Psycholog sportowy o mundialu: Najważniejszy jest każdy kolejny mecz [WYWIAD]

Wojciech Bąkowicz
Wojciech Bąkowicz
Jak wyjątkowość tegorocznego mundialu może wpłynąć na piłkarzy? Jak ci z kolei mogą sobie radzić z przytłaczającą – wydawałoby się – ich presją? Czy mogą wizualizować sobie kryzysowe momenty? Co sądzi o wypowiedzi Grzegorza Krychowiaka? O tym i nie tylko porozmawialiśmy z psychologiem sportowym, Kacprem Papiernikiem.

Śledzi Pan nastroje wokół kadry?
Kacper Papiernik, psycholog sportowy: – Oczywiście, cały czas. Nie ukrywam, że nastroje wokół naszej kadry są dość mieszane. Z jednej strony niektórzy wyrażają się pozytywnie wobec reprezentacji, ale nie brakuje też głosów mocno negatywnych. I chyba to te drugie obecnie przeważają. 

Może to mieć jakiś wpływ na samą kadrę? 
– Nie sądzę. Kadra skupia się przede wszystkim na tym, co dla niej najważniejsze. Chcą zrealizować swoje cele, które założyli wraz z trenerem i tym samym przygotować się jak najlepiej na nadchodzące mecze. Nastroje kibicowskie same w sobie nie powinny mieć znaczenia. 

A nie odnosi Pan wrażenia, że te nastroje są dzisiaj nieco inne niż w poprzednich latach? Ten sławetny balonik oczekiwań jest ciut mniejszych rozmiarów, a przez to prawdopodobieństwo jego pęknięcia jest mniejsze? 
– Zgadzam się. Faktycznie da się odczuć, że te oczekiwania są nieco mniejsze niż na poprzednich turniejach. Myślę, że wynika to z kilku rzeczy.

Na przykład?
– Jedną z nich jest atmosfera wokół reprezentacji, która nie sprzyja w pełni pozytywnemu nastawieniu przed turniejem. Druga sprawa, być może poszliśmy po rozum do głowy. Przestaliśmy pompować ten balonik oczekiwań, bo nie chcemy kolejnego przykrego rozczarowania. Pamiętam, że po turnieju we Francji wielu kibicom wydawało się, że nasza kadra musi w kolejnym turnieju dojść do strefy medalowej, a marzenia kończyły się na fazie grupowej. Warto też zauważyć, że w ostatnich latach nasza reprezentacja to trzech selekcjonerów. 

Brakowało stabilizacji?
– Dokładnie. Dzisiejszy kibic to widzi i zdaje sobie z tego sprawę. Jest też inny czynnik, o którym nie mówi się zbyt wiele: pora roku. Przecież mundial w listopadzie to ewenement. Dotychczas mistrzostwa świata kojarzyły nam się z okresem, kiedy więcej czasu spędzaliśmy na świeżym powietrzu. Obecnie mamy już minusowe temperatury i aura nie zachęca do opuszczania czterech ścian. Energia latem nas rozsadzała, dzisiaj mundial jest niczym następna ligowa kolejka. 

Brak większych oczekiwań może być atutem?
– Jak najbardziej. Dzięki temu pozwolimy kadrze pracować nad poszczególnymi aspektami gry i nie będziemy tworzyć sztucznej presji. Niejednokrotnie takie drużyny, wobec których nie mieliśmy większych oczekiwań, potem pozytywnie zaskakiwały. Głęboko wierzę, że i nas to spotka. Nie ma niczego złego w tym, by pozbyć się większych oczekiwań wynikowych, by uwaga zawodników skupiła się w ogromnej mierze na zadaniach, które sobie postawili przed turniejem. 

Ale czy w sporcie brak większych oczekiwań nie jest przypadkiem odbierany jako pewien objaw minimalizmu? Czy może jest to bardziej odbierane jako realistyczne podejście do tematu? Chciałbym tutaj nawiązać też do wypowiedzi Grzegorza Krychowiaka, który powiedział wprost, żebyśmy nie oczekiwali od kadry ładnej gry.
– Przypomnijmy sobie EURO 2016, które wygrała Portugalia. Tak zupełnie szczerze, czy styl gry Portugalczyków był miły dla oka? Nie wydaje mi się. Czy był skuteczny? Tutaj już można odpowiedzieć twierdząco. Dlatego warto zastanowić się, co ma być dla nas ważniejsze – przegrać w ładnym stylu czy może wygrać po brzydkim meczu? Wiadomo, miło jest wygrać w widowiskowym stylu, ale trzeba spojrzeć realistycznie. Ostatnia wypowiedź Grzegorza Krychowiaka bardzo mi się podobała. Powiedział otwarcie, co o tym sądzi. 

Choć zapewne zdawał sobie sprawę z tego, że nie zyska tą wypowiedzią aprobaty kibica. 
– Osobiście zaimponował mi odwagą. Taka wypowiedź była potrzebna, bo otworzyła kibicom oczy. Być może wcześniej niektórzy zdawali sobie z tego sprawę, że tak to wygląda, ale teraz nie mamy wątpliwości. Znamy w pewnym sensie priorytety kadry. Jedziemy tam, by grać efektywnie, a nie po to, aby grać ładnie. Niewykluczone, że sam Krychowiak swoją postawą pokazał, że jesteśmy pewni siebie, bo wiemy, na czym stoimy. Każdy pozytywny wynik będzie przekładał się na morale w drużynie. Szczególnie, jeśli ten pozytywny rezultat będzie wywalczony w bólach. To może wydawać się proste, ale im większa motywacja, tym większa szansa na zwycięstwo. Jak mawia klasyk – apetyt rośnie w miarę jedzenia. A kto wie, czy na mundialu ten styl ostatecznie się nie wyklaruje.

Wspomniał Pan o motywacji. Czy sama gra na mundialu może być wystarczającą motywacją? Czy może piłkarze potrzebują jakichś dodatkowych bodźców?
– Gra na mundialu jest jednym z największych marzeń dla każdego piłkarza. To olbrzymia nobilitacja. Tym bardziej, że te mistrzostwa nie są rozgrywane co roku, ale co cztery lata. Prestiż jest ogromny. Jestem przekonany, że sama nominacja i możliwość doświadczenia takiego momentu w życiu jest ogromną motywacją do pokazania całego potencjału sportowego. Oczywiście nie zapominajmy o innych ważnych bodźcach, jak wsparcie rodziców, przyjaciół, a także kibiców. Nawet rutyna treningowa, regularny sen czy odżywianie mają olbrzymi wpływ na komfort psychiczny przed i w trakcie takiego wydarzenia. 

Wspomniane przez Pana zwyczaje treningowe mogą być kluczowe?
– Dieta, sen, regeneracja, solidna rozgrzewka – cały wachlarz zachowań oraz rytuały, które sportowcy normalnie wykonują, to również pewne bodźce. Sportowcy czują, że te wszystkie wyrzeczenia i ciężka praca mają faktycznie sens. A to przekłada się na dodatkową motywację. 

A fakt, że to może być ostatni mundial dla niektórych piłkarzy, jak Szczęsny, to też w pewnym sensie dodatkowa motywacja? A może coś negatywnego, jakiegoś rodzaju presja, z którą będą musieli sobie poradzić?
– W pracy ze sportowcami staram się wypracować podejście z „muszę” na „chcę”. Jeśli zawodnicy kierują się takim podejściem, że chcą dać z siebie wszystko i pokazać się z najlepszej strony, będą czuli w sobie większą motywację wewnętrzną. „Muszę” oznacza poczucie obowiązku, które częściej paraliżuje niż pomaga. „Chcę” z kolei daje nam sygnał pragnienia, co przekłada się na dodatkową motywację do działania, pokazania pełnego potencjału. Sam Wojtek Szczęsny twierdzi, że ten mundial może być jego ostatnim w reprezentacji, więc będzie to dla niego wyjątkowy turniej. Ale nie sądzę, aby go miało to paraliżować. Przeciwnie, on będzie „chciał” pokazać się z jak najlepszej strony. 

Psycholog sportowy o mundialu: Najważniejszy jest każdy kolejny mecz [WYWIAD]
Pawel Relikowski

Zapewne śledził Pan poprzednie turnieje w wykonaniu Szczęsnego. Jestem ostatnim, który by go za cokolwiek specjalnie winił, ale trzeba uczciwie przyznać, że chyba miał na nich jakiegoś pecha. 
– Każdy turniej jest inny, tym bardziej ten nadchodzący. Zawodnicy nie są przemęczeni sezonem, są w jego trakcie, a nawet wciąż bliżej rozpoczęcia sezonu niż jego zakończenia. Dlatego o formę zarówno psychiczną, jak i fizyczną piłkarzy bym się nie martwił. To będzie bardzo ciekawe doświadczenie dla wielu zawodników, w tym dla Szczęsnego. Niemniej nie sądzę, aby miał z tyłu głowy te poprzednie turnieje. To profesjonalista, gra w wielkim klubie, w meczach ze Szwecją czy Walią nas ostatnio ratował. Z wywiadów, których udzielił można śmiało stwierdzić, że jak mało kto emanuje pewnością siebie. To bardzo ważne u sportowców, a już szczególnie u bramkarza. 

Do meczu z Meksykiem pozostają już tylko godziny. Mówi się, że to spotkanie jest kluczowe. I trudno z takimi głosami się nie zgodzić. Nawet piłkarze opowiadają, że terminarz ułożył się całkiem nieźle, bo teoretycznie mecz otwarcia jest meczem o wszystko. Ale czy waga takiego spotkania może sparaliżować piłkarzy? 
– Piłkarze zdają sobie sprawę, że najważniejszy jest każdy następny mecz. Wszelka kalkulacja pod kątem stopnia ważności może powodować, że nasza uwaga nie jest skoncentrowana we właściwym miejscu. To się później wiąże praktycznie ze wszystkim – od przygotowania fizycznego po plany taktyczne na to spotkanie. Pamiętajmy o żelaznej zasadzie: na mundialu nie ma już słabych drużyn. Brzmi banalnie, ale taka jest prawda. Każdy scenariusz jest możliwy. 

Ja przyznam szczerze, iż obawiam się bardziej meczu z Arabią aniżeli z Meksykiem. 
– Dlatego piłkarze mają z tyłu głowy, że każdy mecz jest tak samo ważny. Owszem, mecz otwarcia może mieć kolosalne znaczenie. Ale tak samo by było, gdybyśmy grali go z Arabią czy Argentyną. To truizm, ale kadra musi podejść do każdego z meczów z pełnym profesjonalizmem, bez względu na poziom gry rywala. Najważniejszy jest każdy kolejny mecz. Dobrze by było, żeby nasza perspektywa ograniczyła się na ten moment do pierwszego meczu, ale nie na zasadzie, że jak go nie wygramy, to będzie tragedia. Trzeba po prostu poświęcić całą energię na nadchodzące cele, a pierwszym z nich jest mecz z Meksykiem.

A czy ta energia w pełni skumulowana na mecz otwarcia nie uleci przez to w meczu z Arabią? Czy istnieje takie ryzyko?
– To nie jest tak, że z piłkarzy uleci cały ładunek emocjonalny po spotkaniu z Meksykiem. Warto spojrzeć, jak to robi Iga Świątek przed każdym swoim meczem. Ona mówi wprost, że skupia się na każdym kolejnym meczu i bez względu na rywala podchodzi do niego z pełnym zaangażowaniem. Tak samo zrobią piłkarze. Tym bardziej, jak już wcześniej wspomniałem, są w trakcie sezonu. Dla nich początek rozgrywek był praktycznie rozgrzewką przed najważniejszym meczem w życiu. A będzie nim każdy mecz na mundialu. 

Wiem, że piłkarze mają w zwyczaju stosować coś w rodzaju wizualizacji przyszłości. Dodam, że mamy straszne problemy z gonieniem wyniku na mundialu. To zapytam przekornie, czy w naturze piłkarza jest wizualizować sobie takie kryzysowe momenty?
– Wizualizacja czy trening wyobrażeniowy są bardzo skutecznymi narzędziami do pracy nad elementem wykonania w sporcie. Możliwość wyobrażenia sobie danej sytuacji i rozbicia go na czynniki pierwsze pozwalają zawodnikowi uświadomić sobie potencjalne przeszkody i znaleźć na nie właściwe rozwiązania. 

Działa to również w sytuacjach kryzysowych? 
– Zdecydowanie tak. Poprzez wizualizację takich momentów pojawiają się na początku pewne myśli i emocje. Nazywamy je, uświadamiamy sobie ich istnienie, określamy ich znaczenie – czy nam pomagają lub przeszkadzają. Pojawiają się w nas również określone reakcje fizjologiczne i zachowania, które wynikają ze wspomnianych emocji i myśli. Zaczynamy je analizować, zastanawiamy się, co możemy zmienić, a co nie. Jak na nie zareagujemy. Jeśli będziemy w stanie wcześniej stworzyć w swojej głowie potencjalne kryzysowe momenty, łatwiej nam będzie w rzeczywistości je rozwiązać. Nasza kadra ma problem z gonieniem wyniku? Trener Michniewicz z pewnością nad tym długo myślał i to analizował. Z pewnością ustalono cele i założenia, co w takim momencie robić i jak sobie pomóc. Pozwoli to w rzeczywistości łatwiej zaadaptować się do określonej sytuacji w meczu. 

Marcin Baszczyński po mundialu w Niemczech mówił wprost, że na wielkim turnieju nie było mu dane pokazać pełni swoich umiejętności, bo czuł wewnętrzną blokadę. Od początku bowiem czuł, że coś jest nie tak. Bał się niemalże każdego zagrania, że coś zepsuje. 
– Takie słowa nie są dla mnie dużym zaskoczeniem. Tego typu trudności w sferze mentalnej spotykam w pracy zarówno z profesjonalistami, jak i amatorami. Wielu zawodników nawet tych z najwyższego poziomu mierzy się z takimi problemami.

To może być kwestia przemotywowania?
– Tak, w każdym aspekcie sfery psychicznej potrzebny jest balans. Jak wspominałem, trzeba więcej „chcieć”, a mniej „musieć”. Piłkarze mogą czuć blokadę, strach przed popełnieniem błędu, kiedy będą przemotywowani. Wszelka skrajność w postaci demotywacji lub przemotywowania nosi za sobą bardzo negatywne skutki, jak presja oczekiwań, strach lub spięcie. To jest dokładnie ten sam mechanizm. Dodałbym taką metaforę ze skoków narciarskich: sztuką jest oddać dwa równe skoki. Jeśli będziemy chcieli coś na siłę poprawić, możemy osiągnąć efekt odwrotny od zamierzonego. 
 
Może to być związane z naszą kulturą? Że my zawsze chcemy, aby nasi piłkarze osiągnęli jak najwięcej? Już abstrahując od obecnych nastrojów, te i tak mogą zaraz ulec zmianie, jak to Pan powiedział, ze skrajności w skrajność. 
– To jest w każdym narodzie, nie demonizowałbym szczególnie Polaków. Choć faktem jest, że da się odczuć u nas szczególną chrapkę na sukces w futbolu międzynarodowym. Może się to wiązać z dwoma rzeczami: popularnością dyscypliny i sukcesami w innych sportach. Typowy kibic myśli często na zasadzie: “Jak to jest, że w 40-milionowym kraju nie mamy sukcesów piłkarskich? Naprawdę nie da się znaleźć jedenastu ludzi, którzy prosto kopną piłkę i coś wygrają?”. Niestety to tak nie działa. A oczekiwania zawsze będą. 

Antoni Piechniczek przekonuje, że kadrę stać na półfinał. Co Pan sądzi o takich słowach?
– Trzymajmy za to kciuki! (Śmiech) Mówiąc poważnie, pamiętajmy też, że wielu kibiców poprzedniego pokolenia zdaje sobie sprawę, że potrafimy coś takiego osiągnąć. Oni tego doświadczyli i patrzą na to z nieco innej perspektywy. 

Zmierzam do tego, że to taki przykład słów ze skrajności w skrajność. Mnie się podoba narracja Zbigniewa Bońka, który zawsze mówi: wyjdźmy z grupy, a potem niech się dzieje.
– Popieram taką wypowiedź. Faktycznie powinniśmy wszyscy skoncentrować się na tym, by piłkarze spełnili najważniejszy cel. Niech tym celem będzie zwycięstwo z Meksykiem, a w dalszej kolejności z Arabią. Wyjście z grupy będzie za to nagrodą. Niemniej ja też w pełni rozumiem, że starsze pokolenie chciałoby doczekać się powtórki z poprzednich sukcesów. Dlatego nie demonizowałbym wypowiedzi trenera Piechniczka – kieruje się mentalnością zwycięzcy. Być może to niepotrzebne nakładanie presji na naszych piłkarzy, ale zachęcam, aby do tego podchodzić na chłodno, ze zrozumieniem. Po raz kolejny jednak powtórzę, że każdy mundial jest inny. Nie ma sensu porównywać wcześniejszych do tego nadchodzącego. 

Na koniec przejdźmy do tematu selekcjonera. Czesław Michniewicz w oczach sporej części środowiska niekoniecznie jest osobą godną swojego stanowiska. Czy z tego tytułu jego autorytet wśród piłkarzy mógł nieco osłabnąć?
– Moją rolą nie jest ocena selekcjonera. Jeśli prezes Kulesza doszedł do wniosku, że jest to odpowiednia osoba do piastowania stanowiska selekcjonera, to ją szanuję i akceptuję – bez względu na doświadczenia z przeszłości. Dla mnie ważne jest to, jak kadra została przygotowana na mundial, a wierzę, że z Czesławem Michniewiczem u steru o to się martwić nie muszę. Zachęcam innych do tego samego, na czas mundialu należy maksymalnie wspierać reprezentację. 

Ale czy z racji tego, że selekcjoner nie chciał otwarcie wyjaśnić swojej przeszłości, może mieć jakiś wpływ na swój autorytet wobec piłkarzy? 
– Tylko co takie wyznanie by dało w tym momencie? Jestem przekonany, że dla selekcjonera najważniejsze jest dobro kadry i to, co było, woli zostawić na później. Zresztą z tego, co pamiętam, proces, który wystosował Szymonowi Jadczakowi, zdecydował się przełożyć na czas po turnieju. Jestem pewien, że ludzie w związku doskonale zdają sobie sprawę z tego, co robią. Zatrudniając Michniewicza również wiedzieli, że przede wszystkim nie ma on żadnych zarzutów i, co najważniejsze, od strony sportowej powinien być tylko wartością dodaną. Ten aspekt sportowy jest w tym momencie najistotniejszy. Na nim powinniśmy się w pierwszej kolejności skupić. 

A sprawa szemranego ochroniarza reprezentacji? Czy to może mieć jakiś wpływ na drużynę?
– Tutaj należałoby zapytać samych piłkarzy i kierować się ich opinią na temat pracy, jaką wykonywał ten ochroniarz. Jeśli uznali, że jego praca (ochroniarza neonazisty – przyp. red.) była w pełni profesjonalna, nie zagrażała ich zdrowiu czy życiu i byli zadowoleni z jego usług, to nie powinno mieć to wpływu na ich nastroje. Obecnie ich uwaga jest skoncentrowana na czymś znacznie ważniejszym, na czym pracowali przez ostatnie cztery lata. Kwestiami organizacyjnymi zajmuje się związek, który zareagował szybko i stanowczo, zawieszając ochroniarza w jego zawodzie i przywracając stabilność w ekipie. Tak jak wspomniałem wyżej – na pewne rzeczy nie ma się wpływu, a w swojej pracy warto skupić się na tym, na co realnie mamy wpływ i jak możemy danym trudnościom zaradzić.

Selekcjoner jest tylko człowiekiem. Z pewnością ma grubszą skórę od przeciętnego Kowalskiego, ale to tylko człowiek. Tak zupełnie szczerze, czy selekcjoner faktycznie może się w gąszczu tego typu dywagacji normalnie skupić na swojej pracy? Odciąć całkowicie od wielu negatywnych opinii chociażby w mediach społecznościowych? 
– Każdy trener mierzy się z presją społeczna, selekcjoner tym bardziej. W tym przypadku ta presja może być kilkukrotnie większa. To na nim spoczywa ciężar całego mundialu i udźwignięcie go nie jest łatwe. Niemniej Czesław Michniewicz to doświadczony szkoleniowiec i zdawał sobie sprawę z wyzwania, jakiego się podjął, obejmując tę kadrę. Dla niego to też nowa sytuacja i pewnie ma świadomość, że tak to będzie wyglądać. Bycie ocenianym przez miliony ludzi może być bardzo uciążliwe dla kondycji psychicznej, ale jeśli selekcjoner jest profesjonalistą, to wie, jak sobie z czymś takim poradzić. Dla niego najważniejsze jest dobro kadry i na tym się skupia w pierwszej kolejności. Dzięki temu jest w stanie wycisnąć z niej wszystko to, co najlepsze. 

Selekcjoner reprezentacji Hiszpanii na czas mundialu postanowił zostać „strimerem”, by być bliżej kibiców. Czy to też może być w pewnym sensie pomocne w kwestiach psychicznych? Pomoże mu to zdjąć z siebie jakiś ciężar? Presję?
– Jest to ciekawa forma nawiązania kontaktu trenera z kibicami, która może być pomocna w zrozumieniu ich potrzeb i oczekiwań. Co więcej, to może zadziałać w dwie strony. Jestem bardzo ciekaw, jak to będzie funkcjonowało, bo z czymś takim do tej pory jeszcze się nie spotkałem i nie ukrywam, że może to być w jakimś stopniu przełomowe. Poniekąd podkreśla wyjątkowość tego mundialu. Nie tylko inna pora roku, ale i tego typu rozwiązania. To niesie za sobą wiele zalet w sferze mentalnej. W sytuacji kryzysowej takie narzędzie pozwala na ostudzenie emocji, obniżenie presji społecznej u piłkarzy i przywrócenie pozytywnych nastrojów przed kolejnymi meczami. Zresztą nie bez powodu mówi się, że kibice są tym dwunastym zawodnikiem. Trener poprzez taką formę komunikacji może wykorzystać kibiców jako swój atut, którzy będą dzięki temu mocniej wspierać swoich ulubieńców.

Rozmawiał Wojciech Bąkowicz

MUNDIAL 2022 w GOL24

Mundial 2022 będzie wyjątkowy. Po raz pierwszy w historii zostanie rozegrany późną jesienią, a jego gospodarzem będzie kraj arabski. Katarczycy na turniej przygotowali osiem stadionów. Jak wyglądają obiekty, na których wystąpi m.in. reprezentacja Polski? Oto wszystkie areny mistrzostw świata 2022.

Stadiony na MŚ 2022 w Katarze. Gdzie zagrają Polacy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24