Miśkiewicz: Ostatnie pół roku było dla mnie bardzo ciężkie

Bartosz Karcz / Gazeta Krakowska
Michał Miśkiewicz wrócił do Wisły Kraków
Michał Miśkiewicz wrócił do Wisły Kraków Polskapresse
- Ostatnie pół roku było dla mnie bardzo ciężkie. To, co wydarzyło się przez te miesiące, jest dla mnie wielką nauczką. Przekonałem się, że trzeba ponosić konsekwencje decyzji, które się podejmuje - mówi Michał Miśkiewicz, który podpisał kontrakt z Wisłą po pół roku pozostawania bez klubu.

W minioną środę podpisał Pan kontrakt z Wisłą. Odetchnął Pan z ulgą?
Dokładnie. Uczucie ulgi to jest to, co poczułem. Ostatnie pół roku było dla mnie bardzo ciężkie. To, co wydarzyło się przez te miesiące, jest dla mnie wielką nauczką. Przekonałem się, że trzeba ponosić konsekwencje decyzji, które się podejmuje. Przy tym wszystkim doszły inne sprawy, już niezależne ode mnie. Kontuzja kręgosłupa, śmierć ojca. Myślę, że gorzej już być nie może. Wierzę, że ten podpis na kontrakcie to rzeczywiście taki symbol zamknięcia fatalnego dla mnie okresu.

Po tym, co prezentował Pan w Wiśle w poprzednim sezonie, wydawało się, że Pańska kariera nabiera rozpędu. Przypomnijmy, że zbierał Pan nagrody, otrzymał powołanie do kadry, a później...
A później było bardzo twarde lądowanie. W życiu może czasami takie rzeczy się przydają, są nauką. Ten czas wykorzystałem na przemyślenie pewnych spraw. Mam nadzieję, że to pozwoli mi być lepszym bramkarzem. O tym, jak w życiu może się wszystko poukładać, pomyślałem m.in. 20 stycznia, w dniu moich 26. urodzin. Rok temu te urodziny obchodziłem na zgrupowaniu kadry. A teraz w tym dniu nie miałem jeszcze podpisanego kontraktu z żadnym klubem. Ten rok nauczył mnie pokory.

Nie grał Pan przez ostatnie pół roku, więc nie wiemy, w jakiej jest Pan dyspozycji. A Pan jak to czuje?
Jeśli chodzi o moje zdrowie, to jestem gotowy na sto procent. Nie ma już ani śladu po kontuzji kręgosłupa. Dzięki temu będę mógł dać z siebie na treningach "maksa". Nie ma co jednak się oszukiwać, jakieś zaległości na pewno są, skoro przez pół roku byłem bez klubu. Po operacji przechodziłem rehabilitację, ale już na przełomie października i listopada zacząłem mocniej pracować. Pomogli mi bardzo fizjoterapeuta Wisły Marcin Bisztyga, a jeśli chodzi o trening bramkarski, to mój serdeczny kolega, wierny wiślak, Krzysiek Wajda, który pracował ze mną indywidualnie. To czego mi brakowało do tej pory, to pracy z drużyną i sparingów. Tego nie da się zastąpić pracując indywidualnie. Mam też jeszcze pewne braki kondycyjne, ale to też da się dość szybko nadrobić. W Turcji nastawiam się na ciężką pracę.

Ma Pan poczucie, że startuje Pan w Wiśle od zera?
Oczywiście. Nikt nie będzie patrzył na to, co było rok temu. Jestem nowym zawodnikiem w zespole i muszę wszystko sobie wywalczyć ciężką pracą. Moim celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której przed meczem trener będzie miał ból głowy, którego z nas wstawić do bramki.

Gdzie umieściłby się Pan na dzisiaj w hierarchii bramkarzy Wisły?
Nie ma co się czarować, na razie jestem ostatni w kolejce.

Jak Pan widzi rywalizację z Michałem Buchalikiem?
Gdy przychodziłem do Wisły pierwszy raz, bramkarzem był tutaj Sergei Pareiko i nasza rywalizacja przebiegała na zdrowych zasadach. Teraz sytuacja jest trochę podobna, a ja liczę, że również walka o miejsce w składzie będzie zdrowa. Na dzisiaj to Michał Buchalik jest numerem jeden.

Gdy jeszcze pozostawał Pan bez klubu, nie ukrywał, że Wisła jest Panu winna pieniądze. Skoro podpisał Pan nowy kontrakt z "Białą Gwiazdą", to te sprawy również zostały uregulowane?
Rozmowa z prezesem Robertem Gaszyńskim była bardzo konkretna i rzeczywiście jest tak, że ustaliliśmy wszystko. Wiem, że w klubie jest ambitny plan wychodzenia na prostą, a ja wróciłem do Wisły m.in. po to, żeby w tym pomóc.

Prezes roztoczył przed Panem wizję, w jaki sposób Wisła ma wychodzić na tę prostą?
Na razie ciągle jest trudno, ale nie jest tajemnicą, że mają być wzmocnienia. Prezes chce też wyprowadzić klub z problemów finansowych. Będzie dobrze! Ja w to mocno wierzę.

Część Pańskich kolegów twierdzi, że Wisła na dzisiaj ma skład, który może wywalczyć miejsce w europejskich pucharach, ale już grać w nich przy takiej kadrze będzie bardzo trudno. Podpisałby się Pan pod takim stwierdzeniem?
Podpisałbym się, bo na razie do czerwca będziemy grać praktycznie cały czas jeden mecz na tydzień. Będzie wystarczająco dużo czasu na regenerację sił. Jeśli jednak uda nam się wywalczyć to upragnione miejsce w pucharach, to potrzebna będzie szersza kadra, bo zacznie się granie co trzy dni. Trzeba wtedy mieć dwie równe jedenastki.

Dał Pan sobie jakiś limit czasowy, do którego chce Pan być znów pierwszym bramkarzem Wisły?
Nie znam piłkarza, który powiedziałby, że zadowala go siedzenie na ławce. Ja w poprzednim sezonie przyzwyczaiłem się do sytuacji, w której człowiek wchodził do bramki co tydzień. To mnie nakręcało i stęskniłem się już za tym uczuciem. Nie przyszedłem teraz do Wisły, żeby sobie posiedzieć na ławce. Tak jak powiedziałem wcześniej, chcę w zdrowy sposób powalczyć o miejsce w bramce Wisły.

Podpisał Pan kontrakt na pół roku z opcją przedłużenia o kolejne pół roku. Jest jakiś warunek, który musi Pan spełnić, żeby Wisła skorzystała z tej opcji?
Nie ma niczego takiego. Klub podejmie decyzję, czy chce skorzystać z tej opcji czy nie. Rozumiem to. W klubie chcą przekonać się, czy rzeczywiście wszystko jest ze mną w porządku, przede wszystkim z moim zdrowiem po takiej kontuzji. Dają sobie czas, żeby zobaczyć czy do Wisły wrócił ten sam Michał Miśkiewicz, co kiedyś, a ja chciałbym wszystkich przekonać, że mogę być jeszcze lepszy!

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24