Łukasz Surma w piątkowym meczu Ruchu ze Śląskiem po raz 500. wybiegnie na boisko polskiej ekstraklasy. 38-letni pomocnik Niebieskich swoją przygodę z naszą ligą zaczynał ponad 19 lat temu. Rekordzistą ekstraklasy w liczbie występów został w sierpniu 2014 roku bijąc rekord Marka Chojnackiego z ŁKS wynoszący 452 mecze. Surma tych spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej mógł mieć jeszcze więcej, gdyby nie 1,5 roku spędzone w klubach z Izraela i Austrii.
- Cieszę się na ten 500. mecz, ale przygotowuję się do niego jak do każdego innego spotkania. Tyle lat gram w piłkę, lecz ciągle występowi na boisku towarzyszy trema. To napięcie i stres są u mnie praktycznie takie same od początku kariery. To mnie motywuje do pracy i sprawia, że po zwycięskim meczu cieszyć się mogę w sobotę, ewentualnie w niedzielę, ale od poniedziałku już myślę o następnym spotkaniu - powiedział Surma.
Przy okazji takiego jubileuszu pomocnik Ruchu przypomniał swój pierwszy występ w ekstraklasie, w którym rywalizował z GKS Bełchatów.
- W 1996 roku pojechaliśmy z Wisłą na obóz przygotowawczy i zagraliśmy tam sparing z drużyną węgierską, w której wystąpił słynny Lajosz Detari. Trener Henryk Apostel kazał mi go kryć, udało mi się, a on nie strzelił bramki. Później był mecz z Bełchatowem, gdzie grał Jacek Berensztajn będący podobnym typem piłkarza. Łatwiej było mi wejść do drużyny, bo nie miałem jakichś wielkich zadań ofensywnych, tylko kryłem Berensztajna i wywiązałem się z tego na tyle dobrze, że wywalczyłem sobie na stałe miejsce w składzie - wspomina Surma, który w lidze zadebiutował jako 20-latek.
Doświadczony piłkarz zdradził tajemnicę swojej boiskowej długowieczności.
- Mam żonę, którą kocham, mam wspaniałe dzieci i ten dom daje mi takie ciepło, że w spokoju mogę myśleć o grze w piłkę, która jest moją pasją. Może to brzmi jak jakiś slogan, ale dom i poczucie stabilności są dla mnie bardzo ważne i za to dziękuję moim bliskim - stwierdził piłkarz, który w swojej karierze reprezentował barwy Wisły, Ruchu, Legii, Maccabi Hajfa, Ihud Bnei Sakhnin, Admiry Moedling, Lechii Gdańsk i znów Ruchu.
- Cieszę się, że mogę ten jubileusz obchodzić w Ruchu, bo ten klub ma swój charakter. To on plus wspaniała atmosfera panująca w szatni jest siłą Niebieskich. Wielu uważa, że moim największym osiągnięciem w karierze było wywalczenie w 2006 roku mistrzostwa Polski z Legią, której byłem kapitanem, ale dla mnie trzecie miejsce wywalczone w 2014 roku z Ruchem jest tak samo cenne jak tytuł z Legią, bo było osiągnięte w bardzo trudnych warunkach - dodał Surma.
Piłkarz przyznał, że mimo iż zapisał się w historii jako rekordzista ekstraklasy, to większości swoich planów sportowych z młodości jednak nie zrealizował.
- Pewnie dlatego, że byłem ambitny i zawsze stawiałem sobie wysokie cele. Marzyłem np. o grze w Lidze Mistrzów, ale nigdy nie było mi to dane. Chciałem również mieć więcej występów w reprezentacji Polski, a skończyło się tylko na pięciu meczach - stwierdził wychowanek Wisły.
Pytany czy zamierza wyśrubować liczbę spotkań rozegranych w najwyższej klasie rozgrywkowej do 600. uśmiechnął się tylko i odparł: - Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Staram się raczej planować z tygodnia na tydzień. Nie wiem ile jeszcze pogram, ale nie jest przypadkiem, że w czołówce piłkarzy z największą liczbą występów w lidze jest tylu graczy związanych z Ruchem: Marcin Mali-nowski, Darek Gęsior, Janusz Jojko czy Marek Zieńczuk. W tym klubie zawsze się trochę inaczej trenowało i mimo, że piłka przez te lata się zmieniła - zwiększyło się tempo gry i ilość meczów - to na Cichej ciągle dobrze potrafią przygotować zawodnika do rozgrywek - dodał na zakończenie Surma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?