ŁKS wygrywa ostatni wyjazd rundy jesiennej i umacnia się na pozycji lidera IV ligi

Monika W.
ŁKS umacnia się na pozycji lidera IV ligi grupy łódzkiej
ŁKS umacnia się na pozycji lidera IV ligi grupy łódzkiej kwadrans_po
Łódzki Klub Sportowy po raz kolejny zgarnia trzy punkty. W ostatnim wyjazdowym meczu łodzian w rundzie jesiennej rozgrywek IV ligi, podopieczni Wojciecha Robaszka po ciężkim początku i lepszej drugiej połowie pokonali Włókniarza Moszczenia 4:2 i umocnili się na pierwszym miejscu w tabeli.

Pierwsze chwile niedzielnego spotkania na pewno nie wyglądały tak, jak mogliby sobie wymarzyć zawodnicy drużyny ŁKS. Chociaż po raz kolejny spodziewaliśmy się szybkiej dominacji gości na murawie, rzeczywistość, a przede wszystkim ambicje piłkarzy Włókniarza, zweryfikowały to podejście. W mimo wszystko dość wyrównanej grze widać było, że to właśnie gospodarze radzą sobie odrobinę lepiej, odważnie zapędzając się pod pole karne biało-czerwono-białych i starając się skonstruować coraz to groźniejsze sytuacje podbramkowe, które mogłyby dać im prowadzenie już na samym starcie.

Z początku brakowało trochę szczęścia i wykończenia, co skutkowało przejęciem pałeczki przez gości i już w 11. minucie świetną okazją Marcina Zimonia, a zaraz potem Michała Bielickiego, do zdobycia pierwszej bramki dla ŁKS. Jednak jak mówi stare przysłowie, niewykorzystane sytuacje się mszczą. I tym razem dało ono o sobie znać, bo to właśnie piłkarze Włókniarza Moszczenica jako pierwsi cieszyli się ze strzelonego gola i objętej przewagi w meczu. W 21. minucie po faulu Zimonia sędzia odgwizdał rzut wolny, z którego mocnym bezpośrednim uderzeniem Kamila Woźniaka próbował pokonać Maciej Toma. Nie udało się, bo bramkarz sparował piłkę. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że doszedł do niej Daniel Olejnik i już nie dał szans na kolejną skuteczną interwencję, zapisując się jako pierwszy w spotkaniu na listę strzelców.

Łodzianom stracona bramka nie podcięła skrzydeł i robili co mogli, by szybko odrobić straty. Na wyrównujący strzał nie musieliśmy tak długo czekać, bo już siedemnaście minut później w polu karnym gospodarzy znalazł się Radek Jurkowski i po dobrym podaniu od Patory skierował piłkę prosto do siatkę rozpoczynając grę o trzy punkty "od nowa". Świetna postawa i walka Dawida Sarafińskiego w końcówce pierwszej części spotkania jednak nie wystarczyła i na przerwę piłkarze zeszli z wynikiem remisowym.

W drugiej połowie meczu nie zabrakło emocji. Dostarczył ich już w 50. minucie wspomniany Sarafiński, który w końcu doczekał się swojej okazji i tym razem już pokonał bramkarza gospodarzy, wreszcie dając podopiecznym Wojciecha Robaszka prowadzenie.

Zawodnicy Włókniarza od razu podjęli walkę, by przechylić szalę na swoją stronę. Tym razem jednak prześladował ich niesamowity pech - Michał Nowak, zamiast cieszyć się ze strzelonego gola, trafił prosto w słupek bramki Woźniaka. Szczęścia nie zabrakło za to Adamowi Patorze i Marcinowi Zimoniowi, którzy kolejno w 67. i 70. minucie utwierdzili prowadzenie łodzian i odebrali moszczenickim piłkarzom nadzieje na zdobycie choćby punktu.

I chociaż jeszcze na kwadrans przed końcem pojedynku Jakub Kuchta wpisał się na listę strzelców z drugą bramką dla gospodarzy, nie udało im się odrobić już znaczących strat i to Łódzki Klub Sportowy dopisał do swojego konta trzy oczka, umacniając się na pozycji lidera rozgrywek IV ligi.

- Początek spotkania nie wyglądał zbyt ciekawie, patrząc z boku boiska. Na szczęście po straconym golu udało nam się zaatakować i jeszcze przed przerwą doprowadzić do wyrównania. Druga część meczu była w naszym wykonaniu już znacznie lepsza, choć momentami rywale potrafili mocno zaznaczyć swoją obecność na boisku, groźnie atakując naszą bramkę. Jednak to my strzeliliśmy kolejne trzy gole i myślę że wraz z tym czwartym mecz się praktycznie zakończył. Wynik mógł być pokaźniejszy, bo mieliśmy jeszcze kilka klarownych sytuacji, ale nie udało się ich już wykorzystać - komentował niedzielny pojedynek napastnik ŁKS, Rafał Jankiewicz. - Cieszymy się z tego zwycięstwa, zwłaszcza że był to ostatni mecz wyjazdowy w rundzie jesiennej - dodał.

Ważnym elementem spotkania byli kibice Łódzkiego Klubu Sportowego, którzy dopiero po raz drugi w tym sezonie mogli legalnie oglądać starania swoich piłkarzy z trybun podczas pojedynku rozgrywanego poza Łodzią i wspierać ich głośnym dopingiem, co też uczynili. Zarząd Włókniarza Moszczenica zdecydował się na przyznanie im 406 wejściówek. Wszystko nie mogło być jednak idealnie i ostatecznie prowokacyjne zachowanie policji doprowadziło do podjęcia przez fanatyków decyzji o opuszczeniu obiektu w trakcie drugiej połowy meczu.

O niedzielnym spotkaniu można też mówić nie tylko od strony kibicowskiej i piłkarskiej, ale i... od tej organizacyjnej. Zarówno władze gminy, jak i klubu stanęły na wysokości zadania i pierwszy raz odkąd jeździmy za ŁKS-em po czwartoligowych boiskach spotkaliśmy się z pełnym profesjonalizmem godnym niejednego klubu wyższej klasy rozgrywkowej. Nie dość, że nie popadli we wszechobecną w mniejszych drużynach paranoję i odważyli się przyjąć kibiców na własnym obiekcie, to jeszcze zadbali o całe zaplecze organizacyjne, za które należą się im i gratulacje, i podziękowania.

Obejrzyj oprawę kibiców ŁKS z meczu z Concordią Piotrków. Czy wojewoda zamknie stadion przy Al. Unii?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24