Lechia potrzebuje impulsu, aby dalej się rozwijać

Paweł Stankiewicz / Dziennik Bałtycki
Lechia Gdańsk niewątpliwie ma potencjał, potrzebuje jednak silnego impulsu
Lechia Gdańsk niewątpliwie ma potencjał, potrzebuje jednak silnego impulsu Jacek Czaplewski
To nie był sezon marzeń w wykonaniu piłkarzy Lechii. Gdańszczanie często zawodzili i niemal do końca drżeli o utrzymanie. Kibice denerwowali się sytuacją w tabeli, słabą grą oraz brakiem zwycięstw, a złość kierowali w stronę piłkarzy oraz władz klubu.

Poprzedni sezon rozbudził apetyty. Lechia do ostatniej ligowej kolejki była w grze o awans do europejskich pucharów. I to pokazało, że drużyna ma spore możliwości. Latem zespół nie został jakoś specjalnie wzmocniony, ale jednocześnie przed biało-zielonymi zostało postawione zadanie zakwalifikowania się do pucharów. I tego drużynie nie udało się zrealizować. Lechia grała gorzej niż w poprzednim sezonie. Zmieniali się trenerzy. Zaczynał Tomasz Kafarski, potem był Rafał Ulatowski, a kończył Paweł Janas. Wyniki jednak nadal były przeciętne. Styl gry jeszcze słabszy.

Wiosna była nieco lepsza od jesieni i to trzeba zapisać na plus dla Janasa. Także to, że przekonał Abdou Razacka Traore do dobrej gry dla Lechii oraz pokazał zespołowi, że to on jest szefem. Przy tym doświadczonym szkoleniowcu żaden piłkarz nie mógł być pewny miejsca w składzie.
Trudno mówić o tym, że Lechia miała w tym sezonie styl. Tak nie było nawet wiosną. Piłkarzom nie zabrakło na pewno charakteru i po walce utrzymali Lechię w ekstraklasie.

Jednak drużynie biało-zielonych brakowało stabilizacji. A to ktoś pauzował za kartki, a to przychodziły kontuzje. Nie było też równej formy. Nawet kiedy dobrze grała defensywa, to szwankował atak. Tak było często, bo przecież strzelanie goli sprawiało wiele problemów zawodnikom Lechii. A kiedy wreszcie udawało się przełamać strzelecką niemoc, to pojawiały się straszne błędy w obronie. I w ten sposób cenne punkty uciekały. Tak było chociażby na wyjazdowych meczach z Cracovią czy Górnikiem Zabrze oraz u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

Za słabą grę można winić piłkarzy, za przygotowanie - sztab szkoleniowy, ale nie tylko oni mają istotny wpływ na końcowy wynik sportowy. Absolutnie nie można zapominać o osobie Andrzeja Kuchara, większościowego właściciela Lechii. On miał duży udział w tym, że Lechia nie poszła do przodu, ale zatrzymała się w rozwoju. A kto stoi, ten się cofa. Kuchar nie dawał pieniędzy, a więc na pewno nie jest inwestorem. W zasadzie nie zrobił nic, aby biało-zieloni byli silniejsi i mogli realnie włączyć się do walki o czołowe pozycje w ekstraklasie. W trakcie sezonu mówiło się, że Kuchar chce sprzedać udziały, ale on sam to dementował. Nowy właściciel, inwestor, mógłby jednak pchnąć Lechię do przodu. A potencjał w Gdańsku jest.

Dziennik Batycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24