ASTROENERGY WARTA GORZÓW WLKP. – LECHIA ZIELONA GÓRA 0:4 (0:0)
- Bramki: Zając (49), Kołodenny (65), Surożyński (83), Staśkiewicz (85).
- AstroEnergy Warta: Wiśniewski – Gajda (od 70 min Czerwiński), Siwiński, Micek – Majerczyk, Gardzielewicz – Bielawski (od 54 min Kasprzak), Marchel (od 54 min Duda), Lazar (od 54 min Krauz), Rybicki (od 54 min Jachno) – Ufir.
- Lechia: Fabisiak – Sitko, Ostrowski, Kurowski – Shved (od 66 min Dzidek), Loboda, Zając (od 81 min Maćkowiak), Zientarski (od 81 min Athenstadt), – Surożyński – Mycan (od 7 min Kołodenny), Mwinyi (od 81 Staśkiewicz).
- Żółte kartki: Bielawski, Marchel, trener Konefał – Ostrowski, Kurowski.
- Sędziował: Łukasz Ostrowski (Szczecin).
- Widzów: 300.
Mają inne priorytety
Zaległe, lubuskie derby miały spory ciężar gatunkowy. Lechia – pod odpadnięciu z Pucharu Polski – może się skoncentrować na próbie dojścia czołówki i włączeniu się do walki o awans do drugiej ligi. Warta jest na przeciwnym biegunie – musi patrzeć przede wszystkim za siebie i skrzętnie gromadzić punkty, które pozwolą jej oderwać się od strefy spadkowej.
Koszulka dla Siwickiego
Zaczęło się bardzo miło, bo od wręczenia przez prezesa gorzowskiego Zbigniewa Pakułę klubu koszulki z numerem 100 stoperowi Dominikowi Siwińskiemu. Za rozegranie w trakcie sześciu sezonów właśnie takiej liczby meczów w granatowo-bordowych barwach.
Miło było i w trakcie pierwszej połowy na boisku, bo zespoły najwyraźniej… postanowiły nie robić sobie krzywdy. Ze strony gości bramkarza niepokoił tylko Jussuf Nassor Mwinyi – w 2 min niecelnie, a w doliczonym czasie gry z udaną interwencją Łukasza Wiśniewskiego. Po drugiej stronie boiska groźnie było wyłącznie po dwóch uderzeniach gospodarzy z rzutu wolnego – niecelnym Oliviera Lazara w 15 i dużo groźniejszym Karola Gardzielewicza w 32 min. W tym ostatnim przypadku bez zarzutu spisał się Wojciech Fabisiak, wypychając poza bramkę piłkę, zmierzającą w lewy dolny róg jego „świątyni”.
Z braku znaczących wydarzeń piłkarskich, na trybunach najwięcej mówiło się o mięśniowej kontuzji Przemysława Mycana, który już w 7 min musiał ustąpić miejsca Jakubowi Kołodennemu. Wydawało się, że ta wymuszona roszada może przeszkodzić Lechii w ofensywnych poczynaniach w dalszej części pojedynku.
Ruszyła zielonogórska nawałnica
Stało się jednak inaczej, bo po zmianie stron boiska trafiać zaczęli właśnie zielonogórzanie. W 49 min Bartłomiej Gajda sfaulował Mateusza Surożyńskiego 25 metrów przed bramką Warty, a z rzutu wolnego kapitalnie uderzył Kacper Zając, posyłając futbolówkę w okienko bramki gorzowian. Trener miejscowych Mateusz Konefał natychmiast wymienił całą drugą linię swego zespołu, lecz po chwili jego chłopcy przegrywali już 0:2. Oliwier Micek przegrał na lewej obronie biegowy pojedynek z Mwinyim, strzał Tanzańczyka obronił nogą Wiśniewski, lecz przy dobitce Kołodennego do pustej „klaty” nie mógł już nic zrobić.
Nadzieje gospodarzy na doprowadzenie przynajmniej do wyrównania pogrzebał ostatecznie… rezerwowy Lechii Krzysztof Staśkiewicz. W 83 min, zaledwie 120 sekund po wejściu do gry, przedarł się prawym skrzydłem i idealnie dograł do Surożyńskiego, który nie mógł nie trafić z 12 metrów. A w 85 min postawił kropkę nad „i”, znakomicie finalizując indywidualną akcję środkiem boiska.
Czytaj również:
Piłkarze Warty Gorzów chcą postawić na ofensywny futbol. Bo tylko taki może im zapewnić pozostanie w trzeciej lidze
Gladiatorzy na Narodowym, relacja z gali XTB KSW Colloseum 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Quiz o Idze Świątek. Co wiesz o naszej najlepszej tenisistce?
- Trump zostanie sam ze swoimi problemami? Odcinają się od niego nawet najbliżsi
- Perfekcyjna Pani Domu razem z mężem urządziła swój ogród. Postawili tam nawet palmy
- Czarne chmury nad liderem Rammstein. Muzyk reaguje na oskarżenia o molestowanie