Lech Poznań: Po co jest VAR, skoro sędziowie nie konsultują swoich decyzji?
O postawie Mickey’a van der Harta w meczu z Rakowem Częstochowa:
Norbert Tyrajski: Sądzę, że był to najlepszy mecz van der Harta w Lechu. Dobrze się spisał i pomógł, bo było kilka dobrych interwencji. Na ocenę jest jeszcze za wcześnie, bo trzeba dać mu pół roku, żeby spokojnie wszedł w środowisko i klub. Rzetelną ocenę można zrobić na koniec roku.
Nie grałem tak nogami jak van der Hart i on gra zdecydowanie lepiej, ale zdarzają mu się też błędy, jak w meczu z ŁKS. Trener żąda, żeby grali od tyłu, ale w pewnych momentach jest nonszalancja. Dochodzi zbytnia pewność siebie, że jestem na takim poziomie, że wszystko wyjdzie. Polska liga też jest obserwowana przez inne zespoły i drużyny już wiedzą, że można wyjść wysokim pressingiem na Lecha.
Po dwóch bramkach w meczu ze Śląskiem było widać, że nie był już sobą. Widać, że tamten mecz się nie ułożył od początku i było nerwowo. Fajnie, że mecz z Rakowem mu wyszedł, bo nabierze pewności.
Piotr Mowlik: Bramkarz jest po to, żeby łapał. Trzeba sobie zapamiętać te dwie kluczowe sytuacje na 3:3, które Miki wybronił i trzeba mu zapisać to na plus. Lech może konstruować akcje od bramkarza, ale jest to kwestia dłuższej współpracy z pomocą i obroną. Poczekajmy jeszcze z oceną, bo jeden czy dwa mecze wiosny nie robią, a klopsiki się przydarzyły.
Za jakiś czas, mało kto będzie pamiętał o tych sytuacjach Rakowa na 3:3, ale błędy przy bramkach ze Śląskiem będą pewnie wypominane. Druga bramka ze Śląskiem to był „przypadkowy majstersztyk”. Może stał trochę zbyt bardzo z przodu, ale ta pierwsza obciąża jego konto.
Czytaj więcej --->