Korona Kielce przełamała fatalną passę - wygrała z Zagłębiem po 21 latach

Łukasz Baran
Piłkarze Korony Kielce wyciągnęli wnioski z ostatniego meczu z Zagłębiem Lubin, kiedy zagrali niezwykle ostro, ale przegrali 0:2. Tym razem w Kielcach nie było 21 kartek, a tylko jedna. Decydującą bramkę strzelił Maciej Korzym.

Pierwsze minuty spotkania to głównie szybkie tempo gry po jednej jak i po drugiej stronie boiska. Obie drużyny, starały sobie wypracować przewagę w środku pola, skutecznie przerywając podania przeciwnika. Rzadko kiedy mogliśmy zaobserwować atak pozycyjny, piłkarze obu zespołów skupieni byli głównie na atakach skrzydłami.

Przed meczem mogło się wydawać, że to Zagłębie ma sposób na Koronę, jednak gospodarze stworzyli sobie w pierwszej połowie więcej sytuacji do zdobycia bramki. W 14. minucie meczu znajdujący się w polu karnym Paweł Sobolewski, został w ostatniej chwili powstrzymany przez obrońców "Miedziowych". Trzy minuty później z piłką wpadł w pole karne Janota, który strzałem na długi słupek przysporzył bramkarzowi Zagłębia sporych problemów.

Lubinianie próbowali różnych wariantów gry. Momentami piłkarze ustawiali atak pozycyjny, po czym starali się przyspieszyć akcję zagrywając piłkę do skrzydła. Goście jednak nie przysporzyli większych problemów bramkarzowi Korony. Nawet mając rzut wolny 5 metrów przed polem karnym, nie potrafili zagrozić Zbigniewowi Małkowskiemu. W 32. minucie nadszedł moment, na który wszyscy kibice w Kielcach czekali. Po strzale z rzutu wolnego Michała Janoty, wybita przez bramkarza Zagłębia piłka, uderzyła w poprzeczkę po czym bezwładnie spadła na głowę Korzyma, który dopełnił formalności. Po stracie bramki lubinianie próbowali cały czas grać prawym skrzydłem, dogrywając do Pawłowskiego. Jednak stojący tego dnia na lewej obronie Tomasz Lisowski podręcznikowo przerywał akcje "Miedziowych".

W drugiej połowie obraz gry uległ trochę zmianie. Korona zwolniła tempo, starając się kontrolować poczynania przeciwnika. Piłkarze Zagłębia sprawiali wrażenie nieco spiętych i nie potrafili praktycznie przez całe drugą odsłonę meczu, stworzyć sytuacji godnej zapamiętania. Na pewno dużego plusa można dać Davidowi Abwo, który sporo wniósł do drużyny i na pewno napsuł krwi obronie Korony.

Pod koniec meczu kielczanie cofnęli się głęboko do obrony, co próbowali wykorzystać goście. Po licznych nieudanych atakach, dopiero w 93. minucie przed 100% sytuacją stanął Arkadiusz Woźniak, który nie potrafił umieścić piłki w siatce z odległości kilku metrów.

Korona po raz pierwszy od 1991 roku odniosła zwycięstwo nad Zagłębiem Lubin. "Miedziowi" po dzisiejszym meczu w dalszym ciągu mają na koncie 2 punkty, za to Korona powoli odbija się od dna ligowej tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24