Mateusz Bąk w meczu ze Śląskiem: Talizman stracił właściwości

jac
Bramkarz Lechii, Mateusz Bąk
Bramkarz Lechii, Mateusz Bąk Mateusz Stelmaszczyk
W Lechii zaczęli wierzyć, że z Mateuszem Bąkiem między słupkami łatwiej o punkty, bo w siedmiu meczach, w których wystąpił, gdańszczanie ani razu nie przegrali (cztery zwycięstwa, trzy remisy). Tą teorię zaburzyło jednak niedzielne spotkanie ze Śląskiem Wrocław, które zakończyło się zwycięstwem drużyny przeciwnej.

Bąk broni w tym sezonie na przemian z Sebastianem Małkowskim. W pierwszych czterech kolejkach trener Michał Probierz stawiał na tego pierwszego. Potem dziewięć razy z rzędu dał szansę drugiemu bramkarzowi. Lechia zaczęła jednak przegrywać mecze, dlatego szkoleniowiec biało-zielonych wrócił do wersji z „Bączkiem”, co okazało się słusznym posunięciem, bo nie dość, że zespół zaczął punktować, to zawsze pomagał w tym 30-latek, który szczególnie dobrze zaprezentował się w 13 kolejce w zremisowanym 0:0 meczu z Piastem Gliwice. Nieźle bronił w wygranym 1:0 spotkaniu 1/8 finału Pucharu Polski z Wisłą Kraków, czy w ligowej, również zwycięskiej potyczce z Zagłębiem Lubin.

Wykazać nie mógł się jednak w ostatnim, przegranym 1:2 meczu ze Śląskiem Wrocław. Bąk przy obu bramkach straconych bramkach nie miał nic do powiedzenia; zawinili partnerzy z defensywy, konkretnie Patryk Tuszyński i Piotr Grzelczak, którzy nie upilnowali we własnym polu karnym Rafała Grodzickiego i Adama Kokoszki. Bąk nie mógł ryzykować wyskokiem do tych dośrodkowań; raz, że był za duży tłok i miał za daleko do piłki, a dwa że liczył na odpowiedzialność swoich kolegów, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż w drugiej akcji futbolówka leciała długo i przewidywalnie.

Śląsk poza tymi dwoma stałymi fragmentami nie stworzył sobie jakichś stuprocentowych sytuacji. Owszem, w 19 minucie sam na sam wyszedł Marco Paixao, tyle że kopnął nie w światło bramki, a obok lewego słupka. W ogóle, Portugalczyk, który przewodzi klasyfikacji strzelców, oddał tylko dwa celne strzały; w 27 minucie, gdy głową próbował skierować piłkę do siatki, i w 78 minucie, kiedy kopnął zza szesnastego metra. Z oboma uderzeniami Bąk poradził sobie bez zarzutu (przy pierwszym pomógł mu trochę słupek), tak jak ze strzałem Sylwestra Patejuka z 62 minuty, który sparował na rzut rożny.

O ile do interwencji Bąka nie wypada mieć zastrzeżeń, o tyle już do sposobu wznawiania gry tak. Na osiemnaście prób aż siedemnaście razy wykopywał piłkę za połowę boiska, na Piotra Grzelczaka, zamiast rozgrywać ją od tyłu, od stoperów lub bocznych obrońców. Skuteczność długich podań była dość mizerna, bo większość z nich czy to z winy adresata, czy nadawcy padała łupem rywala. Bąk i rośli zawodnicy z pola najwyraźniej muszą jeszcze popracować nad tym elementem. Za ten mecz „Bączek” dostał od nas piątkę w dziesięciostopniowej skali.

Mateusz Bąk w meczu ze Śląskiem Wrocław:
Czas gry: 90 minut
Obronione strzały: 1 (0+1)
Sparowane strzały: 1 (1+0)
Sparowane strzały na róg: 1 (0+1)
Złapane piłki: 2 (0+2)
Podania celne: 9 (6+3)
Podania niecelne: 11 (9+2)
Długie wykopy: 19 (15+4)
Krótkie podania: 1 (0+1)

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24