Kwadrans z trenerem i na boisko!

Wojciech Batko/Gazeta Krakowska
Po meczu w Bytomiu Łukasz Burliga mógł z kolegami cieszyć się ze zwycięstwa
Po meczu w Bytomiu Łukasz Burliga mógł z kolegami cieszyć się ze zwycięstwa Damian Jędrusiński (Ekstraklasa.net)
Jeszcze jedząc sobotni obiad nie wiedział, że za kilka godzin zamiast siadać na ławce rezerwowych wybiegnie w podstawowym składzie na murawę bytomskiego stadionu.

- Właśnie po obiedzie trener Henryk Kasperczak zaprosił mnie do siebie - powiedział nam Łukasz Burliga. - Powiedział, że stawia na mnie, że zagram na prawej obronie, a potem nakreślił, co mam robić na boisku. Odpowiednio się ustawiać, skracać pole gry i oczywiście słuchać starszych kolegów.
Spotkanie szkoleniowca z piłkarzem trwało niespełna kwadrans, ale jak przyznał 21-latek (dwudzieste drugie urodziny będzie obchodził 15 maja), dopiero wtedy zaczęły się emocje.

- I tak trwały aż do rozpoczęcia meczu - nie ukrywał Burliga. - Uspokoiłem się gdzieś po kwadransie gry. Na pewno duża w tym zasługa Arka Głowackiego, Marcelo, Issy Ba i Wojtka Łobodzińskiego. Bardzo dobrze się z nimi komunikowało. Pomagali, podpowiadali, zachęcali, dodawali otuchy. A to jest bardzo ważne, gdyż jak się nie ma doświadczenia, to łatwo można na boisku stracić głowę i zacząć popełniać błędy.
Zaręczamy, że Łukasz Burliga głowy absolutnie nie stracił. Owszem, kilka razy jakieś tam błędy popełnił, ale przecież nie było na świecie, nie ma i nie będzie piłkarza, który w danym meczu nie zaliczyłby choćby jednego nieudanego zagrania! W przypadku wiślaka udanych interwencji było zdecydowanie więcej, niż tych na "nie".

A tak z perspektywy młodego obrońcy (choć w czasach juniorskich i w Młodej Ekstraklasie grywał głównie w pomocy, a czasami w ataku) wyglądała strata bramki przez krakowian: - Rzadko się zdarza, że ktoś potrafi przeskoczyć Marcelo. A jednak stało się. Cóż, przy stałych fragmentach czasami dochodzi do zaskakujących sytuacji.

O ile do przerwy Burliga koncentrował się na zadaniach defensywnych, po przerwie zaczął już uczestniczyć w akcjach ofensywnych. Po jednej, już przy stanie 2:1, zarobił nawet rzut wolny z okolic prawego narożnika pola karnego gospodarzy.
- Ja zawsze lubiłem grać ofensywnie - wyjaśnił zawodnik. - Owszem, długo starałem się grać głównie bezpiecznie. Ale skoro z upływem czasu Polonia zostawiała na prawej flance coraz więcej wolnego miejsca, to dlaczego nie miałem spróbować? Chyba nie było źle?
Naszym zdaniem było nieźle, a już na pewno obiecująco. To cieszy, ale też zobowiązuje...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24