Komedia na Anfield Road

Maciej Makselon
Didier Drogba - 36 mln euro. Carlos Tevez - 47 mln funtów. Wayne Rooney - 25,6 mln funtów. Uśmiech goszczący na twarzach kibiców - bezcenny.

Od lat kluby na całym świecie wydają na napastników astronomiczne kwoty. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu to właśnie oni dają kibicom największą radość z oglądania gry, pakując raz po raz futbolówkę do siatki rywali.

Od lat także kibice na całym świecie z zapartym tchem, przyklejeni do monitorów, telewizorów czy gazet, oczekują na informacje dotyczące wzmocnień swoich ukochanych drużyn. Wzmocnień nie tylko efektywnych, ale i efektownych. Czyli wzmocnień linii ataku.

Jednak w tym okienku transferowym działo się niespodziewanie wiele. Nie chodzi bynajmniej o zaskakujący transfer Darrena Bent’a z Sunderlandu do Aston Villi, czy fantastyczne wzmocnienie Manchesteru City przez osobę Edina Dżeko. Wszak byli, grupowi rywale Lecha Poznań wzmacniają swój atak w praktycznie każdym okienku transferowym. Plejada gwiazd zasiadająca na ławce The Citizens rośnie w siłę. Bo przecież wszystkich na raz wystawić się nie da; ktoś musi również zabezpieczać tyły. Kibice drużyny z Manchesteru zadają sobie tylko jedno pytanie: która z gwiazd będzie z naburmuszoną miną dopingować kolegów z ławki następnej kolejce? Tevez? Balotelli? Dżeko? Santa Cruz? Jo? Jak to dobrze, że Adebayor został wypożyczony do Realu Madryt…

Wszystko to fraszki; najbardziej zaskakujące wieści transferowe pojawiają się w mieście Beatlesów. F.C. Liverpool, osiemnastokrotny zwycięzca ligi angielskiej, pięciokrotny triumfator Pucharu Europy, trzykrotny zdobywca Superpucharu kontynentu, wreszcie były klub Jerzego Dudka, od dwóch lat przeżywa poważny kryzys.

W ostatnim sezonie drużyna zajęła siódme miejsce w Premiership i tylko dzięki bankructwu Portsmouth zakwalifikowała się do tegorocznej edycji Ligi Europy. W sezonie 2010/2011 też nie idzie The Reds najlepiej, w lidze zajmują pozycję identyczną do zeszłorocznej na finiszu.

Mimo to, klub sprzedaje rywalom z Londynu swoją największą gwiazdę, aktualnego Mistrza Europy i Świata - Fernando Torresa, za astronomiczną kwotę 50 mln funtów. „El Nino” doszedł do wniosku, eż nic więcej na Anfield nie osiągnie, więc przenosi się do klubu mającego obecnie dużo lepsze perspektywy. W zamian za czołowego napastnika, włodarze Liverpoolu ściągnęli Luisa Suareza, młodą, lecz błyszczącą już pełnią blasku gwiazdę Urugwaju i Ajaksu Amsterdam. Ta przyjemność kosztowała ich 26,5 mln euro. Do tego momentu wszystko może wydawać się normalne.

Lecz według najnowszych wiadomości, do Liverpoolu dołączył również młody napastnik drużyny Newcastle - Andy Carroll. A kosztował on, bagatela 35 mln funtów. Pytanie brzmi: dlaczego zawodnik, który rozgrywa swój pierwszy dobry sezon w Premiership, kosztuje tylko 15 mln mniej od Mistrza Świata?

Otóż zdesperowani działacze The Reds, godzący się z odejściem Torresa w ostatniej chwili, musieli szybko znaleźć dla niego następcę. Młody, dobrze zapowiadający się Carroll wydaje się idealny. Właśnie tutaj Sroki (Newcastle United) zwietrzyły okazję, by naciągnąć desperatów i podbiły cenę do pułapu, który w przypadku tego zawodnika, wydaje się być śmieszny.

Bo przecież to niewiele mniej, niż kosztował Drogba, czy Villa. Więcej niż The Citizens zapłacili za króla strzelców Bundesligi Edina Dżeko.

Jednak sroki mają to do siebie, że potrafią wyczuć złoto i nabrać go tyle ile tylko się da. Tylko skąd na Anfield tyle złota, wobec prawie 240-milionowego zadłużenia klubu? Skąd tyle naiwności, by tego złota tak lekką ręką się pozbywać? Nie wiadomo…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24