Nowy Śląsk przed nowym sezonem [KOMENTARZ]

Sytuacją w Śląsku nie jestem specjalnie zaskoczony. Już jesienią prognozowałem, że zmiany właścicielskie więcej zaszkodzą niż pomogą i w rzeczywistości tak jest. Śląsk jest dalej na garnuszku miasta, a konkretniej mieszkańców Wrocławia. Nie ma nawet co się rozpisywać o tym, że nowi właściciele są powiązani biznesowo z miastem, co nie jest równoznaczne z wykładaniem pieniędzy na klub. Ot, wrocławianie chcieli, by miasto pozbyło się udziałów, to trafiły one do zaufanych ludzi prezydenta Dutkiewicza. Cała reszta pozostała bez zmian. Może z tym wyjątkiem, że bez Solorza i piłkarzy gwarantujących jakość trudniej przyciągnąć sponsorów oraz widownię na stadion i przed telewizory.

Na Oporowskiej oszczędności sprawiły, że latem pożegnano większość mistrzów z sezonu 2012. Kontrakty nie zostały przedłużone z Marianem Kelemenem, Przemysławem Kaźmierczakiem i Dado Stevanoviciem. Pożegnano ich w stylu wrocławskim, bez fanfar, choć moim zdaniem zasługiwali na coś więcej. Może jakiś mecz towarzyski? Może kilkuminutowe, symboliczne występy w sparingu z Dortmundem? Z Oporowską pożegnali się także Adam Kokoszka, Sylwester Patejuk, Oded Gavish, Lubos Adamec, a na wylocie jest wychowanek Tadeusz Socha.

Na ich miejsce przyszła głównie młodzież. Karol Angielski z Korony Kielce jest napastnikiem grającym w reprezentacjach młodzieżowych, Michał Bartkowiak (Górnik Wałbrzych) to jeden z najzdolniejszych pomocników młodego pokolenia, młodziutki Macej Pałaszewski to z kolei najlepszy junior przy Oporowskiej. Nieco większym doświadczeniem może się pochwalić Waldemar Gancarczyk (MKS Oława), który poszedł w ślady swoich starszych braci i zameldował się przy Oporowskiej.

Z doświadczonych zawodników pozyskano Mariusza Pawełka (Demirspor), który ma być zmiennikiem Wojtka Pawłowskiego. Jednak prawdziwą bombą transferową jest sprowadzenie na Oporowską Piotra Celebana. Uwielbiany przez kibiców obrońca wrócił do Wrocławia po dwóch latach spędzonych w lidze rumuńskiej. Pół roku temu był blisko transferu do Hiszpanii, teraz zagra znowu na Stadionie Miejskim. Kapitalny ruch działączy Śląska. Liczyłem, że dziurę po Kokoszce załatają być może Jarosławem Fojutem, a tymczasem sięgnęli półkę wyżej. Celeban to gwarancja bramek, solidnej gry w obronie, a nade wszystko walki od 1 do 90 minuty.

Myli się jednak ten, który liczy na to, że przyjście młodzieży oznacza większy ich udział w grze Śląska. Grać będzie ten sam skład, który wiosną. Więcej minut dostanie tylko Kamil Dankowski, prawdopodobnie też Angielski. Pozostali usiądą w najlepszym przypadku na ławce albo odejdą. Zresztą kontrakty rozwiązano z Adamcem i Patrykiem Misikiem, a na wypożyczenie mogą trafić Kuba Wrąbel i Paweł Uliczny. Wrocławianie dalej będą opierali się na Mili, Dudu, Flavio, Pichu, Hateley'u, Droppie, Pawelcu, Zielińskim, Plaku. Z piłkarzy, który przyszli miejsce w pierwszej jedenastce wywalczy tylko Celeban.

Gdyby zdrowy był Marco Paixao, to Śląsk mógłby powalczyć o pierwszą piątkę. Niestety, Portugalczyk wypadł na trzy miesiące i wszystko wskazuje, że wrocławianie powalczą o górną ósemkę. Może o coś więcej, ale bez Marco będzie niezmiernie trudno. Nową gwiazdą drużyny powinien zostać Robert Pich. Już wiosną było widać momentami, że ma papiery na granie. W nowym sezonie, już po aklimatyzacji musi zacząć decydować o obliczu Śląska.