Lech wraca na właściwe tory. Piast poległ w Poznaniu

Kaja Krasnodębska
Piłkarze Lecha pokonali Piasta 2:0
Piłkarze Lecha pokonali Piasta 2:0 Waldemar Wylęgalski / Polska Press
Lech Poznań po golach Dariusza Formelli i Macieja Gajosa pokonał Piasta Gliwice 2:0. Goście ze Śląska mieli okazję na wywiezienie punktu, ale Bartosz Szeliga w doliczonym czasie gry zdobył gola ze spalonego. Chwilę później gospodarze przypieczętowali zwycięstwo.

W lidze jak w życiu, sytuacja szybko się zmienia. Jeszcze kilka miesięcy temu starcie Lech Poznań – Piast Gliwice byłoby konkretnym kandydatem do meczu kolejki. Zaplanowane na godzinę 18.00 lub 20.30 zgromadziłoby na trybunach rzesze kibiców. Teraz jednak nie sztuką było znaleźć na Inea Stadionie wolne krzesełko. Oba zespoły stawały bowiem do boju po nienajlepszym, jak nie po prostu słabym wejściu w sezon. Od początku rozczarowały i bynajmniej nie spełniały pokładanych w nich oczekiwań. Przed pierwszym gwizdkiem miały niejako nóż na gardle, a także musiały zrobić wszystko, aby zwyciężyć.

Tytuł dwóch najmniej skutecznych drużyn Ekstraklasy sezonu 2016/2-17 zobowiązuje – w tej kolejce przy Bułgarskiej nikt nie mógł spodziewać się gradu goli. Bardziej wytrawni fani Ekstraklasy mogli wątpić czy w ogóle jakiś padnie – ani gliwiczanie ani tym bardziej gospodarze nie straszą przeciwników wybitną skutecznością. To główna bolączka obu zespołów i przed dzisiejszym spotkaniem szkoleniowcy chcieli znaleźć na nią lekarstwo. Dla Piasta miał być nim Maciej Jankowski, a Kolejorza uzdrowić próbował Darko Jevtić. Obaj po raz pierwszy w tym sezonie w lidze wyszli od początku.

I rzeczywiście, szczególnie ten drugi nie zwlekał długo. Od razu ruszył do natarć i wraz Szymonem Pawłowskim to jedną, to drugą stroną zaczęli przestawiać defensorów z Gliwic. Ostrzeliwanie bramki Jakuba Szmatuły rozpoczęło się już w pierwszych minutach, lecz długo nie przynosiło to efektów. Lech bynajmniej się jednak nie zrażał – wszak nie pierwszy raz miał problemy z zamianą akcji na gole. Nie poddawał się więc i w kolejnych sytuacjach próbował dalej. Nieśmiało atakowali również Niebiesko-Czerwoni, lecz Matus Putnocky nie musiał wiele interweniować. Świetną robotę wykonywał bowiem Jan Bednarek, który po powrocie z wypożyczenia z Łęcznej, błyszczy w linii defensywy Kolejorza.

W miarę upływających minut coraz pewniej na murawie czuł się Martin Bukata. Słowak rozgrywał wybitne spotkanie – najciężej pracował. Jego szybkie rajdy spod jednej na drugą bramkę nie tylko ratowały Piasta w obronie, ale także to on był głównym reżyserem gry w ofensywie. Dobrze wyglądał obok Macieja Jankowskiego, ale wciąż nie przynosiło to groźniejszych strzałów. Przerwa zastała więc na Inea Stadionie klasyczny rezultat obu zespołów w tym sezonie.

Na przerwę i Lech i Piast wyszło bez zmian. Nie zmienił się także zbytnio obraz gry. Lech próbował, ale poza strachem ze strony defensorów z Gliwic, nie wiele z tego powstawało. Jan Urban musiał pomóc swojemu zespołowi. Tak też zrobił puszczając do boju Dariusza Formellę. A młody zawodnik nie czekał długo – od razu „zrobił różnicę”. Tak jak w Niecieczy, tak i przeciwko Niebiesko-Czerwonym dał dobrą zmianę. Jeszcze więcej natarć w połowie Piasta – to musiało zakończyć się golem. I tak też się stało. W polu karnym długo walczył Darko Jevtić, lecz w końcu wycofał piłkę, właśnie prosto do Formelli. Ten nie mógł już tego zmarnować i mocnym strzałem pokonał Jakuba Szmatułę.

Golkiper gości długo strzegł dostępu do swej bramki, lecz tym razem nie dał rady. Nie można mieć jednak do niego pretensji. Kolejne minuty to kolejne roszady w składach i w zasadzie wciąż taki sam obraz gry. Przewaga Lecha i kontrataki Piasta. Wydawało się, że spotkanie zakończy się już zwycięstwem gospodarzy 1-0. Ogromne emocje przyniósł jednak doliczony czas gry. Najpierw piłkę do siatki wpakował Bartosz Szeliga. Wykorzystał rzut wolny, by strzałem zaskoczyć Matusa Putnockiego. Trafienie nie zostało jednak uznane, gdyż wcześniej arbiter liniowy dopatrzył się pozycji spalonej.

Z ogromnej euforii, zawodnicy Piasta w ciągu zaledwie minuty przeszli do ogromnego rozczarowania. Wznowienie gry, szybki atak i gol wpuszczonego po przerwie Macieja Gajosa. Tym samym stało się jasne, że gliwiczanie ponownie nie zwyciężą, a także po raz trzeci w ciągu ostatnich ośmiu dni odniosą porażkę. A Lech? A Lech po dobrym meczu w Niecieczy, tym razem ponownie stanął na wysokości zadania. Czyżby w Poznaniu powróciły lepsze dni?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24