Premier League w pigułce: Sędziowie narozrabiali (cz. 8)

Filip Błajet
John Moss sędziował, jakby miał na imię Kate, Wenger znowu pokazuje swoją frustrację, a Sergio Aguero zgłasza kandydaturę na najlepszego piłkarza sezonu. Niezwykle emocjonująca 8. kolejka Premier League za nami!

Moss made a mess

John Moss narobił w sobotnie popołudnie niesamowitego bałaganu. Najpierw podyktował karnego za faul Lameli na Lampardzie, którego tak naprawdę nie było, a Aguero pewnie uderzył obok bezradnego Llorisa, dając prowadzenie gospodarzom. Inna sprawa, że Lamps zrobił wszystko z należytą gracją, dzięki czemu dał nienagannego nura w polu karnym i utrudnił arbitrowi zadanie. Jak jednak później angielski sędzia dopatrzył się faulu Demichelisa w strefie bramkowej City, skoro Soldado, który rzeczywiście był przewracany, upadł co najmniej metr przed polem karnym The Citzens? Tego nie wie nikt. Jeśli do tego dodamy błędnie podyktowany rzut karny przeciwko Swansea i nieodgwizdanie faulu Diame na Flaminim przy golu na 1:1 dla Hull, to postawa sędziów w tej rundzie spotkań przedstawia nam się w bardzo niekorzystnym świetle. Co komu po goal line technology, skoro wynik meczu można wypaczyć na kilka innych sposobów?

Aguero jeździ karetą

Argentyńczyk jest w niesamowitym gazie. Llorisa pokonał czterokrotnie, a spokojnie mógł zdobyć jeszcze trzy trafienia więcej. Piekielnie szybki, obdarzony znakomitym dryblingiem i precyzyjnym uderzeniem z obu nóg. Pochettino nazwał go Mozartem futbolu, a Pellegrini zaliczył Aguero do czwórki najlepszych napastników świata i ciężko się z nimi nie zgodzić. Napastnik The Citizens mógłby być godnym rywalem Diego Costy w walce o koronę króla strzelców, jeśli tylko będzie zdrowy, a w jego przypadku to spore zastrzeżenie. Snajper z Ameryki Południowej w ubiegłym sezonie rozegrał tylko 23 ligowe mecze i jeśli chce podjąć walkę o tytuł najlepszego napastnika Premier League, to wypadałoby rozegrać kilka spotkań więcej. Póki co Argentyńczyk został najlepszym strzelcem Manchesteru City w erze Premier League, a przy okazji jest najlepszy w historii angielskiej ekstraklasy, jeśli chodzi o przelicznik goli na minutę.

Balo jak Suarez

Mario Balotelli miał zastąpić Suareza i robi to wręcz wybornie. Urugwajczyk nie zdobył w tym sezonie jeszcze żadnego ligowego gola, więc Włoch nie pozostaje mu dłużny i również chwali się zerowym dorobkiem po stronie strzelonych bramek. Problem w tym, że nowy gwiazdor Barcelony ciągle pauzuje za ugryzienie Chielliniego, a Super Mario po prostu marnuje okazję za okazją. W niedzielny wieczór błysnął szczególnie, gdy z kilku metrów przeniósł piłkę nad pustą bramką. Cierpliwość fanów The Reds powoli się kończy, ciekawe kiedy skończy się ona w przypadku Brendana Rodgersa. Włoski snajper jeszcze pod jednym względem przypomina Suareza – to właśnie Balo prowadzi w klasyfikacji strzałów na mecz. Jak na razie były napastnik Milanu oddawał średnio 5 strzałów na mecz, co dało mu już 30 uderzeń w kierunku bramek przeciwników. Dla porównania Diego Costa zdobył 9 bramek, tylko 22-krotnie kopiąc na bramkę rywali. Oj Mario, Mario, co z Ciebie wyrośnie?

Jeszcze Święci nie zginęli

Wydaje się, że Liverpool kupił z Southampton nie tych zawodników. Zamiast Lallany i Lambert Rodgers powinien pomyśleć o sprowadzeniu Tadicia i Graziano Pelle. Serb już po 8 meczach ma więcej asysty niż były kapitan Świętych zanotował w całym ubiegłym sezonie. Z kolei włoski snajper ma na koncie już 6 trafień, podczas gdy snajper The Reds ani razu nie trafił jeszcze do siatki. W dużej mierze to dzięki wspominanej dwójce ściągniętej z Eredivisie ekipa Koemana znajduje się w czubie tabeli. To również oni byli głównymi architektami 8:0 nad Sunderlandem, co jest rekordowym zwycięstwem Southampton w Premier League. Mecz był popisem podopiecznych holenderskiego szkoleniowca, którzy pozostawili Czarnym Kotom czarną rozpacz. Przy okazji zawodnicy Świętych mocnym akcentem przypieczętowali nagrody dla Pelle i Koemana za najlepszego piłkarza i najlepszego menadżera września.

Arsene nerwusek

Zupełnie inne nastroje panują z kolei w północnym Londynie na Emirates, gdzie zrobiło się bardzo nerwowo. Wenger wściekł się na sędziego (słusznie), na dziennikarkę przeprowadzającą z nim pomeczową rozmowę (też trochę słusznie) i przy okazji zakazał zawodnikom udzielania wywiadów. Abstrahując już od humorów Francuza i błędów sędziowskich, Arsenal traci do Chelsea 11 punktów po 8 kolejkach, czego fani Kanonierów nie przewidywali nawet w najgorszych koszmarach. – Nie znaleźliśmy odpowiednich kandydatów – takie tłumaczenia doświadczonego szkoleniowca już raczej nikogo nie przekonuje, szczególnie gdy ogląda się Nacho Monreala w środku defensywy. Jak na razie praktycznie jedynym światełkiem w tunelu jest forma Alexisa Sancheza, który praktycznie w pojedynkę zapewnił The Gunners punkt w starciu z Hull. Jeśli ekipa z Emirates Stadium nie wygra z Anderlechetem i Burnley, to zrobi się naprawdę nerwowo…

obserwuj autora na twitterze: filipmfn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24