- Popełniliśmy proste błędy, jesteśmy na siebie źli, chcieliśmy wygrać, zachowując czyste konto – mówił po spotkaniu z portowcami Marcin Kamiński, środkowy obrońca Lecha Poznań, który miał udział w obu straconych bramkach.
- Zabrakło między nami komunikacji, błędy się zdarzają, nasze są szczególnie widocznie. Zmylił nas też Rafał Murawski – opisywał sytuację, gdy po stracie Darko Jevticia, Patryk Małecki zagrał idealnie między niego a Węgra, Tamasa Kadara. Za drugim razem Kamiński nie sięgnął piłki, co wykorzystał Mateusz Matras.
-Dobrze by było, gdyby Paulus wrócił, bo będzie kolejnym obrońcą, który będzie rywalizował o pierwszy skład i w ten sposób podniesie też nasz poziom. Każdy chce grać, przecież gotowy jest też Maciej Wilusz i czeka na swoją szansę – dodał Kamiński.
Pytanie jednak, czy drużyna może grać na tym samym poziomie bez swojego podstawowego obrońcy? - Myślę, że potrafimy na tym samym poziomie grać w momencie, gdy w naszej drużynie jest Paulus i gdy go nie ma. Pierwsze spotkania pokazały, że z Tamasem również możemy grać konsekwentnie, rozegraliśmy we dwójkę także wiele sparingów. Z Pogonią popełniliśmy błędy i to boli, bo przegraliśmy, ale na razie nie powinniśmy szukać winnych. Wiemy, że potrafimy ze sobą współpracować – stwierdził Kamiński.
- Nie ma się co rozczulać, użalać. Nie tak chcieliśmy rozpocząć sezon, dużo jeszcze meczów przed nami. Wiemy, że ten wtorkowy mecz będzie ciężki. Sarajewo potrafiło utrzymać się przy piłce, mają kreatywnych zawodników, to nie będzie spacerek, zdecydowanie lepiej niż dzisiaj. Dlatego też na razie nie mówmy o Basel, fajnie, że wszystko wiadomo, ale my ciągle jesteśmy w II rundzie – zakończył Kamiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?