Pojedynek Michniewicza z Ulatowskim, czyli od przyjaźni do wrogości

Paweł Stankiewicz / Dziennik Bałtycki
Dla piłkarzy Lechii i Jagiellonii ostatni tegoroczny mecz w piłkarskiej ekstraklasie jest o szalenie ważną stawkę: trzy punkty do ligowej tabeli i nieco spokojniejszą zimę. Bardziej ambicjonalnie do tego spotkania z pewnością podchodzą trenerzy - Rafał Ulatowski i Czesław Michniewicz, którzy nie pałają do siebie sympatią.

Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok - relacja NA ŻYWO od 17 w Ekstraklasa.net!

Bardziej ambicjonalnie do tego spotkania z pewnością podchodzą trenerzy - Rafał Ulatowski i Czesław Michniewicz, którzy nie pałają do siebie sympatią, choć jeszcze kilka lat temu byli przyjaciółmi. Dzisiaj raczej można się zastanawiać, czy obydwu panów będzie stać na to, aby po meczu podać sobie ręce.

Usunął numer telefonu

Ulatowski przypomina, że po powrocie do Polski z Islandii pracował z Michniewiczem w Lechu Poznań, a potem w Zagłębiu Lubin. A Michniewicz? Czuje się zdradzony i oszukany przez dawnego kolegę oraz współpracownika i dziś o Rafale Ulatowskim nie chce się wypowiadać. Podobno w ogóle usunął jego numer telefonu.
Trener Lechii kilka lat spędził na Islandii. Do Polski wrócił w 2005 roku, kiedy to Czesław Michniewicz szukał zaufanego asystenta do Lecha Poznań. Znali się ze studiów w Gdańsku oraz wspólnej gry w Bałtyku Gdynia. Po odejściu z Lecha Michniewicz został trenerem Zagłębia Lubin, a do współpracy zaprosił Ulatowskiego. I właśnie tam zaczęły psuć się relacje między nimi. Efekt był taki, że Michniewicz został zwolniony z Lubina za słabe wyniki, a jego miejsce zajął... Ulatowski. Nie byłoby w tym nic szczególnego, bo nieraz drugi trener obejmuje zespół po swoim poprzedniku. Chociaż akurat w Lechii, kiedy zwolniony został Tomasz Kafarski, to i Jerzy Cyrak, jego asystent, zrezygnował z dalszej pracy z biało-zielonymi. Ulatowski przejął pracę nad zespołem z Lubina i nawet zadedykował zwycięstwo Michniewiczowi. Aktualny szkoleniowiec biało-zielonych, pracując później jako asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji, pozytywnie wypowiadał się o Michniewiczu. - O Czesławie będę się wypowiadał tylko ciepło. Wierzę, że znowu się kiedyś spotkamy i podamy sobie ręce - mówił wtedy Ulatowski.

Pamiętliwi szkoleniowcy

Michniewicz jednak nie uwierzył w szczerość tych słów, tym bardziej że docierały do niego informacje, że Ulatowski już od jakiegoś czasu planował przejęcie stanowiska pierwszego trenera. W to Michniewicz uwierzył. Tak oto przyjaźń przerodziła się we wrogość. I choć minęło kilka lat, to obydwaj panowie na pewno wszystko pamiętają i będą starali się maksymalnie zmobilizować swoich piłkarzy. Dla obu trenerów to nie jest jedynie gra o ligowe punkty, ale o prestiż.
Zarówno Ulatowski, jak i Michniewicz mają jednak swoje problemy przed niedzielnym meczem. I Lechia, i Jagiellonia zawodzą, więc mówi się o meczu dwóch zespołów, które są w kryzysie. Na razie lepsza w tabeli o dwa punkty jest Jagiellonia, ale po meczu w Gdańsku wiele może się zmienić. Zresztą piłkarze obu zespołów nie ukrywają, że to dla nich bardzo ważny mecz i muszą sięgnąć po komplet punktów.

- Jeśli po meczu z Jagiellonią nadal będziemy mieć na koncie 17 punktów, to przed nami będzie bardzo ciężka wiosna. Zwycięstwo pozwoli nam nieco spokojniej przepracować okres zimowy - mówił po meczu z warszawską Polonią Łukasz Surma, kapitan biało-zielonych.

Problem w tym, że Lechia była bardzo krytykowana za trenera Tomasza Kafarskiego, ale teraz gra jeszcze gorzej. I do tego zaczęła tracić dużo goli. W 13 spotkaniach biało-zieloni stracili tylko osiem goli i mieli najlepszą defensywę w lidze, ale jednocześnie najgorszy atak. W ostatnich dwóch meczach gdańszczanie zdobyli wprawdzie dwa gole, ale trudno mówić o znacznej poprawie gry ofensywnej. Natomiast gorzej radzi sobie defensywa, a dowodem na to jest straconych sześć bramek w trzech ostatnich spotkaniach.

Zmiany na szpicy

Zmiany w składzie Lechii są nieuniknione. Choćby dlatego, że za cztery żółte kartki pauzować będzie Piotr Wiśniewski, a za czerwoną Tomasz Dawidowski.

Może lekiem na słabą grę obrońców będzie powrót do gry, po kontuzji, Krzysztofa Bąka. Jeszcze nie tak dawno trudno było wyobrazić sobie środek obrony bez tego piłkarza. Później jednak Bąk stracił miejsce w składzie. Defensywa Lechii zawodzi w ostatnich meczach, dużo błędów popełniają Luka Vućko, Sergejs Kożans, Rafał Janicki i Vytautas Andriuskevicius. Może zatem warto postawić na doświadczonego Bąka w meczu przeciwko Jagiellonii.

W przodzie do składu może wrócić Fred Benson. Ewentualnie na środek ataku przesunięty zostanie Josip Tadić. Miejsce na skrzydle od początku spotkania mógłby zająć Ivans Lukjanovs, który z Polonią zagrał tylko w drugiej połowie. Łotysz jednak wrócił do gry po kontuzji. Lukjanovs nie strzela zbyt wielu goli dla Lechii, ale akurat lubi grać przeciwko Jagiellonii. W drugiej kolejce sezonu biało-zieloni przegrali w Białymstoku 1:2, a gola strzelił właśnie popularny "Wania". Z kolei wiosną w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski drużyna z Gdańska zremisowała na wyjeździe z Jagiellonią 1:1 i też do siatki trafił Lukjanovs.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24