Michniewicz: Na Deynę też gwizdali

/Express Ilustrowany
- Jest w Widzewie kilku fajnych młodych piłkarzy, którym chciałbym dać szansę. Ale grając w tej sytuacji, w jakiej jesteśmy, nie ma mowy o ryzykowaniu i eksperymentach - mówi trener Widzewa Łódź, Czesław Michniewicz.

Dwa ostatnie jesienne mecze Widzewa można w skrócie przedstawić tak: z piekła do nieba. Nie był tym pan zaskoczony?
Nie. Przychodząc do Widzewa, wiedziałem, z kim będę pracował, wiedziałem, że są tu piłkarze o sporych możliwościach. Do pewnego momentu wydawało się, że wygramy mecz w Gdańsku. Zabrakło tego, co było w spotkaniu z Górnikiem, czyli bramek Robaka i Sernasa. Mecz z zabrzanami pokazał, co naprawdę liczy się w piłce - skuteczność.

O sukcesie bardziej decydowały słowa wypowiedziane między meczami niż samo trenowanie?
Powiedziałem zawodnikom, że podczas treningów ze mną bardziej męczy się głowa niż nogi. Staram się wszystko tłumaczyć piłkarzom. Gorzej, jak trener bije batem po plecach, a zawodnik kompletnie nie wie, dlaczego. Myślę, że łatwiej było się podnieść po porażce w Gdańsku, bo piłkarze mi zaufali.

Współpraca układa się dobrze?
Tak, ale zdaję sobie sprawę, że przyjdą trudne momenty. Będą zgrzyty, ktoś nie będzie grał, ktoś będzie grał mniej. Jestem na to przygotowany.

Pańska teoria windy już się sprawdziła. W drużynie jest ciągły ruch w górę i w dół między boiskiem, ławką i miejscem na trybunach. I tak w wyjściowym składzie pojawił się Sebastian Madera.
Z drugiej strony nie chcę wprowadzać zamętu, że co tydzień będzie pojawiał się na boisku inny skład. Zawodnik musi tak trenować i grać, żeby czuł się niezbędny dla drużyny.

Barw Widzewa jesienią broniło aż 25 zawodników. To jednak chyba za dużo.
Chciałbym, żeby ta liczba wiosną oscylowała koło dwudziestki, wtedy będzie OK. Ale nie będzie o to łatwo. Choćby z kartkowych powodów ta rotacja może być jeszcze większa. Szukałem optymalnego składu i znalazłem w nim miejsce dla Madery. To chłopak o wielkim potencjale oraz wyjątkowej samodyscyplinie i samozaparciu.

Dał pan mu szansę, on ją wykorzystał.
Jest w Widzewie kilku fajnych młodych piłkarzy, którym chciałbym dać szansę, ale grając w tej sytuacji, w jakiej jesteśmy, nie ma mowy o ryzykowaniu i eksperymentach. Można oczywiście mówić, że mamy stratę trzech, pięciu punktów do czołówki, ale cel na dziś jest jasny, trzeba uciec spod kosy, czyli oderwać się od drużyn zagrożonych spadkiem.

Do takiej walki o wszystko przydaliby się twardzi ludzie z charakterem. Czy takich ma pan w Widzewie?
Lubię z takimi ludźmi pracować. Niełatwy charakter mieli Piotrek Świerczewski, Maciek Scherfchen, Mateusz Bartczak. Takim trudnym charakterem, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, jest Piotrek Kuklis. To taki boiskowy zawadiaka, podobnie jak Wojtek Szymanek. Ja jednak nie zgadzam się z teorią, że liderem jest facet, który najgłośniej krzyczy na boisku. Liderem staje się piłkarz, który ma coś do pokazania, dania, strzela bramki, ma asysty. Z nim liczą się w drużynie.

W Widzewie nie ma dziś takiego zawodnika?
Wierzę, że takim graczem może być Łukasz Broź, który robi na mnie bardzo dobre wrażenie, grając na nietypowej dla siebie pozycji defensywnego pomocnika. Widzę w nim takiego twardziela, który może pociągnąć drużynę do przodu.

Najbardziej twórczy w drugiej linii potrafił być Mindaugas Panka.
Ale on jest miły, grzeczny i mógłby pisać książki dobrego wychowania. Wiele umie - strzelać bramki, zaliczać asysty, ale nie porwie innych swoją postawą.

Postawił pan w dwóch meczach na wojowników - Kuklisa i Brozia - i to się sprawdziło.
Piotrek miał wielki pozytywny wkład w to, jak do pewnego momentu dobrze graliśmy w Gdańsku. Jego indywidualna akcja doprowadziła do rzutu karnego w spotkaniu z Górnikiem. Stało się to w trudnym momencie, gdzie nic nie wskazywało, że my tego gola zdobędziemy, bo nie graliśmy dobrze. Ja Piotrka zawsze ceniłem, nawet chciałem go kiedyś ściągnąć do Lubina. Nie wiem, dlaczego kibice gwizdali na Piotrka, gdy schodził z boiska. On na to sobie nie zasłużył, ale... na Deynę też gwizdali, a potrafił wybić się na wielkość.

Gra drugiej linii jest kluczem do wiosennych zwycięstw Widzewa?
Chciałbym, żeby Widzew konstruował ładne, skuteczne akcje, ale sama taktyka, bez techniki, nie wystarczy. Potrzebuję czterech kreatywnych zawodników w drużynie, jeden to za mało. W Widzewie w ostatnim czasie zbyt wielu takich nie było.

A kto może nim być?
A choćby Radowicz. Mówię o nim z jugosłowiańskim akcentem, ale to nasz chłopak, wychowanek, a nie internacjonał z Legii. Myślę, że Rado wiosną będzie mocno wchodził do drużyny, być może stanie się podstawowym zawodnikiem. Ma potencjał i ogromną chęć do pracy. Takiemu graczowi na pewno dam szansę. Wydaje mi się, że on w duecie z Panką może dobrze funkcjonować.

A co ze skrzydłami?
Na prawej stronie jest rywalizacja, na lewej za bardzo jej nie ma.

Dlatego kupiliście Łotysza Żygajevsa?
Tylko, że on jest... prawonożny, choć oczywiście może grać na lewej stronie. Przy takim zawodniku jak Robak, który świetnie gra głową, musimy mieć piłkarza, który dorzuci mu na punkt piłkę. To najprostszy sposób, żeby wygrać mecz. Jeden Dudu na lewą stronę to za mało, musi być rywalizacja.

Miał pan wpływ na przyjście Łotysza?
Ten zawodnik był wcześniej oglądany. Pewne ruchy transferowe były, zanim pojawiłem się w Widzewie. To jednak nie jest przypadkowy gracz, to reprezentant Łotwy, człowiek, który strzelił 15 bramek w lidze. Jestem przekonany, że się nam przyda.

Mówi pan dużo o Robaku, bo Sernas opuści Widzew?
Akceptuję to, co się może wydarzyć, ale nie chciałbym, żeby do tego doszło. Powrót do lat świetności, to budowanie zespołu wokół wybitnych graczy. Wizytówką Widzewa są dziś obaj napastnicy. Klub ma problemy winnych formacjach. Każdy trener w lidze, z kimkolwiek bym nie rozmawiał, zazdrości nam napastników. Do tego dodać doświadczonego bramkarza i stopera - powiedzmy Bieniuka, przy którym młody Madera mógłby podnosić swoje umiejętności. Defensywnego pomocnika Pankę, kreatywnego, którego na razie brak, rozwijającego się Radowicza. Ożywione skrzydełka, choćby poprzez znalezienie piłkarza operującego dobrze lewą nogą, z dobrym dośrodkowaniem w typie Małkowskiego z Bełchatowa. I kręgosłup już jest.

Jak będziecie dobrze grali, o wszystkich będzie głośno, nie tylko o napastnikach.
Oby tak się stało już wiosną!

Rozmawiał Paweł Strzelecki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24