Mariusz Lewandowski w meczu z Ukrainą: Powrót udany, ale czy należy wiązać z nim dalsze plany?

Jacek Czaplewski
Jeżeli za powołaniem dla Mariusza Lewandowskiego stała nie tylko jego wiedza o Ukraińcach, ale i rzeczywisty pomysł na ponowne uzdatnienie go do warunków reprezentacyjnych, to trzeba oddać Waldemarowi Fornalikowi, że plan się powiódł. Szkoda, że dopiero teraz.

To już jest koniec. "Wielbłąd" Wojtkowiaka odebrał nadzieję biało-czerwonym

Początkowo zaproszenie dla 34-letniego pomocnika na mecze z Ukrainą i Anglią traktowano nie w kategoriach czysto sportowych, a raczej merytoryczno-taktycznych, jeśli można tak ująć rolę banku informacji, jaką w pierwszym spotkaniu miał spełniać. Dużym uproszczeniem byłoby pewnie stwierdzenie, że właśnie dzięki niemu Polska zagrała uważniej w Charkowie niż w Warszawie. Nie należy jednak wykluczyć, że konkretne wskazówki od Lewandowskiego, od dwunastu lat przeczesującego ukraińskie stepy, okazały się przydatne, skoro jedyną bramkę straciliśmy po indywidualnym błędzie Grzegorza Wojtkowiaka. Ukraińcy zresztą nie mieli zbyt wielu okazji na strzelenie kolejnych goli.

Mariusz Lewandowski dość niespodziewanie wyszedł dziś w podstawowym składzie – niespodziewanie z tego względu, że do tej pory Fornalik tak, jak jego poprzednik, Franciszek Smuda, konsekwentnie pomijał go przy wysyłaniu zaproszeń (ostatni raz Lewandowski zagrał w kadrze w 2009 roku, jeszcze za kadencji Leo Beenhakkera). O nominacji ponoć zadecydowała nie tylko znajomość rywala, ale i obecna forma Lewandowskiego, który ze swoim Sewastopolem awansował do ukraińskiej Super Ligi, a po dwunastu kolejkach zajmuje w niej jedenaste miejsce.

Mariusza Lewandowskiego Fornalik ustawił dziś obok Grzegorza Krychowiaka, a za plecami tria ofensywnego, które miało wspierać podaniami wysuniętego Roberta Lewandowskiego. Co ciekawe, w pierwszej połowie to nie Jakub Błaszczykowski, Mateusz Klich, czy Waldemar Sobota zagrywali najlepsze piłki do gwiazdy Borussii reprezentacji, tylko właśnie Mariusz Lewandowski, teoretycznie schowany w środku pola. Dwa takie otwierające podania doszły w kierunku napastnika, jednak najpierw sędzia odgwizdał spalonego (powtórki telewizyjne pokazały, że ofsajd był minimalny), potem walkę o piłkę z R. Lewandowskim wygrał jeden z ukraińskich stoperów.

Występ Mariusza Lewandowskiego należy ocenić pozytywnie. Nie grał na alibi, do bliższego partnera, tylko próbował trudniejszych rozwiązań. Z zadań defensywnych wywiązał się bez zarzutu. Wygrywał ważne główki, zagęszczał newralgiczne strefy, wspomagał po stracie, często był też pierwszym zawodnikiem, który przechwytywał piłkę. Na mecz z Anglią pewnie znowu wybiegnie w podstawowej jedenastce. Ale czy będzie brany pod uwagę przy kolejnych powołaniach, już na eliminacje do mistrzostw Europy? Trudno orzekać, zwłaszcza że ma 34 lata, i że najprawdopodobniej walkę o Euro zaczniemy z nowym selekcjonerem.

Mariusz Lewandowski w meczu z Ukrainą:
Czas gry: 76 minut (zmienił go Piotr Zieliński)
Strzały zablokowane: 2 (0+2)
Podania celne: 19 (14+5)
Podania niecelne: 7 (5+2)
Przechwyty: 5 (2+3)
Straty: 1 (1+0)
Faulował: 3 (2+1)
Był faulowany: 0
Wygrane główki: 5 (4+1)
Przegrane główki: 2 (1+1)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24