Liverpool zbliża się do TOP4, podium odjeżdża „Obywatelom”. 32. kolejka Premier League za nami (PODSUMOWANIE)

Damian Wiśniewski, Mateusz Decyk
W zakończonej wczoraj 32. serii gier na angielskich boiskach tradycyjnie nie brakowało wielkich emocji. Kibice mogli obejrzeć derbowe starcie w Manchesterze, piękne gole i kolejny świetny mecz „Orłów” z Crystal Palace. Sprawdźcie, co wydarzyło się w trakcie ostatnich dni na angielskich boiskach.

Swansea – Everton 1:1
0:1 Lennon
1:1 Shelvey

W trakcie tego spotkania dało się wyczuć, że obie drużyny nie mają już jakichś szczególnie ważnych celów do zrealizowania. Everton znajduje się w bezpiecznej odległości od strefy spadkowej i nie ma szans na grę w europejskich pucharach. Swansea co prawda jeszcze może łudzić się możliwością wystąpienia w przyszłej edycji Ligi Europy, ale Gary Monk nie chce wywierać presji na zawodnikach. Jako jedyny cel do końca sezonu wyznaczył im pobicie rekordu pod względem zgromadzonych punktów w jednym sezonie Premier League. Przed tą kolejką do wyrównania go brakowało jednego oczka, więc zadanie zostało już niemal w całości wykonane. W pojedynku z The Toffees żadna ze stron nie przeważała jakoś szczególnie mocniej. Everton prowadził do przerwy (wcześniej w dość kontrowersyjnych okolicznościach nie uznano pięknego gola Shelvey’a), ale w drugiej połowie Seamus Coleman w głupi sposób zagrał ręką we własnym polu karnym i „Łabędzie” doprowadziły do remisu.

Southampton – Hull City 2:0
1:0 Ward-Prowse
2:0 Pelle

„Święci” z Southampton wciąż muszą bić się o to, aby zagrać w przyszłej edycji europejskich pucharów, Hull walczy o utrzymanie w lidze. Obu zespołom zwycięstwo w takim momencie sezonu dałoby bardzo dużo, ale „Tygrysy” musiały uznać wyższość swojego przeciwnika. Southampton pokazał kilka ciekawych akcji, a choć podopieczni Steve’a Bruce’a również mogli przynajmniej raz wpakować piłkę do bramki Kelvina Davisa, to ten spisywał się naprawdę bardzo dobrze. Zmiennik kontuzjowanego Frasera Forstera pokazał, że Ronald Koeman nie musi się szczególnie obawiać tego, jak będzie wyglądała gra defensywna jego drużyny wobec braku nominalnego numeru jeden. Zwycięstwo gospodarzy jest dla nich niezwykle ważne, ale równie istotnym jest przełamanie się włoskiego snajpera, Graziano Pelle. Były napastnik Feyenoordu ostatni w meczu ligowym do bramki trafił… 20 grudnia ubiegłego roku. To zdecydowanie za dużo jak na tak cenionego zawodnika, a co ciekawe przeciwnikiem, któremu poprzedniego gola strzelił Pelle był właśnie Everton.

Tottenham Hotspur – Aston Villa 0:1
0:1 Benteke

To, jak wygląda gra Christiana Benteke i Aston Villi w ostatnich tygodniach, jest trudne do wytłumaczenia. Podopieczni Tima Sherwooda najpierw dwukrotnie wygrali derbowe mecze z West Bromem i awansowali do półfinału Pucharu Anglii, a teraz pokonali faworyzowany Tottenham, który przed meczem mógł mieć jeszcze złudzenia na temat przyszło sezonowej edycji Champions League. Co do belgijskiego napastnika, to sytuacja jest jeszcze ciekawsza. Benteke w całym sezonie strzelił łącznie dziesięć goli, z czego aż osiem w sześciu ostatnich spotkaniach. Powrót do wielkiej formy może zajął mu dużo czasu, ale kiedy już do niej wrócił, to prezentuje się naprawdę imponująco (w poprzednim meczu z QPR ustrzelił hat-trick). Jeśli The Villans zdołają się utrzymać w lidze i zdobędą Puchar Anglii, to Belg zapewne odegra w tym wszystkim kluczową rolę. Jeszcze niedawno postrzegano go, jako obraz fatalnej gry w ataku zespołu, teraz znów jest bohaterem. Tottenham z kolei do końca sezonu będzie się już bił prawdopodobnie tylko o to, by zyskać możliwość gry w przyszłej edycji Ligi Europy.

Sunderland – Crystal Palace 1:4
0:1 Murray
0:2 Bolasie
0:3 Bolasie
0:4 Bolasie
1:4 Wickham

Zachwyty nad dyspozycją Crystal Palace pod wodzą Alana Pardew mogą się wydać niektórym nudne, ale trudno beznamiętnie przejść obok tego, jak grają „Orły” w ostatnim czasie. W poprzedniej kolejce pokonały one przed własną publicznością mistrzów Anglii Etihad, w tej rozbiły w pył broniące się przed spadkiem „Czarne Koty” z Sunderlandu. Hat-trick ustrzelił Yannick Bolasie, który we wszystkich poprzednich meczach zdobył całego, jednego gola. Ogólnie Crystal Palace znów wyglądało bardzo dobrze, punktowało swojego przeciwnika, a gola dało sobie wbić dopiero wtedy, gdy prowadziło już różnicą czterech trafień. Efekt nowej miotły nie działa za to w zespole ze Stadium of Light. Dick Adovcaat miał tchnąć w zespół nowego ducha, który pozwoliłby na spokojne zachowanie miejsca w Premier League, ale jak na razie zanosi na walkę o utrzymanie do samego końca. Podopieczni holenderskiego szkoleniowca mają zaledwie trzy oczka przewagi nad 18. Queens Park Rangers.

West Bromwich Albion – Leicester City 2:3
1:0 Fletcher
1:1 Nugent
2:1 Gardner
2:2 Huth
2:3 Vardy

Leicester mimo ostatniej pozycji w lidze dorobiło się renomy drużyny niezwykle walecznej, która potrafi się wybić znacznie ponad swoje teoretyczne możliwości. Tak właśnie było w spotkaniu rozgrywanym na The Hawthorns. „Lisy” mimo słabego początku spotkania ostro walczyły o wyrównanie zdając sobie sprawę z tego, że na tym etapie sezonu każdy punkt jest dla nich na wagę złota. Kiedy wydawało się, że gospodarze tego meczu utrzymają jednobramkowe prowadzenie, które mieli do przerwy, goście przeprowadzili frontalny atak w samej końcówce strzelając dwa gole. Po raz kolejny mogliśmy zobaczyć jak groźne jest Leicester przy stałych fragmentach gry. Asystę przy bramce Hutha zaliczył Marcin Wasilewski, a wynik meczu po świetnej akcji indywidualnej ustalił Jamie Vardy. Szkocki napastnik przedłużył tym samym nadzieje swojego zespołu na utrzymanie, które wydaje się być coraz bardziej realne.

Burnley – Arsenal 0:1
0:1 Ramsey

To spotkanie dosyć szybko ustawiła bramka, którą po sporym zamieszaniu przed polem karnym Burnley strzelił Aaron Ramsey. Wydawałoby się, że to walijski pomocnik powinien najbardziej zasługiwać na tytuł piłkarza meczu, ale to David Ospina kilkakrotnie wyratował zespół Arsene Wengera z opresji. Na podobnym poziomie mecz rozegrał Tom Heaton. Oba zespoły grały bardzo ofensywnie, ale bramkarze stanęli tego dnia na bardzo wysokim poziomie. Mimo przewagi w posiadaniu piłki Kanonierzy wcale nie stwarzali więcej szans na strzelenie bramki. Konkretniejsze w tej dziedzinie było Burnley, którego piłkarzom brakowało skuteczności.

West Ham – Stoke 1:1
1:0 Cresswell
1:1 Arnautovic

Podopieczni Sama Allardyce'a bardzo dobrze weszli w mecz i od samego początku przycisnęli rywala. Sytuacja diametralnie zmieniła się po przepięknym uderzeniu Cresswella z rzutu wolnego, po którym West Ham wyszedł na prowadzenie. Stoke od razu rzuciło się do odrabiania strat. „Młoty” wydawały się totalnie stłamszone przez większość spotkania i za wszelką cenę chciały utrzymać korzystny wynik. I prawie im się udało. Bohaterem Stoke został Marko Arnautović, który ciągnął swój zespół za uszy w niemal każdym ataku, a przez nieuwagę, czy to jego czy też kolegów sędzia nie uznał dwóch zdobytych przez niego bramek. Do trzech razy sztuka? A jakże! Dopiero w doliczonym czasie gry Austriak wyrównał po indywidualnej szarży na pole karne Adriana. Hiszpański bramkarz musiał skapitulować po świetnym strzale po ziemi na długi słupek.

Manchester United – Manchester City 4:2
0:1 Aguero
1:1 Young
2:1 Fellaini
3:1 Mata
4:1 Smalling
4:2 Aguero

Złe dobrego początki. Tak Derby Manchesteru można opisać w trzech słowach jeśli chodzi o losy podopiecznych Louisa van Gaala. Pierwsze minuty były dla nich istnym koszmarem. Obywatele niepodzielnie panowali na boisku. Bramka wisiała w powietrzu do momentu aż David Silva i Sergio Aguero nie rozpracowali obrony United. Pierwszy fragment meczu zwiastował powtórkę z kilku ostatnich meczów derbowych kiedy to mocno obrywało się Czerwonym Diabłom. Ten mecz miał jednak swoją historię. Szybka odpowiedź Younga rozpoczęła okres całkowitej dominacji gospodarzy na boisku. Praktycznie do końca meczu Citizens nie istnieli na boisku czego dowodem są trzy kolejne bramki. Na pocieszenie Aguero strzelił jeszcze drugą bramkę w końcówce, ale bramka ta nie była efektem przebłysku geniuszu przyjezdnych, a raczej rozluźnienia zwycięzców.

Queens Park Rangers – Chelsea 0:1
0:1 Fabregas

The Blues mieli w tym meczu przewagę, ale zbyt mocnym byłoby stwierdzenie, że był to mecz jednostronny. Piłkarze Ramsey'a nie dość, że mądrze się bronili to jeszcze wyprowadzali groźne kontrataki zakończone strzałami. Spore problemy obronie lidera Premier League sprawiał duet Phillips-Zamora. Spotkanie nie było szczególnie porywające, bowiem najgroźniej pod obiema bramkami było przy stałych fragmentach, gry kiedy to w obrębie obu szesnastek roiło się od groma piłkarzy świetnie grających głową. O wyniku spotkania zadecydował błysk geniuszu Edena Hazarda, który w samej końcówce, po typowej dla siebie akcji na skrzydle, wyłożył piłkę Fabregasowi, który nie miał większych problemów z pokonaniem Roberta Greena.

Liverpool – Newcastle United 2:0
1:0 Sterling
2:0 Allen

Kiedy na Anfield Road grają te dwie drużyny, to zawsze wspomina się niezwykły mecz z kwietnia 1996 roku, kiedy gospodarze bo ogromnych emocjach zwyciężyli 4:3. Tym razem aż takiej dramaturgii na pewno nie oglądaliśmy. The Reds, mający jeszcze wcale nie takie małe szanse na grę w przyszłej edycji Ligi Mistrzów, prowadzenie objęli stosunkowo szybko, bo już w dziewiątej minucie gry. Henderson zagrał świetną piłkę w polu karne, a tam Sterling równie efektownie najpierw poradził sobie z obrońcami, a potem pokonał Tima Krula. Liverpool miał przewagę, był lepszy, ale gdyby nie błąd arbitra, który w pierwszej połowie nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla „Srok”, to ten mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Podopieczni Johna Carvera w przeciągu całego widowiska byli jednak dużo słabsi i czerwona kartka dla Sissoko przy stanie 2:0 dla gospodarzy, przesądziła o losach wyniku. Trzy punkty pozostały w mieście Beatlesów, a ekipa Brendana Rodgersa ma aktualnie cztery punkty straty do miejsca premiowanego grą w Champions League. Jeśli weźmiemy pod uwagę kiepską formę Manchesteru City i fakt, że do końca zostało jeszcze sześć kolejek, to jest to jak najbardziej do odrobienia.

JEDENASTKA KOLEJKI:
Benteke (Aston Villa)
Coutinho (Liverpool)
Young (Man United), Coquelin (Arsenal), Fellaini (Man United), Bolasie (Crystal Palace)
Cresswell (West Ham), Vlaar (Aston Villa), Alderweireld (Southampton), Valencia (Man United)
Courtois (Chelsea)

Tabela (pełna tutaj) po 32 kolejkach
PozycjaKlubLiczba punktówRóżnica goli
1.Chelsea7338
2.Arsenal6631
3.Manchester United6529
4.Manchester City6131
5.Liverpool5711
****
16.Sunderland29-23
17.Hull City28-16
18.Queens Park Rangers26-21
19.Burnley26-24
20.Leicester City25-19
Klasyfikacja strzelców
PozycjaNazwisko strzelcaKlubLiczba goli
1.Sergio AgueroManchester City19
1.Diego CostaChelsea19
1.Harry KaneTottenham Hotspur19
4.Charlie AustinQueens Park Rangers17
5.Olivier GiroudArsenal14
5.Alexis SanchezArsenal14

Obserwuj autorów na twitterze!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24