Messi strzela Tytoniowi w debiucie na Camp Nou. Barcelona pewnie pokonała Elche

Grzegorz Ignatowski
Dwie bramki Leo Messiego i jedno trafienie Munira El Haddadiego zapewniły FC Barcelonie zwycięstwo 3:0 z Elche meczu pierwszej kolejki sezonu ligi hiszpańskiej. Całe spotkanie w drużynie gości rozegrał debiutujący w nowym zespole Przemysław Tytoń.

Pojedynek Barcelony z Elche miał być widowiskiem mocno jednostronnym. I rzeczywiście, od początku podopieczni trenera Luisa Enrique, który po raz pierwszy prowadził Blaugranę w meczu o ligowe punkty, starali się udowodnić, że są drużyną lepszą. To Barcelona miała przewagę, to Barcelona oddała więcej strzałów, to Barcelona stwarzała sobie sytuacje podbramkowe, lecz przez długi czas nic nie chciało wpaść do bramki strzeżonej przez Przemysława Tytonia. Zupełnie jakby czarny kot, który wbiegł na boisko w 3. minucie przyniósł pecha drużynie z Camp Nou, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że Munir i Iniesta trafili w poprzeczkę.

Przy takiej przewadze jaką miała Barcelona nie pomógłby nawet czarny kot, który przeszedł pod drabiną w piątek 13-go. Tym, który przełamał niemoc gospodarzy pod bramką rywala był Leo Messi. Argentyńczyk dostał piłkę od Busquetsa, po czym wbiegł w pole karne i precyzyjnym strzałem nie dał szans Tytoniowi na udaną interwencję. O ile Busquets był jednym z głównych bohaterów akcji bramkowej, to chwilę później stał się antybohaterem tego spotkania. Jego błąd sprawił, że Garry Rodrigues znalazł się w sytuacji sam na sam z Claudio Bravo i Mascherano musiał zatrzymać go faulem, za co słusznie obejrzał czerwoną kartkę.

O ile w pierwszej połowie Barcelona długo męczyła się z defensywą Elche, to w drugiej goście skutecznie się bronili zaledwie przez dwie minuty. Tym razem obronę ekipy prowadzonej przez Frana Escribę rozmontował jednym dokładnym podaniem Rakitić, a Munir El Haddadi technicznym strzałem podwyższył wynik meczu na 2:0. Barcelona miała kolejne szanse na zdobycie gola, ale efekt czarnego kota wciąż unosił się nad piłkarzami Blaugrany. Jednak los znów był bezradny, kiedy do gry wszedł Leo Messi. Czterokrotny zdobywca Złotej Piłki miał dużo miejsca w polu karnym na przygotowanie strzału i kiedy już zdecydował się na uderzenie, było jasne, że Tytoń będzie musiał po raz kolejny wyciągać piłkę z siatki.

Mimo kolejnych prób, podopieczni trenera Luisa Enrique nie zdołali podwyższyć wyniku. Zastanawiający jest fakt, że mimo iż zespół Barcelony grał w dziesiątkę, na boisku wydawało się, że to piłkarze tego klubu z łatwością zdobywali przestrzeń, zupełnie jakby grali w przewadze. Ostatecznie zwyciężyli 3:0 i trzeba przyznać, że ten wynik jest jak najbardziej sprawiedliwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24