Lechiści po porażce z Wisłą: Buksa "na starych śmieciach", wszechstronny Pawłowski

Jakub Podsiadło
Wisla Krakow-Lechia Gdansk 3-1
Wisla Krakow-Lechia Gdansk 3-1 Ryszard Kotowski
Po przegranej ze swoim byłym klubem Adam Buksa nie mógł przeboleć, że lechiści wracają do Gdańska bez choćby jednego punktu. – Szkoda, że drugi raz, gdy pojawiam się na boisku, Lechia przegrywa mecz – narzekał były wiślak. Bartłomiej Pawłowski nie pomógł gdańszczanom nawet, gdy w końcówce spotkania pełnił rolę środkowego napastnika.

Adam Buksa (Lechia Gdańsk): Szkoda, że wracamy do Gdańska z zerowym dorobkiem. Miło było wrócić na "stare śmieci", ale uzasadniałem decyzję o odejściu z Wisły już wcześniej. Dostałem kompleksową ofertę z zagranicy i skorzystałem z niej. Kierowałem się tylko tym, żeby się rozwijać i uważam, że zrobiłem dobrze. Potem to oferta Lechii była najlepsza pod względem rozwoju. Tym kieruję się w moim wieku i na tę chwilę cieszę się, że tutaj jestem. Nikt z Wisły nie rozmawiał ze mną na temat ewentualnego powrotu, dlatego nie wahałem się przed wyjazdem do Gdańska. Tam nauczyłem się żyć samodzielnie, lecz takie przyjazdy w rodzinne strony na pewno są czymś wyjątkowym i cieszę się, że mogłem zagrać kilkanaście minut z Wisłą. Jesteśmy dobrymi kolegami z Pawłem Stolarskim i jestem zadowolony, że możemy razem występować w Lechii.

Cieszę się, że dostaję szansę gry. Szkoda jedynie tego, że drugi raz, gdy pojawiam się na boisku, przegrywamy mecz. To martwi i musimy to zmienić, zdobywać punkty i liczyć się w walce o najwyższe cele. Wisła zawsze była silnym zespołem na polskiej arenie, tak było i tym razem. To dobrzy zawodnicy, z którymi niełatwo jest rywalizować, ale przy odrobinie szczęścia i poukładanej gry bylibyśmy w stanie tutaj wygrać.

Bartłomiej Pawłowski (Lechia Gdańsk): Wiadomo, że wygrywa ten zespół, który włoży więcej piłek do siatki przeciwnika. Dzisiaj Wiśle udało się to lepiej niż nam i dlatego możemy mieć pretensje tylko do siebie. Mieliśmy dobre sytuacje, Grzelczak w pierwszej połowie, ja w drugiej trafiłem w słupek, Makuszewski też, kolejne strzały były niecelne, więc tych okazji było sporo i można było pokusić się o co najmniej jeden punkt. To sport, ktoś musi przegrać, żeby inny mógł wygrać i dzisiaj padło na nas. Dla mnie nie ma większej różnicy, czy gram na skrzydle, czy na szpicy. Ostatni mecz kończyłem grając na "dziesiątce".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24