Obroniona twierdza przy Reymonta, koniec wspaniałej passy Miśkiewicza

Kasia Guzik
Wisła Kraków zwyciężyła z Pogonią Szczecin 2:1. Tym samym utrzymała status drużyny niepokonanej na własnym terenie. Natomiast zakończyła się świetna seria bramkarza „Białej Gwiazdy”, Michała Miśkiewicza. Po 790 minutach gry bez straconej bramki w Krakowie, nie obronił on rzutu karnego i dał wbić sobie gola. Dzięki zwycięstwu Wisła awansowała na trzecie miejsce w tabeli, na którym spędzi zimę.

Jako pierwsi o strzał pokusili się zawodnicy gości. Akahoshi uderzał futbolówkę z około 20 metrów, ale nie sprawił tym żadnych problemów Miśkiewiczowi. Niedługo późny fatalny błąd popełnił Golla. W prostej sytuacji nie trafił w piłkę, z której przejęciem kłopotu nie miał Garguła. Ostatecznie jednak obrońca zdołał dogonić „Gułę” i pomocnik gospodarzy nie oddał strzału na bramkę.

Sytuacja na boisku i raczej marna postawa krakowian zupełnie nie wskazywała na to, co zdarzyło się w 19 minucie gry. Gospodarze popędzili w stronę bramki Janukiewicza. Brożek zagrywał na prawą stronę do Garguły, ten do Guerriera, a gdy wydawało się, że piłka opuści boisko, Haitańczyk w jakiś niezwykły sposób ją wygarnął i zdołał podać do Brożka, który oddał strzał dający Wiśle prowadzenie.

Zdobyta bramka obudziła „Białą Gwiazdę”, która, wydawać by się wcześniej mogło, zapadła w sen zimowy. W 23 min. po dośrodkowaniu Burligi, piłki dopadł Guerrier i oddał… fantazyjny strzał, po którym piłka wylądowała gdzieś w okolicach trybun.

Doskonałą okazję na podwyższenie prowadzenia wiślacy mieli w 39 minucie spotkania. Wówczas Chrapek idealne w tempo zagrywał do Sarkiego, a ten oddał mocny strzał. Gdyby tylko przymierzył nieco celniej, kibice przy Reymonta oglądaliby zapewne drugie trafienie.

Wraz z początkiem drugiej połowy, do ataku ruszyli goście. Miśkiewicz musiał sporo się natrudzić, by obronić niesygnalizowany strzał Rogalskiego. Krótko później Guerrier dokonał niemożliwego i nie wykorzystał sytuacji, której nie wykorzystać się nie dało. Po fenomenalnym zagraniu Chrapka znalazł się oko w oko z bramkarzem „Portowców”, ale nie zdołał go pokonać.

Kłopotu z wykorzystaniem swojej sytuacji nie miał natomiast Burliga. Wdarł się w pole karne, zagrywał do Garguły, a po jego odegraniu po prostu zdobył trafienie. Wydawało się, że „Biała Gwiazda” kontroluje przebieg spotkania, ale zawodnicy zafundowali fanom widok ostatnio rzadki przy Reymonta i strzelili kontaktowego gola. Rzut karny na bramkę zamienił Robak i tym samym wlał w serca kibiców nieco nadziei. Nie na próżno. W 74 min. potężnie uderzał napastnik szczecinian, a piłka odbiła się od poprzeczki.

Na dziesięć minut przed końcem spotkania, Burliga zagrywał w stronę Chrapka, a piłka po jego strzale wylądowała w rękach Janukiewicza. Niemniej ciekawie było po drugiej stronie boiska. Frączczak dośrodkowywał w pole karne, lecz Robak minimalnie minął się z futbolówką.

Pogoń rozpaczliwie atakowała, ale w ostatecznym rozrachunku nie przyniosło to żadnego rezultatu i to wiślacy po tym meczu mogą dopisać dobie trzy punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24