PKO Ekstraklasa: Pogoń Szczecin – Lech Poznań 5:0. Mocny Kolejorz rozbity i bezradny w Szczecinie [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 5:0.
Pogoń Szczecin - Lech Poznań 5:0. Andrzej Szkocki/Polska Press
Jak w Krakowie – piłkarzom Pogoni Szczecin udawało się na boisku prawie wszystko. W pierwszej połowie wbili Lechowi trzy bramki i mogli się skupić na zachowaniu czystego konta po stronie strat. To też się udało.

Zaufanie, zgranie, zaangażowanie – pewnie na te elementy mocno liczył trener Pogoni Jens Gustafsson przed rozpoczęciem spotkania, gdy ustalał z asystentami skład wyjściowy. Sztab nic nie zmienił w porównaniu z trzema ostatnimi występami, a można było się tego spodziewać, gdy w środę Pogoń przegrała 3:4 z Legią. Znów zawiodła głównie gra obronna, ale widocznie Gustafsson doszedł do wniosku, że nie ma lepszej recepty niż zaufanie oraz zgrywanie zdrowych zawodników. Musiał jednak liczył na zdecydowanie większe zaangażowanie w realizacji swoich boiskowych zadań.

Po stronie Lecha jedna zmiana, ale wymuszona kontuzją Filipa Dagerstala. Zastąpił go Antonio Milić. Czy można było brać pod uwagę, że tych roszad będzie więcej skoro Kolejorz w czwartek ograł 4:1 mistrzów Polski z Rakowa Częstochowa?

Oczywiście na trybunach prawie komplet publiczności. Atmosfera była świetna już przed pierwszym gwizdkiem, ale też konfrontacje obu ekip wywołują sporo negatywnych emocji, więc i słyszalne były bluzgi. Kibice Pogoni już kilka godzin przed meczem odnieśli pewne zwycięstwo, bo na stadionie nakryli sympatyka Lecha, który chciał namalować koziołka. Graficiarz musiał w specjalnym filmiku przyznać się do porażki i przedwcześnie wrócić do Poznania. Za to obrońców stadionu – fani zaproponowali Gustafssonowi do linii defensywy.

Pogoń zaatakowała jako pierwsza. Przechwyt Rafała Kurzawy, szybkie podanie do Kamila Grosickiego, ale skrzydłowy pogubił się na lewym skrzydle. Lech się nie przestraszył. Chciał być aktywny, szukał akcji bokami i w pierwszych 10 minutach trzykrotnie znalazł się pod polem karnym Portowców.

W 17. minucie stadion na raty buchnął radością. Pogoń miała róg, wrzucał Grosicki, a główkował Fredrik Ulvestad. Piłka odbiła się od poprzeczki, a sędziowie z taką porcją niepewności bramkę uznali. Czekali jednak na potwierdzenie VAR, co szybko nastąpiło. Dla Norwega to pierwszy gol w Pogoni, ale trzeba przyznać, że pracował na niego od trzech spotkań bardzo mocno.

Lech nie bardzo wiedział, jak zabrać się do odrabiania strat, a Pogoń miała pomysł nad kontrolą. Po kwadransie dojrzalsza taktyka gospodarzy przyniosły kolejny efekt. Prawą stroną urwali się Biczachczjan z Ulvestadem, Norweg wrzucił, a akcję pięknym strzałem zakończył Alexander Gorgon. Piłka wpadła pod poprzeczką do siatki.

Po sześciu minutach mecz był rozstrzygnięty. Pogoń od obrońców spokojnie rozwinęła akcję, którą sfinalizował płaskim strzałem Wahan Biczachczjan. Mało kto się spodziewał, że tak szybko Portowcy będą tak wysoko prowadzić z Lechem. Goście nie byli w stanie się zorganizować, a trener John van den Brom bezradny siadł pod wiatą.

Lech dokonał w przerwie dwóch zmian, chciał ruszyć do ataku, ale pierwsza akcja Pogoni po zmianie stron zakończyła się bramką. Znów goście zostali rozklepani spokojnym prowadzeniem ataku. W końcu Leonardo Koutris mocno strzelił, Bartosz Mrozek wybronił, ale przy dobitce Grosickiego był bezradny.

Przy prowadzeniu 4:0 Pogoń odpuściła. Może chciała trochę podpuścić przeciwnika, może łapała oddech, ale poznaniacy wyraźnie przycisnęli. W 70. minucie Lech miał już komplet zmian w składzie i szukał choćby honorowej bramki. A Pogoń – bez szaleństw – starała się pilnować efektownego wyniku i szukała szans w kontrach.

W 73. minucie Mikael Ishak zdobył bramkę, ale sędziowie błyskawicznie pokazali pozycję spaloną. Szybki rewanż – i z 16 m uderzał Ulvestad, ale został zablokowany.

W ostatnim fragmencie meczu dwa groźne strzały wybronił Valentin Cojocaru, a po drugiej stronie boiska groźniej było po ataku Koutrisa. Jego podania nie wykorzystał Mariusz Fornalczyk. W 88. minucie Mrozka próbował zaskoczyć też Adrian Przyborek, ale trafił w boczną siatkę.

W ostatnich minutach Portowcy pilnowali swojej bramki, by po dłuższej przerwie zakończyć mecz z zerem w tyłach. To też się udało, a jeszcze w doliczonym czasie świetna kontra i piąty gol. Podawał Przyborek, a Fornalczyk kapitalnie wykończył akcję.

Pogoń Szczecin – Lech Poznań 5:0 (3:0)
Bramki: Ulvestad (17.), Gorgon (33.), Biczachczjan (39.), Grosicki (47.), Fornalczyk (91.)
Pogoń: Cojocaru Ż – Wahlqvist, Zech (85. Loncar), Malec, Koutris (85. Borges) – Biczachczjan (76. Fornalczyk), Kurzawa, Ulvestad Ż, Gorgon, Grosicki Ż (85. Przyborek) – Koulouris (64. Gamboa).
Lech: Mrozek – Milić, Blazić, Gurgul (46. Anderson) – Czerwiński (46. Ba Loua), Murawski, Sousa (59. Sobiech), Pereira – Marchwiński (69. Kvekveskiri), Szymczak (59. Ishak), Velde.
Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław)
Widzów: 20 157.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PKO Ekstraklasa: Pogoń Szczecin – Lech Poznań 5:0. Mocny Kolejorz rozbity i bezradny w Szczecinie [ZDJĘCIA] - Głos Szczeciński

Wróć na gol24.pl Gol 24