Podsumowanie 27. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Karol Kurzępa
Czwarta od końca kolejka, istotne rozstrzygnięcia, kilka ładnych bramek, niespodzianki, zaledwie jedno zwycięstwo gospodarzy i tylko jeden mecz bez gola. Kto bliżej zaszczytów i euforii, a komu przyszłość rysuje się w szarych barwach? Przyjrzyjmy się temu, co działo się w miniony weekend na rodzimych boiskach.

Cracovia – Widzew Łódź 0:0. Cracovia zrobi wszystko żeby spaść z Ekstraklasy

Cracovia w żaden sposób nie chce się utrzymać. Rywale starają się pomóc, ale na nic się to zdaje wobec postawy podopiecznych Tomasza Kafarskiego. Piątkowy mecz był dla „Pasów” jak najbardziej do wygrania. Krakowscy kibice zostali uraczeni jednym z najnudniejszych i najsłabszych spotkań obecnego sezonu. Pierwszy celny strzał? Po godzinie „gry”. Tak oto dzielnie zespól z ulicy Kałuży walczy o ligowy byt. Piłkę meczową na głowie miał Bartłomiej Grzelak, ale fatalnie przestrzelił. Remis nic nie daje „Pasom”, którzy po tej kolejce do bezpiecznego miejsca nadal tracą 4 punkty. Za tydzień wyjazdowe derby z Wisłą, potem do Krakowa przyjeżdża Ruch. Już tylko cud może uratować Cracovię.

Piłkarze Widzewa byli w piątek współautorami „widowiska” na krakowskim stadionie. Pewne utrzymanie i miejsce w środku tabeli nie są żadnym wytłumaczeniem. Trener łodzian, Radosław Mroczkowski powiedział, iż w tym meczu „nie można się było cieszyć z jakości gry”. No raczej. Szanujcie kibiców, ludzi, którzy płacą pieniądze żeby patrzeć na to co się wyprawia na murawie. A trzeba przyznać, że takich było na stadionie Cracovii całkiem sporo, całe 7 270. Do końca rozgrywek jeszcze trzy mecze, w których Widzew spotka się z walczącą o utrzymanie Lechią oraz bijącymi się o europejskie puchary Koroną i Lechem. Nie będzie to spacerek, taki jak ten z piątku.

Polonia Warszawa – Ruch Chorzów 0:1. JW odchodzi, Ruch nie odpuszcza liderowi

Chimeryczna gra gospodarzy w piątkowym meczu pozbawia ten zespół szans na tytuł Mistrza Polski. Trenerowi Michniewiczowi mina wybuchła w rękach na własnym stadionie, na oczach sfrustrowanego Józefa Wojciechowskiego. Ostatecznie właściciel się obraził oraz stwierdził, że wycofuje się z finansowania Polonii. JW straszył odejściem już niejednokrotnie, ale jakimś cudem zawsze zostawał przy stołecznym klubie, dlatego też nie wszyscy biorą jego słowa na poważnie. Warszawianie dali się wyprzedzić Lechowi, z którym w następnej kolejce zmierzą się przy Bułgarskiej w Poznaniu. Następnie na Konwiktorską przyjedzie świetnie punktujące Zagłębie Lubin. Ciężko wierzyć w dobre wyniki w tych spotkaniach, a tylko takie pozwoliłyby „Czarnym Koszulom” jeszcze powalczyć o europejskie puchary.

Ruch Chorzów nie odpuszcza warszawskiej Legii w walce o mistrzostwo. Mimo niedawnej porażki na Łazienkowskiej „Niebiescy” nadal depczą po piętach „Wojskowym”. W piątek swoją wartość, nie pierwszy raz zresztą, potwierdził Marek Zieńczuk. Pomocnik świetnie podawał przy golu Żeljko Djokicia , notując tym samym 6 asystę w sezonie. Największym atutem ekipy Waldemara Fornalika w walce o „majstra” jest teraz terminarz. W trzech ostatnich kolejkach Ruch mierzy się z trzema absolutnie najsłabszymi zespołami ekstraklasy. Chorzowianie muszą wytrzymać presję i liczyć na choćby jedno, minimalne potknięcie Legii. A patrząc na obecną formę „Legionistów” jest to jak najbardziej prawdopodobne.

Legia – Lech 0:1. Bezbarwny lider pokonany w kiepskim szlagierze kolejki

Polski „klasyk” był widowiskiem na miernym poziomie i zbyt dobrej reklamy produktowi jakim jest Ekstraklasa nie zrobił. Który to już raz w tym sezonie hit kolejki rozczarował swoim poziomem? Przynajmniej z dobrej strony pokazał się w nim, Rudniew – autor zwycięskiej bramki dla gości, który z trybun był obserwowany przez wysłanników niemieckiego HSV. „Kolejorz” wygrał ligowe starcie w Warszawie po raz pierwszy od czterech lat i przedłużył dzięki temu swoją passę bez porażki do sześciu spotkań. Puchary są dla poznaniaków na wyciągnięcie ręki.

Legia zawiodła na całej linii, choć szkoleniowiec stołecznego zespołu, Maciej Skorża twierdził po meczu, że jego podopieczni zagrali jedno z lepszych spotkań w trakcie rundy. Jeżeli to były dobre zawody w wykonaniu „Wojskowych” to aż strach pomyśleć jak w mniemaniu 40-letniego trenera wyglądałyby te złe. Tyle tylko, że nadal wszystko zależy wyłącznie od samych legionistów i jeśli wygrają oni trzy pozostałe do końca sezonu potyczki, to sięgną po tytuł. Patrząc na terminarz, to powinno im się to udać, aczkolwiek z taką grą o punkty łatwo nie będzie.

Jagiellonia – Górnik 2:1. Niezawodny „Franek”

Ikona białostockiego klubu zapewniła drużynie komplet oczek w sobotnim starciu z Górnikiem swoimi dwoma golami. „Jaga” po raz kolejny pokazała, że na swoim stadionie jest zdecydowanie lepszym zespołem niż w delegacjach, a Frankowski udowodnił, że należy mu się nowy kontrakt. Jednak włodarze póki co milczą na temat przedłużenia umowy z napastnikiem. Kibice „Żółto-czerwonych” przez całe spotkanie nawoływali działaczy to zmiany tego stanu rzeczy. O tym co dalej z „łowcą bramek” przekonamy się niebawem.

Górnik o utrzymanie w lidze martwić się nie musi, dlatego też w meczu o przysłowiową „pietruszkę” zbytnio się nie starał. Podopieczni Adama Nawałki mogli sobie pozwolić na tą porażkę. W Zabrzu powoli myśli się już o przyszłym sezonie i budowie perspektywicznej drużyny, która będzie w niedalekiej przyszłości cieszyć sympatyków czternastokrotnych mistrzów Polski na nowym stadionie. Jednym z zawodników, który może być częścią tego zespołu jest Arkadiusz Milik, który w sobotę strzelił trzeciego w tym sezonie gola w Ekstraklasie. Trzeba się temu chłopakowi przyglądać uważnie.

Podbeskidzie – Wisła 1:3. Strzelanina w ostatnim kwadransie

Długo wydawało się, że w tym meczu będzie bezbramkowy remis, tymczasem w ciągu końcowych 15 minut spotkania padły aż cztery gole. Goście zagrali solidne zawody i udało im się zrewanżować za jesienną porażkę przy Reymonta. Trenera Michała Probierza i fanów „Białej gwiazdy” cieszy także powrót na boisko Radosława Sobolewskiego, który wystąpił w klubowych barwach pierwszy raz od października zeszłego roku. Wiślacy wciąż deklarują, że walczą o europejskie puchary, jednak szanse na to są iluzoryczne. Za to niewątpliwą satysfakcję obrońcom tytułu sprawi wbicie gwoździa do trumny Cracovii, jakim byłoby zwycięstwo w derbach w następnej serii spotkań.

Podbeskidzie, odkąd pokonało 24 marca w Gdańsku Lechię i praktycznie zapewniło sobie utrzymanie, zdołało uzbierać zaledwie punkt w następnych czterech kolejkach. Nie zanosi się też na to by bielszczanie namieszali w czekających ich starciach z Górnikiem i Lechem (wyjazdy) oraz konfrontacją u siebie z Polonią w ostatnim meczu sezonu. Szkoleniowiec „Górali” aktualnie testuje zawodników pod względem przydatności w zespole na kolejne rozgrywki. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że drugi sezon dla beniaminka jest zawsze trudniejszy.

Zagłębie – GKS 1:1. Punkcik rzutem na taśmę

„Miedziowi” w doliczonym czasie gry zdołali wydrzeć gościom zwycięstwo i zapewnić sobie satysfakcjonujący ich remis. Brawa za determinację i walkę do samego końca. To już ósmy mecz bez porażki ekipy prowadzonej przez Pavla Hapala. Cel, jakim było utrzymanie został zrealizowany w przyzwoitym, choć nie rzucającym na kolana stylu. Zagłębie już szykuje się na następną kolejkę, w której zagrają we Wrocławiu ze Śląskiem. Lubinianom marzy się rewanż za derbową porażkę jesienią 1:5. W wypadku wygranej raczej pogrzebaliby resztki marzeń wrocławian o tytule.

Na słowa uznania zasługuje Grzegorz Baran, który strzelił pięknego gola, czym zrehabilitował się nieco za niewykorzystany rzut karny we Wrocławiu. GKS był bliski wyjechania z Lubina z kompletem punktów i niemal pewnym zachowaniem ligowego bytu na kolejny sezon. Podopiecznym Kamila Kieresia zabrakło niewiele i wydaje się, że powinni oni uratować Ekstraklasę w jednym z następnych starć. Bełchatowian czeka teraz konfrontacja z Koroną, a w ostatnich dwóch kolejkach „Torfiorze” zmierzą się z potencjalnymi pierwszoligowcami – ŁKS-em i Cracovią.

Lechia – Śląsk 1:1. Remis, którego nikt nie chciał

Piłkarze Śląska znali wynik z Łazienkowskiej i stali w niedziele przed szansą na zrównanie się punktowo z Legią. Jednak mistrzowie jesieni po raz kolejny nie sprostali zadaniu. Wrocławianie nadal są cieniem samych siebie z poprzedniej rundy. Po meczu w Gdańsku powinni się cieszyć, że udało im się wywalczyć choć punkt, zwłaszcza, że ekipa druga drużyna poprzedniego sezonu przez większą część spotkania grała w osłabieniu po kartce dla Sochy. Gdyby nie świetnie spisujący się w bramce Kelemen, to przyjezdni wróciliby do siebie z niczym. Podopieczni Oresta Lenczyka chyba nie wierzą już w to, że mogą sięgnąć po tytuł po tak słabej wiośnie.

Lechia nadal nie potrafi odczarować PGE Areny. Gdańszczanie nie wygrali tam od listopada. Wczorajsze starcie to już szóste z rzędu zawody bez zwycięstwa u siebie. Czy tak żenująca postawa przed własną publicznością zaprowadzi „Biało-zielonych” do I. ligi? Na szczęście dla lechistów (póki co) są w Ekstraklasie jeszcze gorsi od nich. Nie zmienia to jednak faktu, że to fatalny sezon dla klubu. Kalendarz najbliższych gier drużyna z Pomorza ma trudny. Jeśli bezpośredni rywale w walce o utrzymanie (jakimś cudem) zapunktują w najbliższych kolejkach to może skończyć się to dla podopiecznych Janasa dramatycznie.

ŁKS – Korona 0:2. Pożegnanie z ligą niebawem?

Ewentualna wygrana mogła przedłużyć nadzieje przy Alei Unii na pozostanie w Ekstraklasie. Porażka tę perspektywę oddaliła. Ełkaesiacy są coraz bliżej spadku. Teraz karty w walce o utrzymanie rozdaje… chorzowski Ruch, który przetestuje wszystkie zespoły z dna tabeli w trzech ostatnich kolejkach a zacznie już w sobotę właśnie od łodzian. ŁKS może i walczył w swoim starciu bardziej zażarcie niż Cracovia z Widzewem, ale przy braku skuteczności nie było mowy o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Piotrowi Świerczewskiemu może nie udać się uratowanie ostatniego klubu w jego zawodniczej karierze.

Kielczanie, dzięki temu zwycięstwu nie tracą kontaktu z czołówką i nadal zachowują szansę na europejskie puchary. Na rozstrzygnięcie tego meczu na swoją korzyść „złocisto-krwistym” wystarczył kwadrans. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zwyciężyli po raz dwunasty w sezonie i na daną chwilę mają tylko cztery oczka straty do liderującej Legii, z którą w dodatku zmierzą się w ostatniej kolejce. Czy „Scyzorom” uda się sensacyjnie zakończyć rozgrywki w strefie medalowej? Zobaczymy.

Do mety rozgrywek coraz bliżej!

Już tylko trzy kolejki dzielą nas od odpowiedzi na nurtujące wszystkich sympatyków futbolu w kraju pytania: kto będzie mistrzem, komu puchary i kto spadnie z ligi? Degradacji bliskie są Cracovia i ŁKS, stawce przewodzi słabo dysponowana Legia, na tę chwilę na podium są także Ruch i Śląsk. Czy ten stan rzeczy ulegnie zmianie w najbliższy weekend dowiecie się Państwo z relacji w naszym portalu. A już jutro interesująco zapowiadający się finał Pucharu Polski!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24