PKO BP Ekstraklasa. Maciej Domański, piłkarz PGE Stali Mielec: Czekałem na moment, kiedy wstanę z łóżka i nie poczuję żadnego bólu

Miłosz Bieniaszewski
Miłosz Bieniaszewski
Krzysztof Kapica
- Z klubu żadnych sygnałów nie dostałem, aby chciano ze mną rozwiązać kontrakt. Myślę, że to tylko plotka i ktoś to sobie wymyślił – mówi Maciej Domański, piłkarz PGE Stali Mielec, który wrócił do treningów po przerwie spowodowanej kontuzją.

Z ulgą pożegnałeś rok 2021?
Na pewno tak, bo nie był dla mnie zbyt udany. Kontuzja, której doznałem, znacznie się przeciągała, a na początku nie wyglądało to tak groźnie. Po zabiegu jednak nie wszystko przebiegało tak, jak powinno i straciłem całą rundę. Na zakończenie roku może nie czekałem jakoś mocno, ale na pewno na koniec tych przygód. Wszystko tak się złożyło, że jedno połączyło się z drugim.

Najpierw pomogłeś Stali awansować do ekstraklasy, a później się w niej utrzymać. Jesienią musiałeś się wszystkiemu jednak przyglądać z boku. Jak trudne było to dla ciebie?
Bardzo trudne. Ciężko się patrzyło na chłopaków, bo chciałoby się w tym uczestniczyć, ale z drugiej strony było też pozytywnie, bo zespół prezentował wysoką formę, osiągał fajne wyniki i to było budujące. Dla mnie jednak był to ciężki okres, nie będę tego ukrywał. Wiadomo, że jak złapiesz uraz, słyszysz diagnozę i plan leczenia zakładający 6-8 tygodni, to człowiek sobie wszystko układa w głowie, że wtedy wróci na boisko. A u mnie się to komplikowało, bo organizm nie reagował odpowiednio i wszystko się przeciągało. Ciężko było się z tym pogodzić.

W czym więc był problem?
Rehabilitacja była uzależniona od tego, jak będzie reagował organizm, a największym problemem była niegojąca się rana, która cały czas się otwierała. A warto dodać, że to było specyficzne miejsce, bo pachwina i dostawałem zakażeń. Na leczeniu tej rany straciłem trzy miesiące. Najgorsza była ta bezsilność. Nie mogliśmy nic robić, tylko musieliśmy czekać.

Jesteś po pierwszych treningach z drużyną. Wszystko jest w porządku?
Wygląda na to, że tak. Przez pierwsze dni nie będę jednak trenował na pełnych obciążeniach, tylko stopniowo wprowadzał organizm na odpowiednie tory. Trzeba pamiętać, że nie grałem w zasadzie sześć miesięcy. Myślę jednak, że najpóźniej w Turcji wejdę już w normalny trening. Z drużyną trenuję oczywiście już teraz, ale muszę jeszcze odpuszczać te najbardziej intensywne ćwiczenia.

Ta kontuzjowana pachwina utrudniała codzienne życie, czy aż tak źle nie było?
Utrudniała to może zbyt duże słowo, ale cały czas odczuwałem ból w zasadzie w każdym ruchu. Czekałem na moment, kiedy wstanę z łóżka i nie poczuję żadnego bólu.

Nie było więc szans pochodzić po górach, co jest twoim hobby…
Na to nie mogłem sobie pozwolić. W ogóle jednak ze względu na brak czasu byliśmy z żoną tylko na krótkich wakacjach. W góry jednak jeszcze nie raz się wybierzemy.

Wolnego czasu miałeś więcej, czy paradoksalnie mniej?
Były różne etapy. Kiedy goiła się rana, to musiałem w zasadzie tylko leżeć w łóżku i się nie ruszać. Normalnie po 2-3 godzinach pewnie ma się dość, a ja musiałem tak radzić sobie przez kilka tygodni. Kiedy już nadszedł czas rehabilitacji to tego czasu w ogóle nie było. To była bardzo ciężka, a do tego monotonna praca kilka razy dziennie po 3-4 godziny. Mam nadzieję, że to wszystko jest już za mną.

To co robiłeś, kiedy musiałeś tyle czasu leżeć?
Wszystko, co mogłem, a więc czytałem książki, oglądałem filmy i seriale. W domu nie mam PlayStation, ale nawet sobie wypożyczyłem. To jednak nie dla mnie, bo już po jednym dniu mi się znudziło. Przyznam, że pod względem mentalnym miewałem naprawdę trudne dni.

Jak ktoś w twojej obecności zacznie narzekać na ciężki trening, albo coś w ten deseń, to pewnie szybko zostanie postawiony do pionu?
Miałem dużo czasu na refleksje i przyrzekłem sobie, że sam na pewno nie będę narzekał na to, że trening mi się nie podobał, czy coś takiego. Wtedy sam się chyba zlinczuję (śmiech). Jak coś tracisz, to wtedy to doceniasz.

Jako się rzekło, mecze swoich kolegów musiałeś oglądać z boku. Byłeś zaskoczony, że tak dobrze im idzie?
Zaskoczony nie byłem. Te pierwsze występy nie napawały może optymizmem, ale należało pamiętać, że trener Majewski przejął drużynę dwa tygodnie przed ligą i potrzebny był czas. Widać jednak było, że z treningu na trening i z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej, a system trenera się sprawdza. Jak przyszły wyniki to drużyna urosła mentalnie. Myślę, że gdzieś w połowie rundy zaczęliśmy grać naprawdę fajną piłkę, a fakt, że przed niektórymi meczami byliśmy stawiani w roli faworytów, pokazuje jak ta drużyna urosła.

Przed kontuzją miałeś w Stali mocną pozycję. Teraz w zasadzie musisz od nowa walczyć o swoje…
Nie wiem czy od nowa, ale coś w tym może być. Trener zna mnie z wcześniejszych okresów, ale w Stali nie miał za wiele czasu, aby mnie poznać. Wśród zawodników mam pewnie ugruntowaną pozycję, a teraz muszę ją wypracować u trenera.

Rywale do miejsca w składzie jesienią pokazywali się z dobrej strony, więc nie będzie tobie łatwo wskoczyć do jedenastki…
Oczywiście, że nie będzie łatwo. Każdy walczy o swoje, o to, żeby grać, ale to może działać tylko i wyłącznie pozytywnie na całą drużynę. Rywalizacja powoduje, że zespół się rozwija i jest dzięki temu lepszy. Oby tak było i w naszym przypadku. Chcemy przede wszystkim odpowiednio przepracować okres przygotowawczy i na wiosnę prezentować się przynajmniej tak dobrze, jak jesienią.

Wiosna zapowiada się na bardzo spokojną dla was. Też tak do tego podchodzisz, czy jeszcze, twoim zdaniem, trzeba patrzeć za siebie?
Trzeba patrzeć też przed siebie, bo jest kilka drużyn w naszym zasięgu (uśmiech). Przed nami jeszcze dużo meczów i na pewno nie można do tego podchodzić w ten sposób, że już się utrzymaliśmy. Dalej musimy dawać z siebie wszystko i, to mało oryginalne, skupiać się na każdym kolejnym meczu. Do czego to nas zaprowadzi to zobaczymy już na koniec sezonu.

Niedawno pojawiła się plotka jakoby Stal miała chcieć z tobą rozwiązać kontrakt. Ustosunkujesz się do tego?
Widziałem ten wpis z Twittera, ale nie wiem, kto to napisał i kim jest ten ktoś. Ja pierwsze słyszę o tym, że Stal chce ze mną rozwiązać kontrakt. Z klubu żadnych sygnałów nie dostałem w tej sprawie. Myślę, że to tylko plotka i ktoś to sobie wymyślił.

TOP 10 najdroższych piłkarzy Stali. Sprawdź ranking!

TOP 10 najdroższych piłkarzy PGE Stali Mielec według portalu...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PKO BP Ekstraklasa. Maciej Domański, piłkarz PGE Stali Mielec: Czekałem na moment, kiedy wstanę z łóżka i nie poczuję żadnego bólu - Nowiny

Wróć na gol24.pl Gol 24