Legia odprawiła z kwitkiem Ruch i została nowym liderem Ekstraklasy [RELACJA, ZDJĘCIA]

Konrad Kryczka
Legia Warszawa - Ruch Chorzów
Legia Warszawa - Ruch Chorzów Szymon Starnawski/Polska Press
W meczu kończącym 24. kolejkę Ekstraklasy, Legia Warszawa pokonała na własnym terenie Ruch Chorzów (2:0). Dzięki zdobytemu kompletowi punktów, podopieczni Stanisława Czerczesowa zostali nowym liderem.

Cel Legii na dzisiejsze spotkanie był jasny: wygrać przed własną publicznością i tym samym – przy wczorajszej wpadce Piasta – zagwarantować sobie pierwsze miejsce w tabeli. Z kolei Ruch chciał udowodnić, że nie bez przypadek znajduje się w górnej części tabeli, a zwycięstwo w Wielkich Derbach Śląska miało go jeszcze podbudować.

Przed meczem Stanisław Czerczesow miał ból głowy z obsadzeniem dwóch pozycji: obu skrzydeł. Nominalni boczni pomocnicy byli bowiem wykartkowani i Rosjanin musiał ich zastąpić typowymi ofensywnymi środkowymi pomocnikami: Ondrejem Dudą oraz Michałem Masłowskim. Natomiast Waldemar Fornalik stwierdził, że zwycięskiego składu się nie zmienia i posłał na boisku taką samą jedenastkę jak tydzień temu przeciwko Górnikowi.

Z perspektywy 90 minut należy stwierdzić, że Legia miała kontrolę nad spotkaniem, choć jedno zdarzenie – o którym później – mogło odmienić losy meczu. „Wojskowi” nie grali może tak wysokim pressingiem i nie atakowali aż tak intensywnie jak dwa tygodnie temu przeciwko Jagiellonii, ale i tak byli w stanie wypunktować rywala z Chorzowa.

Pierwsza połowa to pokaz sennej gry z obu stron. Niezbyt szybkie tempo, sporo niedokładności. Ruch przez wiele minut grał bardzo mądrze, odcinając od podań Nemanję Nikolicia oraz Aleksandara Prijovicia. W końcu jednak goście popełniali bardzo poważny błąd. Piłkę w polu karnym – a dokładniej na jego lewej stronie – otrzymał Nikolić, który zagrał wzdłuż bramki do Prijovicia. Piłka nie dotarła jednak do Szwajcara, ponieważ niefortunną interwencją – bardzo nieczystym wślizgiem – popisał się Paweł Oleksy. Jeden z bohaterów zeszłotygodniowego spotkania z Górnikiem wpakował futbolówkę do własnej bramki i od tego momentu Legii grało się łatwiej.

Mocno okazji do strzelenia gola szukał Duda. Słowak był ustawiony na boku pomocy, ale cały czas schodził do środka, próbując tam rozegrać piłkę. Starał się również samemu sprawdzać formę Matusa Putnockiego. Bramkarz gości radził sobie jednak ze strzałami rodaka. Jedno z uderzeń Dudy obiło również poprzeczkę. W drugiej części meczu reprezentant Słowacji popisał się natomiast świetnym podaniem do Nikolicia, ale Węgier nie zdobył bramki, ponieważ świetną interwencją ratunkową popisał Martin Konczkowski.

Po chwili nic nie pomogło już gościom. Po wrzutce w pole karne Adam Hlousek z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. Pytanie tylko brzmi, czy Czech powinien jeszcze przebywać na boisku. Hlousek w pierwszej połowie trafił bowiem łokciem w twarz Kamila Mazka i nie mamy pewności, czy w tej sytuacji Ruchowi nie należał się rzut karny, a obrońcy gospodarzy co najmniej żółta (a może nawet czerwona) kartka. Ta sytuacja nadaje się jednak do dokładniejszej analizy.

Tak czy inaczej, wydaje się, że po golu Hlouska Ruch stracił już nadzieję na korzystny wynik. Chorzowianie zagrozili bramce Arkadiusza Malarza właściwie raz – kiedy bramkarz Legii musiał się wysilić przy uderzeniu Mazka. Z kolei gospodarze przeprowadzili jeszcze kilka ataków, ale żaden z nich nie zakończył się bramką. Próbował Duda, próbował Prijović, uderzać starali się również Jędrzejczyk i Nikolić, ale ostatecznie gospodarze wygrali 2:0 i zostali nowymi liderami Ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24