ŁKS. Trzeba przerwać dobrą serię rywala

Ułomność sportowego obiektu przyal. Unii (za blisko 100 mln zł), czyli brak oświetlenia - nad jedną trybuną nie będziemy się dziś rozwodzić - sprawia, że piłkarze muszą rozegrać spotkanie przed zapadającym zmrokiem i dlatego jego początek wyznaczono na godz. 16.

Skoro jutro lider mierzyć się będzie z zespołem walczącym o uniknięcie spadku, to chciałoby się napisać, że zdecydowanym faworytem pojedynku jest drużyna ŁKS. To jednak bardzo ryzykowna teza, zwłaszcza jeśli wziąć po uwagę wiosenne dokonania obydwu drużyn. Niestety, w tym rankingu górą są podopieczni trenera Mirosława Dymka (19 grudnia zmienił na tym stanowisku Sławomira Majaka). Widać, że było to udane pociągnięcie działaczy. MKS w drugiej części sezonu wywalczył już 12 punktów, a więc o dwa więcej od łódzkiej drużyny. Jakby tego było mało, w ostatniej kolejce zespół z miasta leżącego w województwie warmińsko-mazurskim poradził sobie na własnym boisku z rezerwami Jagiellonii Białystok (wygrana 1:0). A należy przypomnieć, że ta sztuka nie udała się ełkaesiakom, którzy z popularną „Jagą” przegrali 0:1 przed swoją publicznością.

W Ełku pękają z dumy, bowiem bramkarz Adam Radzikowski i obrona MKS nie dała się pokonać od 378 minut! Ostatni raz golkiper tej drużyny wyjmował piłkę z siatki w 72 minucie pojedynku z ŁKS Łomża, inaugurującym wiosenne rozgrywki. W czterech kolejnych spotkaniach drużyna zachowała czyste konto.

To bez wątpienia jasny sygnał, że w sobotę nie będzie łatwo i podopiecznych trenera Marcina Prydoła czeka duże wyzwanie. Z drugiej jednak strony, jeśli łodzianie nadal myślą o awansie do drugiej ligi, muszą takie spotkania wygrywać. Pewnie kibice są nawet skłonni wybaczyć słabszy styl, byle drużyna dopisała do konta kolejne trzy punkty.

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU