znaleźli się jednak w gorszej sytuacji. Za nieco zbyt pochopną interwencję w środku pola Javi Hernandez obejrzał drugą żółtą kartkę, przez co musiał opuścić murawę. I tak Górnik musiał bronić wyniku w dziesiątkę. Franciszek Smuda dokonał roszady: obrońca - napastnik. Podopieczni mieli już skupić się na grze w defensywie.

Korona poczuła krew i pomknęła do ataku. Ona po prostu musiała zdobyć bramkę i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Próbowała, próbowała, zepchnęła łęcznian do głębokiej defensywy, by konsekwentnie ostrzeliwać ich bramkę. Przyniosło to skutek dopiero w 89. minucie kiedy wyrównującego gola zdobył Jacek Kiełb. Z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce.

Na tym jednak nie był koniec emocji. W doliczonym czasie arbiter podyktował bowiem jedenastkę dla kielczan. Do piłki podszedł Jacek Kiełb i pewnie zamienił stały fragment na gol. Tym samym Korona po szalonej końcówce zgarnęła pełną pulę.

Atrakcyjność meczu: 5,5/10
Piłkarz meczu: Jacek Kiełb

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24