Po 499 dniach walki Michał Helik powrócił z piłkarskich zaświatów

Kaja Krasnodębska
Michał Helik wrócił do gry po kontuzji
Michał Helik wrócił do gry po kontuzji Dariusz Śmigielski/Polska Press
Niedziela, 16 października 2016 - data niezwykła dla klubu z Chorzowa. I to nie ze względu na wysokie zwycięstwo rezerw nad GKS-em II Katowice. Również nie ze względu na cztery gole Eduardsa Visnakovsa. Pierwsze spotkanie po kontuzji zagrał bowiem Michał Helik. Młody obrońca, który od piłki musiał pauzować niespełna półtora roku.

Bardzo dobrze czuł się we własnym polu karnym. Praktycznie zawsze był tam gdzie być powinien. Skutecznie odczytywał zamiary bydgoszczan, by wybijać piłkę na byle dalej od własnej bramki. Nie można go winić za trafienia przeciwników - przy pierwszym nie popełnił najmniejszego błędu, a przed kolejnym dosłownie włożył głowę pod stopy Kamila Drygasa, aby powstrzymać pomocnika przed umieszczeniem futbolówki w siatce. Nieśmiało próbował także właczać się do ofensywy, jednak tym razem nie przyniosło to większych skutków. - tak opisaliśmy ostatni występ Michała Helika w oficjalnym spotkaniu. Zakończenie sezonu 2014/2015, 37. kolejka rozgrywek Ekstraklasy, grupa spadkowa. Pewny już utrzymania Ruch podejmował u siebie przyszłego spadkowicza - Zawiszę Bydgoszcz. Niebiescy utrzymywali prowadzenie przez większość spotkania, jednak do końca nie mogli być pewni zdobycia kompletu punktów. Ta sztuka im się udała - gole Rolanda Gigolaeva, Filipa Starzyńskiego oraz Eduardsa Visnakovsa przyniosły sporo radości zarówno kibicom jak i zawodnikom chorzowskiej drużyny. W dobrym nastroju murawę opuszczał także Michał Helik. Za sobą miał świetny sezon, a przed sobą Galę Ekstraklasy na której miał pojawić się jako piłkarz nominowany do nagrody Odkrycia Sezonu.

Nikt wtedy nie mógł przewidzieć, że na kolejny występ młodego zawodnika przyjdzie czekać dokładnie 499 dni. To okrutnie długo, biorąc pod uwagę jak szybko płynie czas w dzisiejszym piłkarskim świecie. Dla podkreślenia faktu przypomnijmy sobie nazwiska zawodników, którzy występowali u boku Michała Helika w tamtym spotkaniu z Zawiszą. Matus Putnocky, Bartłomiej Babiarz, Filip Starzyński, Roland Gigolaev. Grzegorz Kuświk, Marcin Malinowski czy Eduards Visnakovs. Piłkarze, których albo przy Cichej nie ma już od dawna, albo którzy wrócili tutaj po nieudanych przygodach w innych drużynach. Podczas gdy oni ruszyli dalej, Michał Helik walczył.

Miroslav Covilo, Bartłomiej Drągowski, Tomasz Kędziora oraz Łukasz Zwoliński - każdy z tych piłkarzy jest inny, każdy znajduje się też teraz w innym miejscu. Łączy ich jedno - po sezonie 2014/2015 to oni stanowili kontrkandydatury dla obrońcy Niebieskich do nagrody Odkrycia Sezonu. Nie każdemu z tej czwórki wszystko ułożyło się tak jakby tego chciał. Jak potoczyłoby się życie Helika gdyby nie uraz?

Nie warto teraz o tym myśleć. Czasu już się nie cofnie, łatwo można go nadrobić. Szczególnie z charakterem Michała Helika. Większośc zawodników w jego sytuacji dawno by się poddała. Ale nie urodzony w 1995 roku obrońca. Ponad rok ciągłej walki o powrót do zdrowia, przedłużającej się rehabilitacji i drżenia o możliwość gry. 499 dni oglądania swoich kolegów podczas treningów, ważnych spotkań czy reprezentacyjnych starć. Obserwowania i tego okrutnego poczucia, że nie można im pomóc. Futbol dosłownie na wyciągnięcie ręki, a on nie mógł go dotknąć. Taki sprawdzian charakteru oraz siły woli przetrwaliby jedynie nieliczni. Szczególnie w bardzo młodym wieku.

Wiosen na karku wciąż mało, jednak dojrzałości nie można mu odmówić. Od samego początku kariery wydawał się bardzo rozsądnym i ułożonym zawodnikiem. W Ekstraklasie zadebiutował w nie najlepszych okolicznościach - w przegranym przez Ruch spotkaniu 0:6 z Jagiellonią, 15 września 2013 roku. Kilka dni po swoich osiemnastych urodzinach po raz pierwszy zaprezentował się w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej. Nikt nie dał mu tego za darmo - wychowanek Ruchu nigdy nie otrzymywał taryfy ulgowej, zawsze musiał walczyć o miejsce w składzie. Pewniej mógł poczuć się dopiero na wiosnę 2015 roku. Jego wysoka forma nie pozostawiała Waldemarowi Fornalikowi złudzeń, szkoleniowiec Ruchu wiedział, że powinien stawiać właśnie na młodego obrońcę. Za występami w klubie przyszły także powołania do juniorskich reprezentacji. Niespełna dwudziestoletniemu wtedy zawodnikowi nigdy jednak nie uderzyła sodówka. Wciąż ciężko pracował na uzyskanie jak najlepszej formy, by wspomóc swój zespół w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Często słyszy się, że aby osiągnąć coś w futbolu nie wystarczą piłkarskie umiejętności, ale potrzeba także głowy. Michał Helik ją miał, zabrakło jednak zdrowia.

Z początku nic nie wskazywało na to, że pauza będzie aż tak długa. Po zakończeniu sezonu, 18 czerwca 2015 roku obrońca przeszedł zabieg polegający na czyszczeniu więzadeł i rzepki z obumarłych tkanek w klinice w Berlinie. Termin ten zaplanowany był sporo wcześniej - już kilka miesięcy wcześniej Helik narzekał na ból w kolanach, jednak chcąc jak najbardziej wspomóc zespół w kolejnych bojach o pozostanie w lidze, decydował się grać na środkach przeciwbólowych. Na operację zgodził się dopiero po zakończeniu rundy, kiedy wiedział, że jego ukochany klub będzie grał w Ekstraklasie w kolejnym roku.

Pierwsze diagnozy mówiły, że zespół Waldemara Fornalika bez stopera będzie musiał poradzić sobie przez jedynie dziesięć tygodni. Rehabilitacja przedłużała się jednak bez końca, a lekarze z całego kraju poszukiwali kolejnych tego przyczyn oraz rozwiązań. Kolejne kuracje nie przynosiły jednak większej poprawy, a powtarzające się opóźnienia powrotu do treningów były okrutnymi ciosami dla młodego zawodnika.

On jednak nigdy się nie poddał. Dużo nadziei przyniósł mu oraz wyczekujących go kibicom zimowy obóz chorzowian na Cyprze. Helik znalazł się bowiem wśród zawodników powołanych przez Waldemara Fornalika. Wydawało się więc, że powrót na boiska już niebawem. Tymczasem trzeba było czekać na niego jeszcze kilka miesięcy.

Jako wychowanek Ruchu, człowiek związany z klubem nie tylko kontraktem, sobotnich derbów z Piastem nie będzie wspominał dobrze. Jego zespół mimo wyrównanego spotkania, bramki Jarosława Niezgody oraz efektownych interwencji Kamila Lecha, ostatecznie przegrał Derby Śląska 1:2. Porażka o tyle bolesna, że odniesiona w ostatnich minutach. Jedynym pozytywem z tego spotkania wydaje się być właśnie powrót Michała Helika. Po raz pierwszy od sezonu 2014/2015 został wybrany do meczowej osiemnastki.

Powrót na boisko w oficjalnym spotkaniu nadszedł dzień później. 16 października 2016 roku, dokładnie 499 dni po pamiętnym meczu z Zawiszą Bydgoszcz wystąpił w meczu drugiego zespołu Ruchu. Spotkanie o tyle ważne, że rywalem rezerwy GKSu Katowice. Dla zamykających tabelę 4. ligi śląskiej grupy I Niebieskich szansa na dogonienie przedostatniego KS Panki. Wykorzystana - chorzowianie zwyciężyli aż 6-1. Cztery gole zdobył Eduards Visnakovs, jednak to Michał Helik stał się bohaterem dnia. W przerwie zmienił Miłosza Trojaka i spędził na murawie całą drugą połowę.

Gra w rezerwach to milowy krok dla obrońcy, ale z pewnością tylko przystanek w dojściu do pełni formy. Lada mecz można spodziewać się go na murawach Ekstraklasy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę problemy kadrowe oraz sytuację Ruchu w tabeli. Waldemar Fornalik wciąż szuka optymalnego rozwiązania. Czy Michał Helik okaże się lekiem na całe zło?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24