Na celowniku: Paweł Buzała (Lechia Gdańsk)

jac
Paweł Buzała z Lechii Gdańsk zaczął sezon jak z nut. Zdobył po bramce w każdym z trzech meczów, w których zagrał. Bliżej jego grze przypatrywaliśmy się w sobotnim wyjazdowym spotkaniu z Legią Warszawa, które Lechia wygrała właśnie po jego trafieniu.

„Buzi” nigdy wcześniej nie odnotował tak dobrego startu, a passę trzech meczów z golem z rzędu miał w karierze tylko raz: w sezonie 2006/2007, kiedy wraz z Lechią grał w drugiej lidze (wtedy trafiał kolejno z Piastem Gliwice, Miedzią Legnica i ŁKS-em Łomża).

Zresztą kolejny sezon, także na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, był jego jedynym, kiedy strzelił więcej niż pięć goli (konkretnie miał ich dziesięć). W ekstraklasie nigdy nie zdołał przeskoczyć tego pułapu, o czym szerzej pisaliśmy tutaj. Teraz jednak stoi na właściwej drodze, by tę barierę przeskoczyć, skoro już po pięciu ligowych kolejkach (a tylko trzech występach z racji urazu, jaki wyeliminował go z inauguracji i z drugiego meczu) ma trzy trafienia.

Na Legię Buzała wyszedł podrażniony słowami trenera Jana Urbana: - Przed meczem mówił, że nie widział jak gramy, bo nie miał czasu nas analizować. Myślę, że teraz zwróci na nas uwagę, bo będziemy trzymać się w czubie tabeli (…) Kibicujemy Legii w Lidze Mistrzów, ale dziś mieliśmy im coś do udowodnienia, bo nie doceniali nas przed tym spotkaniem – powiedział 27-latek już po ostatnim gwizdku.

Do siatki Buzała trafił już w 13. minucie, wykańczając podanie Piotra Wiśniewskiego i całą akcję misternie przygotowaną na lewej stronie. Przed przerwą Buzała jeszcze raz mógł w podobny sposób pokonać Dusana Kuciaka, jednak z piłką, którą dograł Daisuke Matsui, minął się w zasadzie o centymetry. W drugiej połowie Lechia atakowała rzadziej, bo bardziej zajęła się zabezpieczaniem własnego pola karnego. Sam Buzała, zamiast wspierać kolegów w ataku pozycyjnym i czyhać na kontrataki, zajął się natomiast wywieraniem presji na przeciwnikach, próbując wyprowadzić ich z równowagi (symptomatyczny był zwłaszcza telewizyjny obrazek, kiedy w dość nieparlamentarny sposób kazał podnieść się z murawy Łukaszowi Broziowi, który według niego udawał, ze został sfaulowany). Piłkę kopnął jeszcze tylko raz; w 61 minucie, lewą nogą, bardzo daleko od lewego słupka.

W całym meczu Buzała kontaktów z piłką miał niewiele, ale w tym najważniejszym momencie zachował zimną krew, dlatego – naszym zdaniem – zasłużył na „siódemkę”, tym bardziej, że przyszło mu grać na terenie, gdzie często walka nawet o jeden punkt kończy się klapą. W tym sezonie poległ już przecież i Widzew Łódź (porażka 0:4), i Podbeskidzie Bielsko-Biała (1:5). Lechia nie dość, że wygrała, to jeszcze zagrała na zero z tyłu.

Paweł Buzała w meczu z Legią Warszawa:
Czas gry: 90 minut
Podania celne: 7 (4+3)
Podania niecelne: 3 (1+2)
Strzały celne: 1 (1+0)
Strzały niecelne: 1 (0+1)
Przechwyty: 2 (1+1)
Straty: 6 (2+4)
Wygrane główki: 2 (0+2)
Przegrane główki: 4 (2+2)
Spalone: 1 (0+1)
Faulował: 2 (0+2)
Był faulowany: 0

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24