Polonia Bytom - czytaj więcej na stronie klubowej
Wczoraj ten hipnotyczny stan dobiegł końca - aby uniknąć degradacji w Bytomiu potrzebny byłby cud większy od tego, jakim bywało spłacanie części długów w ostatnich terminach, tuż, tuż przed karami.
Znając polskie piekiełko już dziś zacznie się szukanie winnych. Szarańcza rzuci się głównie na Roberta Góralczyka. Szkoleniowiec, któremu oszczędzono przypieczętowania spadku, w dużej mierze padł jednak ofiarą wiary prezesa Damiana Bartyli w szczęśliwą gwiazdę, pomagającą mu odkrywać trenerów znikąd, a którzy w Bytomiu wykorzystywali niespodziewaną szansę. Traf chciał, że jeden z nich właśnie ratuje Cracovię, pogrążając jednocześnie bytomian...
Nawiasem mówiąc krakowianie przewijają się w najnowszej smutnej historii śląskiej piłki raz po raz. Przed dwoma laty, w przedostatniej kolejce, Cracovia spotkała się z będącym w krytycznej sytuacji Górnikiem. Po remisie pod Wawelem ówczesny szkoleniowiec zabrzan, Henryk Kasperczak, wyraził życzenie, by oba kluby utrzymały się w lidze.
- Akurat takiej matematycznej możliwości nie ma - stwierdził przytomnie jeden z dziennikarzy. - A co, może mam życzyć Cracovii spadku? - skontrował zaskakująco, acz typowo dla siebie, Kasperczak.
Kilka dni później oba zespoły zostały zdegradowane. Cracovię uratowała jednak odwoławcza komisja licencyjna, odmawiając zgody na grę dla ŁKS-u. W przypadku Polonii taka odsiecz nie wchodzi w grę, co więcej, formalny spadek tego akurat klubu członkowie komisji przyjmą pewnie z ulgą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?