PKO Ekstraklasa: Wisła Płock - Śląsk Wrocław 1:2
77 proc. posiadana piłki w pierwszej połowie! Kompletna dominacja Śląska? Nie! Tak słabo grającego Śląska dawno nie widzieliśmy, a już z pewnością nie za kadencji trenera Lavicki.
W Płocku, w pierwszej części gry, WKS kompletnie nie miał pomysłu na to, jak grać do przodu. Od pierwszej minuty wydawało się, że wrocławianie będą zadowoleni, jeśli to spotkanie zakończy się remisem 0:0, a przecież nie od dziś wiadomo, że takie myślenie bywa zgubne. Co z tego, że goście mieli przez ¾ piłkę przy nodze, skoro rozgrywali ją w poprzek, na chodzonego, a prawie każde podanie do przodu kończyło się za moment stratą.
Dobrą taktykę obrała też Wisła, która zupełnie oddała pole, ale potrafiła szybko wyjść z piłką i stworzyć zagrożenie pod bramką Putnockiego. Miała też Dominika Furmana – w naszej lidze to człowiek, który robi różnicę przy stałych fragmentach gry. To zresztą on asystował przy golu na 1:0. Po wrzutce z prawej strony piłka trafiła w rękę Stigleca. Wszyscy płocczanie zaczęli protestować, tylko jeden Damian Michalski postanowił, że jednak będzie grał dalej i tak uderzył, że trafił prosto pod poprzeczkę.
Fakt – gdyby nie bramkarz Krzysztof Kamiński, to gospodarze mogli do przerwy stracić ze dwie bramki. Celnie – ale trochę za słabo – główkował Exposito, ale najlepszą okazję miał Chrapek. Podanie dostał właśnie od Hiszpana, miał przed sobą tylko Kamińskiego, ale strzał był nonszalancki i bramkarz obronił. Sporo namieszał też w pewnym momencie wysoki Sheridan, który na kilku metrach wyprzedził Puerto, lecz zepchnięty do linii końcowej nie bardzo wiedział, co dalej zrobić w polu karnym przeciwnika.
Po drugiej stronie Wisła też zatrudniała Putnockiego, ale kapitalnie poradził sobie zarówno ze strzałem Alana Urygi, jak i z uderzeniem Piotra Tomasika.
Statystyki po pierwszej połowie nie zapowiadały niczego dobrego – 50 przebiegniętych kilometrów przez 45 min to był bardzo słaby wynik drużyny Lavicki. Wznowienie gry przyniosło jednak pewne ożywienie w grze, ale dopiero w 70 min wrocławianie zagrali tak, jak oczekują od nich kibice. Szybka wymiana na jeden kontakt Chrapka z Pichem zakończyła się pięknym strzałem w okienko tego drugiego. Mieliśmy remis.
W 80 min przyjezdni mogli wyjść na prowadzenie. Chrapek przytomnie wycofał do Exposito, a Hiszpan – chociaż po ziemi – to jednak niewygodnie uderzył w kierunku długiego słupka. Kamiński świetnie to jednak wyciągnął.
Co się odwlecze - to nie uciecze. Chwilę potem Słowak dośrodkował z lewego skrzydła, piłka przeleciała za wysoko, ale spadła gdzieś pod nogi Płachecie, który chyba skoksował, dzięki czemu... trafił do siatki! No i nagle z chaosu i marazmu pierwszej połowy, w drugiej wyłoniły się trzy punkty.
Śląsk po tej wygranej wskoczył na trzecie miejsce w tabeli i zapewnił sobie miejsce w pierwszej ósemce.
Piłkarz meczu: Robert Pich
Atrakcyjność meczu: 5/10
EKSTRAKLASA w GOL24
Lech Poznań zdeklasował Pogoń Szczecin 4:0. Oceniamy lechitó...
Aleksander Śliwka - Orlen
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?