Podbeskidzie - Zawisza LIVE!

Przemysław Drewniak
Zdziesiątkowani "Górale" powalczą o udany finisz rundy
Zdziesiątkowani "Górale" powalczą o udany finisz rundy Łukasz Łabędzki
W pierwszym niedzielnym meczu 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała zmierzy się u siebie z Zawiszą Bydgoszcz. W tym sezonie obie drużyny mierzyły się ze sobą już dwukrotnie – w obu przypadkach nad Brdą lepsi byli „Górale”, którzy do kolejnego pojedynku z drużyną Mariusza Rumaka przystąpią jednak osłabieni. Czy goście wykorzystają ten fakt i sięgną po swoje pierwsze wyjazdowe zwycięstwo?

Po piątkowym triumfie Cracovii w Kielcach Zawisza pozostał jedyną drużyną w Ekstraklasie bez zwycięstwa na wyjeździe. Po raz ostatni takiej sztuki bydgoszczanie dokonali niespełna siedem miesięcy temu, gdy 17 maja jeszcze pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza pokonali w Szczecinie Pogoń 2:1. W tym sezonie w ośmiu wyjazdowych spotkaniach stracili aż 22 gole (średnia 2,75 na mecz), choć ostatnio zdołali się w tym elemencie nieco poprawić, remisując w Kielcach (2:2) i Białymstoku (0:0).

Dla Mariusza Rumaka większą wagę ma jednak inna statystyka – Zawisza już od sześciu meczów nie potrafi sięgnąć po komplet punktów, a jego dystans do bezpiecznych miejsc niebezpiecznie się powiększa i obecnie wynosi już 12 „oczek”. Drużyna nie spełniła dwóch ultimatum postawionych przez właściciela Radosława Osucha, który najpierw zakładał zdobycie dziesięciu punktów w czterech meczach, a później siedmiu w trzech ostatnich spotkaniach. Z tego powodu przesądzone jest, że bez względu na wynik spotkania z Podbeskidziem zimą dojdzie w Bydgoszczy do rewolucji kadrowej. Pierwsze ruchy zostały już wykonane – z klubem pożegnał się Grek Anestis Argyriou, a Vahan Gevorgyan i Piotr Petasz od kilku tygodni trenują z rezerwami.

Choć przed wyjazdem do Bielska-Białej piłkarze Zawiszy nie mieli zbyt wielu powodów do optymizmu, to mogli pocieszać się dwoma faktami. Po pierwsze, Podbeskidzie na ogół słabo spisuje się w meczach, w których stawia się je w roli faworyta - tak było chociażby w poprzedniej kolejce, gdy bielszczanie ulegli w Chorzowie Ruchowi 0:2. Drugim plusem dla bydgoszczan jest plaga kontuzji w zespole „Górali”, którzy nie będą mogli liczyć na występy kilku kluczowych zawodników. - Wygrana w Bielsku-Białej może dać nam zastrzyk pozytywnej energii przed wiosennymi meczami. Oby tak się stało – mówi z optymizmem dyrektor sportowy Zawiszy, Łukasz Skrzyński.

Obie drużyny cieszą się z nadchodzącego końca rundy jesiennej, ale z innych powodów – dla bydgoszczan jest nim słaba postawa i konieczność przeprowadzenia zimowych transferów, zaś dla sztabu szkoleniowego Podbeskidzia pogarszająca się sytuacja kadrowa. W meczu z Zawiszą z powodu kontuzji nie będą mogli zagrać Marek Sokołowski, Maciej Iwański, Maciej Korzym, Adam Pazio i Damian Byrtek, których urazy wykluczyły już z występu w poprzedniej kolejce. Do nieobecnych dołącza teraz pauzujący za żółte kartki Frank Adu Kwame, a to jeszcze nie wszystkie kłopoty w kadrze „Górali”. Kilku zawodników zmaga się z przeziębieniem, a wśród nich jest Piotr Tomasik, który na lewej obronie ma zastąpić piłkarza z Ghany. Grypa dopadła również Leszka Ojrzyńskiego, przez co w czwartek trening poprowadzili jego asystenci.

Jedyną pozytywną informacją dla bielskich kibiców jest powrót do zdrowia Adama Dei, który w wyjściowej jedenastce ma zastąpić słabo spisującego się Artura Lenartowskiego. Pod Klimczokiem ściskają kciuki za Tomasika, bo jeśli choroba uniemożliwi mu występ, Ojrzyński będzie musiał dokonać eksperymentu na lewej obronie. Wiadomo, że będzie do niego zmuszony trener Mariusz Rumak, bo z powodu przekroczenia limitu kartek do Bielska-Białej nie pojechał były piłkarz Podbeskidzia, Sebastian Ziajka. Pod jego nieobecność na lewą stronę defensywy powędruje nominalny stoper Samuel Araujo lub najbardziej uniwersalny piłkarz Zawiszy, Jakub Wójcicki.

Piłkarze Podbeskidzia przystępują do pojedynku z Zawiszą mając komfort psychiczny – w tym sezonie zarówno w lidze (1:2) jak i Pucharze Polski (0:2) okazywali się lepsi od bydgoszczan, ale Ojrzyński przestrzega swoich zawodników przed lekceważeniem rywala. - Niech sobie przypomną, gdy sami byli na dnie tabeli i wyszli z tego. Każda drużyna, dopóki ma szansę, będzie walczyła – twierdzi trener Podbeskidzia. Rzeczywiście, dwa lata temu po 18 kolejkach bielszczanie byli w bliźniaczej sytuacji. Mieli na swoim koncie 10 punktów (Zawisza uzbierał teraz 9), a mimo tego utrzymali się w Ekstraklasie. I nie potrzebowali do tego reformy rozgrywek, w której dziś w Bydgoszczy widzi się jedyną deskę ratunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24