Liga angielska. Niespodzianka na Emirates Stadium. Arsenal bezbramkowo zremisował z Middlesbrough

Mateusz Hawrot
Arsenal tylko zremisował z Middlesbrough
Arsenal tylko zremisował z Middlesbrough Matt Dunham
Liga angielska. Niespodziewanym bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie Arsenalu z Middlesbrough. W zaskakująco wyrównanym meczu główne role odegrali bramkarze obydwu zespołów – Petr Cech i Victor Valdes, którzy świetnymi interwencjami ratowali swoje drużyny przed utratą goli.

Początkowe piętnaście minut w żadnym stopniu nie wskazywało na to, by Arsenal miał tutaj podjąć jakikolwiek większy wysiłek w celu zdobycia trzech punktów. Od pierwszego gwizdka arbitra „Kanonierzy” kontrolowali przebieg spotkania i próbowali znaleźć sposób na pokonanie Victora Valdesa. Pierwszą groźniejszą próbę podjął w 10 min. Mohamed Elneny, który zdecydował się na mocne uderzenie zza pola karnego. Piłka po strzale Egipcjanina minimalnie minęła lewy słupek bramki. Tuż przed upływem dwudziestu minut gry obudzili się goście – fantastycznym długim podaniem uraczył widzów Daniel Ayala, a do zgranej przez Negredo futbolówki dopadł Traore i po przebiegnięciu kilku metrów popisał się mocnym uderzeniem w światło bramki. Gdyby nie kapitalna interwencja Petra Cecha, beniaminek prowadziłby 1:0. Doświadczony golkiper nie zawiódł także po chwili, broniąc instynktownie dobitkę Negredo. Kilkadziesiąt sekund później podopiecznych Wengera uratowała poprzeczka, po bardzo dobrym uderzeniu Gastona Ramireza z rzutu wolnego. Arsenal szybko otrząsnął się z chwilowego letargu i przeprowadził składną akcję, po której arbiter odgwizdał faul na Alexisie tuż przed linią pola karnego. Chilijczyk świetnie wykonał stały fragment gry, zmuszając Valdesa do widowiskowej parady. Wydawało się, że „Kanonierzy” na dobre przejęli inicjatywę, ale w 33 min. znów bardzo blisko zdobycia bramki byli goście. Po wrzutce Traore i strzale głową Ramireza, kolejny raz na wyżyny swoich umiejętności wspiął się Petr Cech, zaliczając rewelacyjną interwencję. Była to najlepsza okazja „Boro” do zdobycia gola w przekroju całego meczu. Po tej sytuacji tempo spadło i do przerwy nie zobaczyliśmy już żadnej groźniejszej akcji.

Na drugą połowę zawodnicy Arsenalu wyszli zdeterminowani i zdecydowanie ruszyli do przodu. Już po czterech minutach niewiele brakło, by Laurent Koscielny wykorzystał niepewne zachowanie Valdesa i głową skierował piłkę do siatki. Francuski stoper o dosłownie milimetry minął się z lecącą futbolówką. Po upływie kilku minut bramkarz gości dwukrotnie uchronił swój zespół przed stratą bramki, broniąc strzały niezwykle aktywnego Alexisa. Tak jak i w pierwszej części spotkania, Middlesbrough potrzebowało czasu, by dojść do głosu. W 58 min. nieprawdopodobnym rajdem popisał się Adama Traore, który przebiegł z piłką u nogi prawie pół boiska i zakończył akcję mocnym uderzeniem w długi róg, jednak Petr Cech ponownie udowodnił wysoką klasę, odbijając futbolówkę na rzut rożny. Show obu golkiperów trwało w najlepsze – w 66 min. Victor Valdes skutecznie interweniował po kolejnej już próbie Alexisa. Sfrustrowany Chilijczyk nie mógł uwierzyć, że jego każdy strzał jest przez hiszpańskiego bramkarza broniony. Zdenerwowany Arsene Wenger dokonał dwóch ofensywnych zmian - wpuszczając na boisko Chamberlaina oraz Pereza – ale na niewiele się to zdało. Znakomicie zorganizowana defensywa gości nie dopuszczała rywali do groźnych sytuacji, a w 89 min. Alvaro Negredo stanął przed doskonałą szansą na zdobycie bramki po długim zagraniu Traore, niestety dla Middlesbrough kapitalnie interweniował Laurent Koscielny. Mike Dean doliczył aż pięć minut do regulaminowego czasu gry, co próbował „rzutem na taśmę” wykorzystać Arsenal. Po strzale Oezila piłka nawet trafiła do bramki beniaminka, ale sędzia słusznie odgwizdał ewidentnego spalonego. To była ostatnia sytuacja, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Równo z upływem 95 min. arbiter zakończył spotkanie, a niezadowolony Arsene Wenger od razu udał się do szatni.

Wynik jest oczywiście bardzo dużą niespodzianką, aczkolwiek z przebiegu gry można powiedzieć, że jest to zdecydowanie zasłużony rezultat. Obie drużyny stworzyły sobie groźne okazje do strzelenia bramki, ale znakomicie dysponowani byli Petr Cech i Victor Valdes. Duże pochwały należą się całej formacji defensywnej gości, dzięki której wielokrotnie „Kanonierzy” byli zatrzymywani, zanim pokusili się o jakiekolwiek uderzenie. Z formacji ofensywnej najlepiej radził sobie Adama Traore, który wielokrotnie imponował skutecznymi rajdami i podaniami. Z pewnością nie takiego prezentu oczekiwał na swoje 67 urodziny. od swoich podopiecznych Arsene Wenger. Kompletnie dziś niewidoczny był Mesut Oezil, co miało spory wpływ na poczynania ofensywne Kanonierów. Arsenal wprawdzie awansował na pierwsze miejsce w tabeli, ale już jutro z fotelu lidera zepchnąć ich może Manchester City. Tymczasem we wtorek zawodnicy wicemistrza Anglii zmierzą się w meczu pucharowym z Reading.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24