Polski komentator - zawód specjalnej troski

Maciek Jakubski
Dariusz Szpakowski
Dariusz Szpakowski Polskapresse
Oglądam mecz Cordoba - Real Madryt. Jest 40. minuta, a komentator zdążył na antenie opowiedzieć życiorys każdego z zawodników Cordoby, prezesa klubu, a nawet niektórych pracowników. Nie wspominam o historii Cordoby, bo o tym dowiedziałem się w trakcie pierwszego kwadransa. Zmęczony, wyłączam telewizor.

Są różne szkoły komentowania piłkarskich spotkań. Mam wrażenie, że polska szkoła stara się nieudolnie naśladować południowców. Wiadomo, komentatorzy z Ameryki Południowej czy południa Europy są żywiołowi, rozkrzyczani, a przy tym dysponują niesamowitą wiedzą. Polacy też lubią gadać do mikrofonu, popisywać się wiedzą z Wikipedii. Oczywiście, chwała im za odrobienie zadania domowego, choć wolałbym, aby to co słyszę było ciekawsze i przynajmniej sprawdzone. Co do tego pierwszego, to najlepszym przykładem jest Maciej Murawski, który potrafi urządzić 90-minutowy monolog na temat niczego. Jeśli chodzi o sprawdzanie informacji, to też nie zawsze źródła są wiarygodne. Oglądam mecz Arsenalu. Pech polega na tym, że w Hiszpanii w ten dzień jest prima aprillis i Grzegorz Krychowiak zażartował sobie z przejścia do ligi angielskiej. I co? Przez całą pierwszą połowę para komentatorów zastanawiała się do jakiego klubu zawita Krychowiak i dlaczego to będzie Arsenal? A może Tottenham? Dopiero w przerwie ktoś litościwie podsuwa panom kartkę z wyjaśnieniem sytuacji.

Jak słabi są polscy komentatorzy i eksperci przekonałem się jednak podczas Mundialu w Brazylii. Część spotkań widziałem w naszej telewizji, większość jednak w niemieckiej. Różnica kolosalna. Już samo studio przedmeczowe wygląda zupełnie inaczej. W polskiej TV prawdziwy Wysyp Żywych Trupów. Jak nie eksperci wyciągnięci z cmentarza dla zasłużonych trenerów, którzy ostatnio mecz na żywo widzieli w latach 80-tych, to byli piłkarze, którzy niekoniecznie powinni wypowiadać się w telewizji. Jakby tego było mało, to celebryci, którzy nawet nie wiedzą, że piłka jest okrągła, a bramki są dwie, ale mimo to mogą z siebie zrobić idiotów na wizji. Ot, chociażby pulchna blondyneczka, ponoć piosenkarka, która pytana komu kibicuje, odpowiada "Cristiano Ronaldo, bo jest taki ładny. Hehehe". Wątpię, by nawet piłkarz polskiej pierwszej ligi zwrócił uwagę na takiego bazyla, ale dziewczę może pomarzyć w telewizji publicznej, bo kto głupiemu zabroni?

W trakcie meczu w naszej telewizji słowotok. Pan Darek wali "szpaki" jeden za drugim, a tzw. ekspert za mikrofonem tylko mu wtóruje. Gadka-szmatka trwa nawet, gdy na boisku nic się nie dzieje. Gadają, byle gadać, co tylko ślina na język przyniesie. Nieważne, że tempo gry przypomina szachy, komentatorzy zawsze wykorzystują to, by opowiedzieć o przodkach piłkarza z Argentyny, którego praprapradziadek był polskim emigrantem. A ten Holender to kiedyś grał z Polakiem w jedynym klubie. Informacje z pierwszej ręki bez których porządnych kibic nie może się obejść!

Jak to wyglądało w niemieckiej telewizji? Ekspertami w studiu byli na zmianę Oliver Kahn i Mehmet Scholl. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakim gadułą, a nade wszystko przesympatycznym człowiekiem jest Kahn albo jaką wiedzą dysponuje Scholl. Obaj w przeciwieństwie do naszych ekspertów mają czym się pochwalić na arenie międzynarodowej. Kiedy Radek Majdan może najwyżej opowiedzieć jak to jest zawalić awans do Ligi Mistrzów, to Oliver Kahn mógłby uraczyć nas historią jak to jest wygrać Ligę Mistrzów. Były bramkarz reprezentacji Niemiec sypie dowcipami i anegdotami jak z rękawa, nasi eksperci prześcigają się w drętwych, nietrafnych analizach.

Inaczej ogląda się mecz. Niemieccy komentatorzy odzywają się tylko w naprawdę kluczowych momentach. Nawet jeśli to oznacza, że usłyszę komentarz przy dwóch, trzech okazjach. Po kilku meczach stwierdziłem, że brak komentarza w zasadzie mi nie przeszkadza. Ba, nawet jest zbawczy. Nie koncentruję się na słuchaniu głupot, czy kwiecistym opisywaniu tego, co widzę, tylko oglądam mecz. Właśnie. Oglądam, a nie słucham. To nie jest cholerne Studio S-13 w Polskim Radio, tylko transmisja meczu w telewizji. Komentator nie musi mnie bez przerwy informować kto jest przy piłce, gdy gra toczy się w środku pola i nic się nie dzieje. Nie muszę słuchać, że XYZ za chwilę wyrzuci piłkę z autu, a jego wyrzuty nijak się mają do wyrzutów ZYX, który wyrzuca hen daleko. Nie obchodzi mnie to, przecież sam to widzę. Podobnie jak wiele innych rzeczy. Ślepy nie jestem. A czy ktoś jest wychowankiem Iskry Pasikurowice, a ktoś inny zaczynał w trampkarzach z Ramseyem? Też mam w tyłku. CHCĘ OGLĄDAĆ MECZ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24