Polscy trenerzy na zagraniczne staże muszą jeździć na własną rękę

Leszek Jaźwiecki / Dziennik Zachodni
Kilka dni temu ze stażu w Anderlechcie Bruksela wrócił trener Podbeskidzia Bielsko-Biała Robert Kasperczyk. Szkoleniowiec beniaminka ekstraklasy miał okazję z bliska przyjrzeć się treningom prowadzonym przez Ariela Jacobsa, a także zobaczyć, jak funkcjonuje jeden z najlepszych europejskich klubów.

Zagłosuj w plebiscycie na najlepszą jedenastkę rundy jesiennej w Ekstraklasie i 1. lidze!

- Brałem udział w treningach, nawet tych zamkniętych, mogłem zobaczyć, jak działa i funkcjonuje ten klub od wewnątrz i muszę przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem - dzieli się spostrzeżeniami z tygodniowego pobytu w Anderlechcie szkoleniowiec Podbeskidzia. - Sposób prowadzenia zajęć jest nawet podobny, kosmosem dla nas jest baza. Anderlecht korzysta nie tylko z boisk na stadionie Heysel, ale także z 10 płyt w swoim ośrodku w Neepede.

Wyjazd do Belgii trenera Kasperczyka był możliwy dzięki pomocy grającego w belgijskim klubie 30-letniego reprezentanta Polski Marcina Wasilewskiego.
- Gdyby nie Marcin, nie miałbym tam czego szukać - dodaje trener Podbeskidzia. - Znam "Wasyla" jeszcze z czasów, kiedy prowadziłem go w Hutniku Kraków. Zielone światło w swobodnym poruszaniu się po obiekcie miałem także dzięki przychylności menedżera Jose Garcii i głównego szkoleniowca "Fiołków". Trener Jacobs, który włada pięcioma językami, prowadzi odprawę najpierw po francusku, a potem po angielsku. Mnie się też czasami zdarza użyć dwóch: polskiego i łaciny - śmieje się trener Kasperczyk.

Wyjazdy na zagraniczne staże polskich trenerów nie są obowiązkowe, ale jak podkreśla Jerzy Engel, członek Wydziału Szkolenia Polskiego Związku Piłki Nożnej, są niezbędne do uzyskania licencji UEFA PRO.

- Dla nas to przede wszystkim możliwość podpatrzenia, jak funkcjonują duże piłkarskie firmy - uważa Ryszard Wieczorek, który przebywał na stażu w VfB Bochum. - Ważne, żeby taki staż był załatwiony od A do Z. Musi być bezpośredni kontakt z pierwszym trenerem, ważne jest także poznanie infrastruktury, organizacji treningów, możliwość filmowania i korzystania z materiałów - wylicza były trener m.in. Odry Wodzisław i Górnika Zabrze.

Trener Wieczorek po powrocie z Bochum swoje obserwacje zamieścił w kwartalniku "Trener". Wtedy to było obligatoryjne, teraz robi się to rzadko, na prośbę Wydziału Szkolenia PZPN.

Wyjazd do klubu Bundesligi Wieczorek w całości pokrył sobie sam. PZPN nie finansuje zagranicznego stażu, ba, nawet nie pomaga w jego organizacji. - Jadąc do Bochum miałem jedynie pisemne poparcie naszej centrali - wspomina szkoleniowiec Energetyka ROW Rybnik. - Natomiast kilkudniowy rekonesans w Realu Madryt umożliwił mi grający wówczas w drużynie Królewskich Jerzy Dudek - dodaje Wieczorek.

Polscy trenerzy za granicę wyjeżdżają chętnie. Prowadzący obecnie Piasta Gliwice Marcin Brosz podnosił swoje kwalifikacje w Borussii Dortmund, były szkoleniowiec Polonii Bytom Jurij Szatałow poznał od wewnątrz, jak funkcjonuje Tottenham Londyn. Adama Nawałkę, trenera Górnika Zabrze, od wielu lat fascynuje włoski futbol. Dwa lata temu odbył staż w Udinese, rok temu w Empoli, a kilka dni temu wrócił z Catanii.

- Na pewno nie był to zmarnowany czas - podkreśla Kasperczyk. - Człowiek nie jest doskonały, tym bardziej trener, dlatego jeździmy tam po naukę.

A my czekamy na czasy, gdy polscy trenerzy nie pojadą do wielkich klubów na staż, tylko do pracy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24