Początek spotkania był nieco chaotyczny w wykonaniu obu zespołów. Po kilkunastu minutach inicjatywę przejęli gospodarze, jednak trzy niecelne strzały były wszystkim, na co było ich stać. Na pierwszy celny strzał, a jednocześnie pierwszą bramkę kibice zgromadzeni przy Okrzei musieli poczekać do 23. minuty. Piłka powędrowała wówczas do Bartłomieja Pawłowskiego, który wpadł z nią w pole karne, zakręcił obrońcami, a następnie uderzył na bramkę. Jakub Szmatuła mógł tylko patrzeć jak piłka ląduje w jego bramce. Zaledwie 7 minut później gliwiczanie stanęli przed szansą na wyrównanie rezultatu. Gerard Badia upadł w polu karnym po rzekomym kontakcie z Nabilem Aankourem, a sędzia Krzysztof Jakubik wskazał na jedenasty metr. Zbigniew Małkowski wyczuł jednak intencje strzelającego Kamila Vacka i odbił piłkę skierowaną w lewy dolny róg.
Początek drugiej części spotkania w wykonaniu gospodarzy był bardziej konkretny. Gliwiczanie w przeciągu pięciu minut aż trzykrotnie uderzali na bramkę rywali. Z każdą akcją Piast był bliższy zdobycia wyrównującej bramki, ale w dalszym ciągu przypominało to bardziej bicie głową w mur. Więcej celnych strzałów oddali piłkarze Korony Kielce. Dobrze w bramce spisywał się jednak Jakub Szmatuła, który wyłapywał wszystkie, nawet najtrudniejsze piłki. W 72. minucie golkiper Piasta w sytuacji sam na sam nie dał się też przechytrzyć Łukaszowi Sierpinie, który próbował przerzucić nad nim futbolówkę. Gliwiczanie jeszcze w końcówce regulaminowego czasu gry mieli znakomitą okazję do zdobycia bramki. Mateusz Mak uderzył w stronę bramki, ale piłka trafiła jedynie w słupek. Gliwiczanie tym samym ponieśli pierwszą porażkę na własnym stadionie w tym sezonie.
Press Focus/x-news
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?