Nowe rozdanie w PZPN: szansa na zmiany czy kontynuacja antyfutbolu

Maciej Czupryna
Niewątpliwie zbliżające się wielkimi krokami wybory na fotel prezesa PZPN, są dla znaczącej części społeczeństwa bardziej istotne, aniżeli wybory parlamentarne. Zgodnie ze starym powiedzeniem ludziom potrzeba tylko dwóch rzeczy: „chleba i igrzysk”, można zastanowić się, który z kandydatów zdoła swoimi decyzjami i działaniami zaspokoić „potrzeby ludu”?

Przewidziałem już w swoich opiniach na łamach serwisu Ekstraklasa.net występ Polaków na Euro, koniec Franka Smudy, a także koniec prezesa Laty. Jasnowidztwo i wróżby są teraz na topie, spróbuję przewidzieć w takim razie bieg wydarzeń związanych z wyborami na ten, co by nie mówić znaczący stołek polskiej piłki.

W grze pozostało pięciu kandydatów: Stefan Antkowiak, Zbigniew Boniek, Zdzisław Kręcina, Roman Kosecki oraz Edward Potok. Nie dyskryminując żadnego z nich (już na początku tekstu) zacznę od przedstawienia skrótowych sylwetek wszystkich z kandydatów.

Stefan Antkowiak 64 letni były wiceprezes Lecha Poznań (lata 1986-1992). Od 2000 roku prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. W przeszłości związany z PZPR (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza) był również posłem Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Zbigniew Boniek 56-letni były piłkarz m.in. Widzewa Łódź, Juventusu Turyn, As Romy. 80-krotny reprezentant Polski. Absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. W przeszłości wiceprezes PZPN, trener reprezentacji Polski. Nigdy nie związany z żadną opcją polityczną. Obecnie szanowany biznesmen, osoba publiczna, często wypowiadająca się na temat piłki nożnej. Bliski przyjaciel prezesa UEFA Michela Platiniego.

Zdzisław Kręcina 58 lat. Wieloletni działacz piłkarski. Ukończył AWF w Katowicach. W Krakowie obronił tytuł doktorancki. Od 1983 roku związany z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. W związku pełnił głównie funkcję sekretarza generalnego. W 2008 roku startował w wyborach na prezesa PZPN, swoje głosy przekazał Grzegorzowi Lacie, pozostawiając Zbigniewa Bońka w pokonanym polu. Został odwołany ze stanowiska sekretarza w związku z ujawnieniem taśm powiązanych z aferą korupcyjną w związku.

Roman Kosecki 46 lat. Były piłkarz m.in. Legii Warszawa, Galatasaray Stambuł, Osasuny Pampeluna, Atletico Madryt, Fc Nantes, Chicago Fire. Rozegrał 69 spotkań w narodowej reprezentacji. W 2000 roku ukończył liceum dla dorosłych w Zespole Szkół Ekonomicznych w Warszawie. Założył klub Kosa Konstancin, szkolący głównie zespoły młodzieżowe. Poseł na sejm IV,V i VI kadencji. W 2007 roku ogłosił, że będzie kandydował w wyborach na prezesa PZPN, lecz niedługo potem zrezygnował z tych zamiarów, twierdząc, że polskiej piłce niepotrzebny jest prezes będący członkiem partii politycznej.

Edward Potok 61 lat. Absolwent AWF w Warszawie. W przeszłości był zawodowym żołnierzem. Większość czasy w trakcie trwania służby poświęcał na czynności sportowe. W chwili obecnej pełni funkcję prezesa Łódzkiego Związku Piłki Nożnej oraz członka zarządu PZPN. Pracował jako działacz i trener w zespole Zawisza Bydgoszcz.

Tak w skrócie wyglądają sylwetki magicznej piątki, z której tylko jeden zwycięski kandydat ma gruntownie zreformować polską piłkę, dając solidne podstawy do systematycznego rozwoju infrastruktury piłkarskiej.

Kandydaci ubiegać się będą o 118 głosów, więc każdy głos jest na wagę złota. Dlaczego właśnie te wybory są takie istotne? W gruncie rzeczy nie są, za cztery lata będą równie ważne lub być może ważniejsze. Nie powinniśmy oceniać PZPN przez pryzmat wyników reprezentacji. Misja PZPN dotyka zupełnie innych rejonów. Rejonów mocno pomijanych przez poprzednie kadencje. Mając świadomość ustaleń przedwyborczych, trudno po większości kandydatów spodziewać się rozsądnych i skutecznych reform.

Środowisko piłkarskie jest świadome swoich ułomności i braków, czegoś jednak ciągle brakuje. Wystarczy spojrzeć na wyniki, które odzwierciedlają działania związku. Brak sukcesów reprezentacyjnych zespołów młodzieżowych, brak kwalifikacji do Ligi Europejskiej, brak kwalifikacji do Ligi Mistrzów, za chwilę zapewne brak kwalifikacji na Mundial do Brazylii. Jedyną refleksją poprzednich władz były słowa Grzegorza Laty: „Musimy poczekać na to, aż urodzą się lepsi piłkarze”. Z bólem głowy czyta się takie słowa mając świadomość, że osoba które je wypowiedziała stała na czele największego związku w Polsce.
Źle rokują rozgrywki przedwyborcze, przypominają rozgrywki w sejmie, gdzie stanowiska w ministerstwach otrzymują osoby nie mające pojęcia o swoich resortach, co więcej nie mające pojęcia, kogo i o co zapytać..

Jeżeli jakakolwiek ze 118 osób wybierających prezesa PZPN, oddaje głos tylko i wyłącznie w zamian za załatwienie sprawy, przysługę lub stanowisko. Wyżej stawia dobro osobiste, aniżeli dobro ogólne w tym przypadku polskiej piłki. Są to osoby bez wyobraźni, bez wizji, bez perspektyw rozwoju. Zachowanie niemoralne. Nie bez powodu FIFA i UEFA są apolityczne. Mieszanie polityki i sportu to duży błąd. Dlatego osobiście uważam i tutaj nareszcie odniosę się do nazwisk, że kandydatura Romana Koseckiego, (którego notabene niestety uważam za głównego faworyta) uważam za chybioną. Sami wpędzamy się w niepotrzebną spiralę podejrzeń i niejasności. Roman Kosecki wie, że cała Platforma chwyci za telefony i będzie obdzwaniać okręgowe związki i kluby, przesądzając prawdopodobnie o zwycięstwie.

Nie będę oceniał kandydatury Zdzisława Kręciny, ponieważ kojarzy mi się ona z walkami rewanżowymi Marcina Najmana. Osoba przeciwko której prowadzi się sprawa w prokuraturze, dotycząca korupcji, powinna z czystej przyzwoitości bez względu na wynik sprawy usunąć się w głęboki cień.

Stefan Antkowiak należał w przeszłości do PZPR, nie sądzę, aby wprowadził innowacyjne rozwiązania, które poprawią stan piłki w naszym kraju. Niestety Europa odjeżdża nam coraz szybciej, nie mamy czasu na zapewnianie komuś konkretnej emerytury z racji pobierania niemałych miesięcznych pensji (50 tys.).

Edward Potok wydaje się nie liczyć w stawce pięciu graczy, zebrał co prawda wymagane głosy poparcia, jednak nie jest w stanie pokonać pozostałych 4 silniejszych od niego kandydatów. 20% szans, które sam sobie dał nijak się ma do wyborczych realiów.

Na sam koniec pozostawiłem swojego faworyta, Zbigniewa Bońka, który obawiam się po raz ostatni postanowił kandydować. Sprawia wrażenie osoby, która wie czego chce dokonać, co zmienić. Posiada niezbędne doświadczenie, prowadzi przecież kilka własnych firm. Nie jest oderwany od rzeczywistości, ponieważ pełnił już funkcję wiceprezesa PZPN. Zna polskie realia, ale zna też realia zachodnie. Jest specjalistą od spraw sprzedaży transmisji telewizyjnych, na pewno nie sprzedałby praw na okres przekraczający własną kadencję, co zrobił Grzegorz Lato. Zna języki obce i jest jedyną osobą, której zależy tylko i wyłącznie na dobru polskiej piłki. Nie chce pobierać pensji z racji przewodzenia związkowi. Nie zostaje więc prezesem dla zysku. Nie podpala się myślą objęcia stanowiska, bo wie że przedstawienie programu i wygranie wyborów, to tylko początek pracy. Dla większości kandydatów to główny moment własnego zaangażowania. Inni traktują funkcję prezesa jak walkę o posadę, on jak wypełnienie trudnej i odpowiedzialnej misji.

Obawiam się tylko, że nasza "polskość", po raz kolejny zwycięży i prezesem zostanie np. Roman Kosecki, wspierany przez partię rządzącą. Zbigniew Boniek jako kandydat ma jedną wadę. Jest szczery i „układo-odporny”, a to może okazać się decydujące w starciu z pozostałą czwórką.

Już niebawem przekonamy się czy czeka nas nowe rozdanie, czy kontynuacja polityki antyfutbolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24