Po meczu Śląsk - Jagiellonia (2:1). Białostoczanie mogą się czuć skrzywdzeni, bo rzut karny dla wrocławian był niesłuszny

Wojciech Konończuk
Wojciech Konończuk
Erik Exposito (przy piłce) przechytrzył sędziego. Hiszpan nie był faulowany przez Jose Naranjo z Jagiellonii i nie powinien strzelić gola z rzutu karnego.
Erik Exposito (przy piłce) przechytrzył sędziego. Hiszpan nie był faulowany przez Jose Naranjo z Jagiellonii i nie powinien strzelić gola z rzutu karnego. Pawel Relikowski
Jagiellonia Białystok przegrała we Wrocławiu ze Śląskiem 1:2, a decydującego gola gospodarze strzelili z rzutu karnego w 81. minucie meczu. Eksperci stacji Canal + Sport w programie "Liga + Extra" nie mieli wątpliwości, że sędzia Paweł Malec z Łodzi dał się nabrać na aktorskie umiejętności Erika Exposito i nie powinien podyktować jedenastki.

Analizujący kontrowersje sędziowskie Adam Lyczmański tłumaczył co prawda, że sytuacja nie była oczywista i dlatego nie interweniował wóz VAR. Inne zdanie wyraził były reprezentant Polski Maciej Baszczyński, twierdząc, że Exposito wykonał teatralny upadek i karny był podyktowany z kapelusza.

Marcin Baszczyński: To było "padolino"

Zgodziły się z tym pozostałe osoby uczestniczące w programie, nawet sam Adam Lyczmański. Padło stwierdzenie, że jedenastka powinna być karą za przewinienie, a nie nagrodą za cwaniactwo, a tak w tym przypadku się stało.

Czytaj też: Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 2:1. Sprezentowali rywalom zwycięstwo i przestali być liderem

- Zdjęcie "padolino" i do gabloty. W ogóle nie widzę tam podstaw do podyktowania karnego - stwierdził krótko Marcin Baszczyński.

Co ciekawe, VAR interweniował we Wrocławiu wcześniej w drugim polu karnym, po starciu Jesusa Imaza z Jagiellonii z Peterem Pokornym ze Śląska. Tutaj nikt nie miał wątpliwości, że hiszpański snajper białostoczan został przez rywala kopnięty i podyktowanie jedenastki było prawidłowym posunięciem. Jakby tego było mało, Exposito nie powinien dokończyć spotkania z Jagą, bo w doliczonym czasie gry brzydko sfaulował Pawła Olszewskiego, za co nie został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.

Trzeba jednak zaznaczyć, że sprawdziło się powiedzenie, iż suma szczęścia wychodzi na zero. W poprzedniej kolejce sędzia Tomasz Kwiatkowski z Warszawy pomylił się w meczu Jagiellonii z Górnikiem Zabrze (4:1), usuwając z boiska Kamila Lukoszka (czerwona kartka dla zabrzanina została później anulowana). Tyle, że Jaga wtedy prowadziła 2:1, kontrolowała mecz i z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że i tak wygrałaby z Górnikiem.

Bartłomiej Wdowik: Zabrakło nam cierpliwości

Tymczasem ze Śląskiem Jagiellończycy nie zasłużyli na porażkę nie tylko przez błąd arbitra, ale także dlatego, że nie byli zespołem słabszym od wrocławian.

- W pierwszej połowie kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Śląsk nie otwierał sobie przestrzeni, staraliśmy się dominować na boisku. Przed przerwą mecz może był nudny, ale mieliśmy go pod kontrolą - mówi klubowych mediach Jagi strzelec jedynego gola Bartłomiej Wdowik. - W drugiej połowie szybko straciliśmy bramkę. Przy wyniku 1:1 zabrakło nam cierpliwości w rozgrywaniu, w którym dominowaliśmy - dodaje.

Nie da się też ukryć, że straty obu bramek można było uniknąć. Pierwsza to efekt fatalnego błędu Rui Nene na środku boiska, po którym poszła kontra, wykończona przez Exposito. Przy niesłusznie podyktowanym karnym nastąpiła kaskada pomyłek, przede wszystkim "faulującego" Jose Naranjo, ale też Tarasa Romanczuka, który zbyt krótko wybił piłkę praktycznie z rąk łapiącego ją Zlatana Alomerovicia.

- Śląsk wygrał dzięki naszym błędom. Taka była ich strategia. My również nie mieliśmy zbyt wielu okazji bramkowych, ale, moim zdaniem, byliśmy lepsi, będąc przy piłce. Skorzystali z obu naszych pomyłek, zdobywając dwie bramki. Koniec końców strzelili więcej goli, a to się liczy - przyznaje Rui Nene.

Wyniku już się nie cofnie. Jagiellonia przegrała i spadła z pierwszego na czwarte miejsce w tabeli. Teraz przed Żółto-Czerwonymi i innymi ekipami PKO Ekstraklasy dwa tygodnie pauzy w rozgrywkach ligowych.

- Nadchodząca przerwa reprezentacyjna nie zmienia planu naszych przygotowań. Cały czas musi doskonalić to, nad czym pracujemy. Wydaje mi się, że wykonujemy dobrą robotę. Dwie dotąd poniesione porażki nie mogą zmienić naszego podejścia do treningu i gry - podsumowuje Wdowik.

Wyniki Podlasian od początku sezonu to kolejno:

  • Raków Częstochowa - Jagiellonia 3:0
  • Jagiellonia - Puszcza Niepołomice 4:1
  • Jagiellonia - Widzew Łódź 2:1
  • Ruch Chorzów - Jagiellonia 0:1
  • Jagiellonia - Górnik Zabrze 4:1
  • Śląsk Wrocław - Jagielonia 2:1

Kolejny mecz ligowy Jagiellonia rozegra 17 września (niedziela) - u siebie z Radomiakiem Radom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Po meczu Śląsk - Jagiellonia (2:1). Białostoczanie mogą się czuć skrzywdzeni, bo rzut karny dla wrocławian był niesłuszny - Kurier Poranny

Wróć na gol24.pl Gol 24