Masz chyba najwięcej pseudonimów spośród piłkarzy Lechii.
- Wiem, do czego zmierza to pytanie. Z tej całej sprawy wyszło jedno wielkie nieporozumienie.
Zacznijmy jednak od początku. Ten najstarszy to Jedi. Lubisz "Gwiezdne wojny"?
- Lubię. Oglądałem wszystkie części. Ta ksywka została mi nadana na obozie w Cetniewie w II lidze, a trenerami byli tam Marcin Kaczmarek i Tomasz Borkowski. Na chrzcie zespołu mieliśmy odgrywać sceny i były nadawane ksywki. Odegrałem "Gwiezdne wojny" i zostałem Jedi.
Potem były Kwadratowa i Kamikadze. To już mniej pochlebne ksywki?
- Wręcz bardzo nieprzyjemne. Nie zdawałem sobie sprawy, jak daleko to wszystko zaszło. Nie byłem tego świadomy. Mam delikatny żal do ludzi związanych z Lechią, że nie starali się wyprostować tej sytuacji. Nie chciałem sam się bronić, bo tylko winny się tłumaczy. Ludzie mnie znają i wiedzą, jaki jestem. Słyszałem pogłoski, że robiono ze mnie alkoholika. A to nie ja.
Tak rzucałeś się w oczy kibicom podczas imprezowania?
- Staram się żyć normalnym trybem, jak normalni ludzie. Nie biegam od imprezy do imprezy. A jak się wybiorę, to dzieje się to sporadycznie. Zostałem wypatrzony, gdy byłem na imprezie w Kwadratowej ze znajomymi. Oceny były mocno podkoloryzowane. Ludzie opowiadali, że ochroniarze wyprowadzili kilku zawodników Lechii, że Lewon Hajrapetjan był pijany i słaniał się na nogach. A to bzdury. Jedna osoba napisze na forum, wszyscy to przekazują. Jeszcze każdy coś doda od siebie i cały Gdańsk huczy od plotek.
Jakie wnioski z tego wyciągnąłeś?
- Ci, co mnie znają, wiedzą, że taki nie jestem. A jeśli ludzie sugerują się opiniami na forach internetowych, a nie chcą porozmawiać, to świadczy tylko o nich.
Wreszcie najnowsze pseudo to Magister. I z tego akurat możesz być dumny?
- Czasami można nutkę uszczypliwości usłyszeć w tonie. Raczej jednak jest to miłe, kiedy tak się do mnie zwracają.
Wraz z tym stopniem dojrzałeś życiowo i piłkarsko?
- Stopień naukowy to tylko papier. Całe studia, otoczenie i współpraca z panią promotor Barbarą Wilk pomogły mi spojrzeć inaczej na odżywianie. Okazało się, że jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka.
Skąd pomysł na temat pracy o odżywianiu?
- Na drugim roku studiów mieliśmy proste zajęcia z odżywiania. Już po jednych wiedziałem, że odżywianie to jest to, co mnie zainteresuje i chcę w to brnąć.
Jak odżywiają się piłkarze w niższych ligach?
- Pisałem właśnie magisterkę, porównując zespoły ekstraklasy i IV ligi. W tym przypadku Lechię i Potok Pszczółki. Różnice były takie, że w ekstraklasie jest większe zapotrzebowanie na węglowodany. W IV lidze zawodnicy mają więcej tłuszczy i białka. Do ciężkiego wysiłku fizycznego to jednak węglowodany dają najwięcej energii.
Co z diety należy wyrzucić? Słodycze? Tłuszcze?
- Przede wszystkim słodycze, czyli cukry proste, a także napoje słodkie, jak coca-cola. Wszystko jest dla ludzi, ale trzeba znać umiar.
Wiele zależy od każdego indywidualnie, bo przecież klub nie ma kontroli nad tym, co jesz w domu czy w restauracji?
- Jak jedziemy na mecz wyjazdowy i jemy w hotelu, to jest szwedzki stół. Produkty są na stole do wyboru i każdy może sobie coś wybrać. A na co dzień? Wszystko można jeść, ale z umiarem. Jak organizm się czegoś domaga, to można sobie na to pozwolić.
Co piłkarz musi jeść?
- Nie ma jednego wzoru. Każdy indywidualnie podchodzi do diety, bo i każdy organizm jest inny. Najważniejsze są produkty z niskim indeksem glikemicznym. Takie wolno się rozkładają w organizmie i na dłużej starcza energii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?