Lechia rzutem na taśmę wygrywa z Podbeskidziem! Emocji więcej niż w niejednym filmie!

Jacek Czaplewski
Cóż to była za końcówka! Fantastyczne emocje zafundowali w Bielsko-Białej piłkarze Podbeskidzia i Lechii Gdańsk. Wynik, w ostatnich kilku minutach, zmieniał się jak w kalejdoskopie. Decydujący cios wyprowadził Abdou Razack Traore, który trafił z rzutu karnego w 94 minucie meczu. Biało-zieloni wygrali 3:2.

Goście już w 7. minucie objęli prowadzenie. Akcję zapoczątkował Abdou Razack Traore, który mając wiele miejsca i czasu na decyzję podał do wbiegającego w pole karne Grzegorza Rasiaka. Piłka minęła całą linię obrony, a były reprezentant Polski zanim trafił do siatki, minął jeszcze prostym zwodem wychodzącego z bramki Mateusza Bąka. „Górale”, pierwszą sytuację stworzyli pięć minut później. Bliski wyrównania był wówczas Ireneusz Jeleń, który z ostrego kąta uderzył wprost w Bartosza Kanieckiego.

To jednak nie Podbeskidzie, a Lechia prowadziła grę. Praktycznie każda próba rozegrania przechodziła przez Traore. „Razi”, w pierwszej połowie, oddał trzy strzały. Najlepszą okazję zmarnował w 12 minucie, gdy trafił w boczną siatkę. Poza uderzeniami, świetnie obsługiwał swoich partnerów z drużyny. To właśnie po jego zagraniach bliscy strzelenia goli byli Ricardinho i Mateusz Machaj.

Lechia już po pół godzinie meczu powinna prowadzić 2:0. Powinna, gdyby arbiter główny zaliczył prawidłową bramkę, którą zdobył Ricardinho. Brazylijczyk, po podaniu Jarosława Bieniuka, huknął z okolicy dziesiątego metra. Futbolówka nim przekroczyła linię bramkową, odbiła się jeszcze od poprzeczki. Sędzia Adam Lyczmański gola się jednak nie dopatrzył, nawet pomimo żarliwych protestów ze strony ławki rezerwowych Lechii.

Gdańszczanie, podobnie jak w pierwszej odsłonie, tak i w drugiej zaczęli z animuszem. W przeciągu zaledwie pięciu minut stworzyli sobie trzy godne sytuacje. Najpierw, po rzucie rożnym, nad bramką uderzył Sebastian Madera, potem w okienko celował Traore, a jako trzeci swoich szans próbował Rasiak. Żadna z tych prób nie została zwieńczona golem, choć łatwość z jaką Lechia doszła do nich robiła wrażenie i zarazem zwiastowała nadejście kolejnych zwłaszcza, że Podbeskidzie w dalszym ciągu kiepsko prezentowało się w obronie.

Futbol jest jednak na tyle nieprzewidywalny, że w 60 minucie gospodarzom, którzy do tej pory grali bardzo słabo, udało się wyrównać. Po zamieszaniu w szesnastce Lechii najlepiej odnalazł się wprowadzony pięć minut wcześniej Liran Cohen. Izraelczyk ze stoickim spokojem kopnął obok interweniującego Kanieckiego. Od temu momentu obraz spotkania uległ zmianie. To Podbeskidzie - uskrzydlone trafieniem Cohena – przejęło inicjatywę i stwarzało sobie klarowne okazje. Najlepsze zmarnowali Kamil Adamek oraz Robert Demjan.

Prawdziwe szaleństwo zaczęło się w ostatnich dziesięciu minutach. Podopieczni Bogusława Kaczmarka drugi raz - za sprawą Ricardinho - wyszli na prowadzenie. Z niego cieszyli się tylko chwilę, bo w 87 minucie wyrównał inny rezerwowy "Górali", Fabian Pawela. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że to już koniec emocji. Lechia pokazała jednak pazur i po jedenastce podyktowanej po faulu na Piotrze Brożku, ustaliła wynik na 3:2. Bohaterem znowu Traore, który pewnie skierował piłkę do siatki.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24