Kiełb: Sytuacja w tabeli jest specyficzna

Głos Wielkopolski
Jacek Kiełb, pomocnik Lecha
Jacek Kiełb, pomocnik Lecha Marek Zakrzewski
- Wszyscy piłkarze wiedzą, że nasi fani są zawiedzeni postawą Lecha. Oni bardzo przeżywają każde niepowodzenie. Szkoda nam ich - mówi pomocnik Lecha Poznań, Jacek Kiełb.

Trener Lecha zapowiadał przed meczem agresywną grę już na połowie przeciwnika. W praktyce różnie to wygladało.
Przez pierwszy kwadrans podwajanie i potrajanie krycia świetnie nam wychodziło. Rzeczywiście zagraliśmy wysokim pressingiem i przynosiło to rezultat. Później jednak tak dobrze nam nie szło. Nie wiem z czego to wynikało, ale na pewno jeszcze mieliśmy siły.

Niestety, zamiast awansować w tabeli, Lech spadł poza podium. Jak tam wrócić?
Sytuacja w tabeli jest specyficzna. Po każdej kolejce można awansować lub spaść nawet o kilka pozycji. To był ważny mecz, ale już nie cofniemy czasu. Trzeba się pogodzić z tym remisem i nie płakać nad nim. Przed nami wciąż jeszcze końcówka sezonu, która zdecyduje o tym, kto, jaką lokatę zajmie. Nie możemy teraz rozpamiętywać wcześniejszych potknięć. Musimy się skupić na tym, co przed nami. Przecież jeszcze nic nie zostało rozstrzygnięte.

Kibice nie oszczędzili Was i po meczu rozległy się gwizdy...
Niestety, po tych dwóch świetnych wynikach w lidze i Pucharze Polski, nie udało się podtrzymać zwycięskiej passy. Tylko zremisowaliśmy z Bełchatowem. Bardzo nam przykro z tego powodu. Doskonale wiemy, w jakich nastrojach kibice opuszczali stadion. Szkoda, że nie poprawiliśmy im bardziej humorów na święta. Wszyscy piłkarze wiedzą, że nasi fani są zawiedzeni postawą Lecha. Oni bardzo przeżywają każde niepowodzenie. Szkoda nam ich.

Wciąż nie udało się Panu zdobyć upragnionego gola dla Lecha. Mocno ciąży taka świadomość?
To nie jest tak, że wychodząc na boisko o wszystkim się zapomina. Piłkarze, szczególnie ofensywni, wybiegają na murawę, żeby trafiać do siatki. Byłem bardzo blisko, ale i tym razem nie wpadło. Po cichu liczyłem, że może pomocna okaże się obecność na trybunach stadionu mojej mamy. Jestem zły na siebie, ale na pewno będę próbował dalej. Mam nadzieję, że jak strzelę po raz pierwszy, to już rozwiąże się ten worek z bramkami i nie będę miał z tym problemu.

Wydawało się, że bardzo dobry występ w Pucharze Polski przeciwko Podbeskidziu będzie dla Pana takim przełamaniem.
Nie udało się. Będę walczył ze zdwojoną siłą. W święta naładowałem akumulatory, bo odwiedzili mnie rodzice. Teraz z nową energią podejdę do rywalizacji.

Przed finałem Pucharu Polski jest mecz z Zagłębiem. Jak go potraktujecie?
Zawsze liczy się ten najbliższy mecz. O finale będziemy myśleć po pojedynku z Zagłębiem.

Rozmawiał Hubert Maćkowiak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24