Premier League w pigułce: Wielki Harry Kane (cz. 24)

Filip Błajet
Tottenham niespodziewanie został królem zimowego okienka, nikt już nie wie dokąd zmierza Manchester United, a derby Liverpoolu zanudziłyby nawet Kenny'ego Dalglisha. Podsumowanie 24. kolejki Premier League!

Najlepszy transfer zimowego okienka

Takim było z pewnością przedłużenie kontraktu z Harrym Kane’m. Anglik pozostanie w Tottenhamie do 2020 roku, a być może i o wiele dłużej, bo przecież ponoć kocha ten klub, a kibice kochają jego. Ostatnia forma młodego snajpera jest niesamowita – dwa gole w swoim pierwszym North London Derby i dublet z West Bromem. Roy Hodgson z trybuny honorowej obserwował poczynania 21-latka i jeśli nie powoła Kane’a, to powinien natychmiast zostać zwolniony. To obecnie zdecydowanie najlepszy angielski zawodnik Premier League i piłkarz, który może zostać legendą Kogutów. O ile tylko zechce i żaden Manchester ani Real nie namiesza mu w głowie. Swoimi golami reprezentant młodzieżowej reprezentacji Anglii zepsuł jubileusz Arsene’a Wengera, prowadzącego Arsenal w Premier League po raz 700. Tylko czy można się dziwić, skoro Oezil był znowu kompletnie niewidoczny w kreacji? Może i w starciach takich jak z Aston Villą nie widać braku Sancheza, ale mecze z czołówką wyraźnie pokazują zależność wyników Kanonierów od formy Chilijczyka.

Zła wiadomość dla Szczęsnego? Ospina bronił bardzo dobrze, choć wydaje się, że w kilku sytuacjach mógłby lepiej sparować piłkę do bok lub na korner…

Villa Park zdobyty

Aż ciężko w to uwierzyć, ale to było dopiero pierwsze zwycięstwo Jose Mourinho na tym stadionie. Mało tego, zwycięstwo wydarte Aston Villi z gardła. The Villans postawili strasznie trudne warunki gry i gdyby nie kapitalne uderzenie Ivanovicia, to mogli ugrać co najmniej oczko z liderem Premier League. O tym, jak ciężkie było to spotkanie, może świadczyć chociażby euforyczna radość The Special One po końcowym gwizdku. W ekipie coraz bardziej smutnego Paula Lamberta (jego 100 mecz jako menadżer Aston Villi, jego podopieczni strzelili aż 98 goli) wyróżniał się Carles Gil, który swoją kreatywnością i fantazją zjada na śniadanie pozostałych członków drużyny. W postawie Hiszpana fani z Birmingham mogą oczekiwać symptomów lepszego jutra, ale czy jedna jaskółka wiosnę uczyni? Jak wypadł nowy nabytek The Blues, Cuadrado? Blado, ale za to nakręcił Williana, który rozegrał kolejny świetny mecz, łącząc defensywę z ofensywą (asysta).

Nudne jak flaki z olejem

Takie właśnie były sobotnie derby Liverpoolu. Nie było ani krwi, ani potu, ani bramek, a łzy rozpaczy wylewać mogli jedynie kibice, że stracili pieniądze i czas na oglądanie tegoż karygodnego spektaklu. Martinez mówił nawet o fantastycznej postawie swojej drużynie, ale szybko zdał sobie sprawę ze swojej gafy i wspomniał coś o dyscyplinie taktycznej. Jedyne co może cieszyć menadżerów obu zespołów, to czyste konta (Mignolet już 9…). Inna sprawa, że np. taki Sakho bardzo się starał, aby Liverpool jednak jakiegoś gola stracił. Pozytywnym aspektem tego spotkania był właściwie tylko Jordon Ibe. Trudno nawet odpowiedzieć na pytanie, czy bardziej zaskakujący był występ młodzieńca od pierwszej minuty, czy to, że był najlepszy na boisku. Brawo dla Rodgersa, bo wykazał się nie ladą odwagą podejmując taką, a nie inną decyzję. Oby tylko Ibe nie stał się nowym Januzajem i po kilku dobrych spotkaniach nie zaczął się kopać po czole.

Quo Vadis van Gaal?

Ruchy personalne i taktyczne Holendra to coraz większa abstrakcja. Od Jonesa bijącego rzuty rożne, przez Di Marię biegającego bez ładu i składu nie na swojej pozycji, aż po wejście Chrisa Smallinga w ostatniej minucie remisowanego meczu. A progresu w grze Manchesteru United zanadto nie widać. Czerwone Diabły tak jak atakowały topornie, tak dalej topornie atakują i jedynie w defensywie widać więcej zorganizowania, a mniej indywidualnych błędów. Taka forma nie może jednak napawać fanów ekipy z Old Trafford optymizmem w walce o pierwszą czwórkę, o żadnym mistrzostwie nie wspominając. I niech nikomu, o ile w ogóle się zdarzy, nie zmydli oczu efektowna wygrana z Burnley. Czerwone Diabły z solidnymi zespołami, szczególnie na wyjeździe, wyglądają jak dzieci we mgle.

Tymczasem akcja #FreeHerrera trwa w najlepsze. Póki co Hiszpan oswaja się z brytyjskim klimatem marznąc co mecz na ławce rezerwowych.

2-0 to niebezpieczny wynik

Sean Dyche wie o tym aż za dobrze. The Clarets tracili w tym sezonie takie prowadzenie już trzykrotnie, a dwa razy zakończyło się to dla nich porażką. Dla równowagi w podobny sposób odebrali punkty mistrzom Anglii z Manchesteru, ale w ostatecznym rachunku to pewnie remis z West Bromem i porażka z Crystal Palace będzie bardziej decydująca w walce o utrzymanie. Jeśli ekipa z Burnley nie popracuje nad koncentracją, to widmo spadku może zajrzeć im w oczy. Z kolei West Brom Pulisa jest typową drużyna Pulisa. Świetny stałe fragmenty gry i niezła organizacja defensywy. Im dalej w sezon, tym gorzej będzie się grało z drużyną z The Hawthorns. Nowe Crystal Palace in progress.

obserwuj autora na twitterze: filipmfn

Fanpage: Spojrzenie z kanapy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24